Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2019

Lilia.

Przyniosłam dziś Posiadaczowi kawę. Ucieszył się. Na chwile oderwał od swojej pracy, odwrócił krzesło, posadził mnie na przeciw sobie. Wziął za ręce.-ja nie znam innego życia. Tu na tym fotelu mam nadzieję oddać ostatnie tchnienie. –Tak bym chciał ale jak będzie, nie wiem.-Nie miej do siebie żalu, że w kontekście innych, twoje życie nie jest , jakim byś chciała by było. Jakim By ci się podobało ,że jest. Lilie, wspominając twojego wybawcę od kary, nie pracują a wnoszą tyle w świat, że nie wiadomo czy coś wnosi więcej.- Też jesteś taką lilią. … ale  ja bym chciała coś od siebie. Uśmiechnął  się, pocałował moje ręce a ja odważyłam się pocałować jego dłonie. Odwrócił się. Wrócił do swojej pracy.

Błąd.

Dziś pojęłam błąd. Gdy robiłam coś złego, robiłam od razu, natychmiast , bez zastanowienia a rzeczy dobre, przemyśliwałam, analizowałam , badałam. Nikt mi nie powiedział ,że trzeba odwrotnie a sama nie umiałam tego odkryć.

Przeniesienie.

Kochanka zaciągnęła mnie do kościoła by mi kogoś pokazać i pokazała a ja zakochałam się w jednej chwili w tym spojrzeniu, tajemnicy , oczach czarnych , włosach pod kornetem. W jednej chwili nabawiłam się też kłopotu bo moje myśli zamiast codziennymi sprawami , w jednym kierunku biegną i obmyślają plan. W planie istotny jest Oblubieniec owej cudownej , jednak kobiety. Poderwać dziewczynę Starszemu Panu… hm… trochę się nie godzi a może zastosować coś o czym słyszałam ,że jest :”przeniesienie”. Kochała się będę w zakonnicy a oddawała innej w niej swoje uczucia skupiając przeniesione. Wilk syty i owca cała … zacznę chodzić do kościoła czy też owej zakonnicy znajdę zajęcie poza… ?... Jakaż ona cudowna w swej tajemnicy.

Srebrno satynowa walizka.

To była srebrno satynowa walizka z rączką. Miała  małe czarne kółeczka z czerwonymi zaciskami, nie wiedzieć dlaczego. Rączkę srebrno satynową jak to przy srebrno satynowych walizkach się zdarza i z rączką z drzewa mahoniowego lub co bardziej prawdopodobne z jego imitacją. Wystarczyło , w mojej świadomości miałam taką pewność, bym z tą walizką dotarła do samochodu, umieściła ja w odpowiednim miejscu i samochód pojedzie. Ja nim pojadę. To takie oczywiste jest ,że aby samochód mógł jechać, musi być w nim walizka. Nie wiem jak radzą sobie ludzie, którzy nie  mogą uruchomić samochodu, nie wiedzą dlaczego on nie chce jechać a nikt nie chce im powiedzieć że taki pojazd bez walizki nie jest pojazdem jadącym i być nie może. Szłam z satynowo srebrną walizką na czarnych kółkach  z czerwonymi zaciskami, szukając samochodu, który był przecież niedaleko . Musiał być niedaleko bo niepojętym być i było by mogło być inaczej. Szłam w czerwonych szpilkach , czerwonej coctailowej sukieneczce bez stanika

Interrex.

Przyglądam się, obraz po obrazie, jak umiem bo jak należy, nie umiem, człowiekowi który mnie dawno temu uratował od kary za coś czego dzisiaj już nie pamiętam. Interrex. Dwie rzeczy, z których do jednej nie jestem zdolna, zwróciły moją uwagę. Z tego co pojęłam, dokarmiał ptaki zimową porą ale przy dokarmianiu, nauczył się ,biorąc książkę do ręki, nazw ptaków ,które przylatują do niego . Ja dzisiaj widziałam psa, jakiegoś przybłędę, który wszedł za ogrodzenie i boję się, że moje psy go zagryzą jak inne zwierzęta jakie spotykają na swojej drodze, jednak mimo mojego strachu, gość radzi sobie z gospodarzami a nawet potrafi ich do porządku doprowadzić ostrym warczeniem. Dlaczego jego nie zabijają ? Ogrodnik z boku stara się to maleństwo asekurować ale przecież jednym ruchem moje potwory mogą go pozbawić energii. Wspomniał też o pladze zaskrońców. To może być plaga zaskrońców ?. Druga z tego czego ja nie potrafię, to ucałować ręce własnego ojca. Nie na niby, dla zabawy , dla żartu ale z sza

Małe gnojki.

Małe gnojki, zostały w klasie gdy reszta poszła na wagary. Na wagarach mieliśmy rozmawiać o świecie, o życiu, o ludziach, o prawdzie, o kłamstwie ale, rozmawialiśmy tylko o małych gnojkach. Po powrocie do szkoły, musieliśmy napisać w zeszytach po sto razy.:” Zabiorę ze sobą małe gnojki na wagary ,żeby pani miała spokój i zadymy nie było.”

Po prostu, nie wypada.

   Nie pamiętam, co było jutro. Nie pamiętam co będzie wczoraj. Nie postawię zakładu, że wiem co dokonuje się w tej chwili. Z rozbawieniem słucham utyskiwań, że winny On, Bóg bo nie zrobił za nich . Ja znam swoją winę i ,że ona sprawiła . Wiem też ,że prośba moja w jednej chwili spełniona by była . W jednej Jego chwili .Nie proszę, bo nie wypada gdy samej się palcem nie kiwnęło by zmienić siebie. Ot nie wypada.

Kobieto, coś ty brała....

Jeśli wiadomość jest potwierdzona w jednym źródle, jest fałszywa, jeśli potwierdzenie znalazłam w dwóch miejscach, jest prawdopodobieństwo większe ,że więcej w niej prawdy. Zdaje się ,że według zasad, wiadomość potwierdzoną w trzech źródłach, mogę uznać za niemal stuprocentowo wiarygodną i tak sobie patrzę i tak sobie weryfikuję. Obecny świat opiera się na trzech źródłach, których właściciele jadają przy tych samych stołach i grają  w te same gry. Wg zasady, wiarygodność niemal stuprocentowa . Prawdopodobieństwo manipulacji światem niemal stuprocentowe. Co pozostaje ?, co ma sens? Na czym mogę się spokojnie oprzeć ?. Włączyć filtr , który nigdy  nie zawiódł- egoistyczny, subiektywny, nieweryfikowany, własnych doświadczeń. Może pokazywać  błędnie ? ależ oczywiście ale spotykając kogoś kto użyczy nam badania ze swojego filtra, będziemy bliżej prawdy, kolejny i bliżej będzie i tak powoli do sedna .Jest jeszcze jeden warunek-my powinniśmy być wolni od wpływu, czyli odcięci od trzech źróde

Kąpiel w czerwieni.

Brałam kąpiel. Podobałam się sobie w pianie, wodzie obmywającej ,kąpieli gdy przyszła wiadomość… popełniła samobójstwo tnąc sobie tętnice w gorącej wodzie biorąc kąpiel.  Znałam jej imię. Znałam smak jej ciała i ,że lubiła dotykać moich włosów…  ja teraz nie mam włosów…

Zmartwychwstanie...

I nastała cisza . Dawno takiej ciszy  takiej ciszy nie słyszałam i dawno takiej ciszy nie oglądałam a po niej tłumy ludzi zaczęły wylewać się na ulice śpiewając Alleluja, Alleluja, Alleluja… Ktoś spojrzał na mnie leżącą w rynsztoku, przeszedł. Inny skomentował. Nikt ręki nie podał. –Alleluja niosło się ulicami. Ja nikomu ręki nie podałam i z tego wielki wstyd a on tak wielki ,że przepychająca się radość nie mogła, bo druty, bo zasieki bo myśli . Śpiew tłumu zaczął milknąć- dlaczego tak ?-dlaczego ta radość nie taka jakiej bym chciała-dlaczego?... żeby była radość musi być drugi człowiek. Muszę wstać, obmyć się ubrać i do niego pójść a jeśli on nie otworzy bo mnie nie zna…? Marzyłam dziś o sobie i dla siebie i dlatego tak .    Przechodniu, litujący się nade mną, czujący żal, pogardzający, kopiący mnie czasem. Kochający, obmywający czystą wodą, starający się pojąć i spotkać mnie. Przechodniu, życzę Ci w ten poranek Zmartwychwstania byś zawsze miał komu złożyć życzenia a nie martwił

Wielka Sobota

…i zstąpił do piekieł… i zdaje mi się ,że dzięki temu i dla mnie jest nadzieja , wbrew przestraszaniu. Nic nie jest ostatecznym rozwiązaniem i nic nie jest ostatecznym końcem poza miłością.

Wielki Piątek

  Tak łatwo jest wskazywać drogę a tak trudno , samej nią pójść. Biorę z szafki, czysty , wciąż umyty kubek. Robię kawę. Z czystego piję. Tyle we mnie przyzwoitości by publicznie nie relatywizować ?, nie  gorszyć ?  nie epatować niegodziwością ? Tyle ?, to znaczy ile ?. Przestraszyłam się ,że mam możliwość stać się czystą, nieskalaną, idealną, doskonałą. Przestraszyłam się… wybaczysz ?

Wielki Czwartek.

  Nigdy tego dnia nie czułam się u siebie a zawsze, jak uboga krewna na uroczystości na której nikt o mnie nic nie wie.- Będziesz dziś w kościele ?- zapytała gosposia podając świąteczne racuchy z jabłkami. Nic nie odpowiedziałam.

Osobni ludzie.

   Znów będą pytali, znów będę się uśmiechała odpowiadając. Znów powtórzy się ten sam wiosenny rytuał. Pozbędę się włosów na głowie do zera i założę czapkę, tunikę i jak uwielbiam o bieliźnie czasem zapomnę. Pomyślałam ,że może z tego zrobić jakiś symbol wszak to nie było by źle odebrane ale symboli wokół tak wiele i co dnia kolejne dokładamy, że robi się już zagracona komórka z tego w tej w której trzyma się nieużywane sprzęty. Nieużywane zasady. Nieużywane normy. Nieużywane prawa. Nie oskarżaj fałszywie… bywało, że zastanawiałam się ,jak to było możliwe, by z taką łatwością można skazać człowieka na śmierć i to śmierć tak okrutnych mękach i przychodzi mi na myśl, że jest jedyny sposób by tego uniknąć a jest to sposób ukrzyżowanego . By tłum podzielić na osobnych ludzi. Osobni ludzie, samotni ludzie już tylko milczą, już tylko patrzą w siebie i szukają. Osobni ludzie może nawet dadzą radę w sobie odnaleźć. Osobni ludzie , nie rzucają kamieniem, nie krzyczą, nie biją rózgami. Osobni l

Czas Zmartychwstania.

  Pierwszy, pierwszy raz , który teraz pamiętam, w gardle uwięzły mi słowa gdy przyszło mi życzyć, życzyć z okazji nadchodzącego Zmartwychwstania, komuś kto niezadowolony, zły może, zagniewany na mnie. Może dlatego ,że on się zatrzymał jak gdyby  poznał, że z każdym wyzwiskiem, z każdą wobec mnie obelgą, bardziej się czuję nie jako ja a jako Alicja w krainie czarów, obsypywana kwiatami i rosnąca, rosnąca, rosnąca. To takie bezpieczne, być ponad krzywdę jaką przynoszą . To takie  bezpieczne gdy z każdym  uderzeniem twardsze się stajemy i takie nieludzkie . Gdy kolejny raz przychodzi czas wspomnienia i kolejny raz we mnie to samo , może głupie, pytanie, :”jak wychować dziecko by dało się przybić do krzyża”, przyszła i ta nauka ,że jeśli ktoś chce cię uderzyć, to musi boleć. Słowo jeśli ma sprawić przykrość, niech ją sprawi, cios, jeśli ma dojść celu, niech dojdzie, smutek, jeśli ma powstać niech powstanie i łzy jeśli mają płynąć, niech płyną… .nie warto z każdą obelgą stawać się na nią

Wartość.

….czy wiesz jak to jest, pisać, mówić , z jednym, do jednego, pośród wszystkich ludzi, człowiekiem, który może nawet ni razu nie zatrzyma się by posłuchać… Mam , nadzieję i dość wiary ale czy to jest dość by moje życie, miało wartość ponad to życie… . ... ?

Rewolucja- owulacja.

Od miesięcy , zapowiadano i gdzie tylko można reklamowano, ze będzie marsz, ogromny marsz i  „tylu nas  wielu nas” i wolność i równość i braterstwo i gilotyna gdzieś za miastem zostanie zostawiona ?. Spokojne miast o spokojnych ludzi  zostało  dokapitalizowane mnóstwem obcych ludzi. Obcych bo innych ale innych a przez to obcych. Nasi tutejsi inni są nasi, wspólni tacy i już wklejeni więc bez nich nie było by miasta takiego samego ale nasi inni , nasi swojscy nasi są bardzo inni od obcych innych , którzy pojawiali się na ulicach w restauracjach, barach ,knajpach. W teatrze nawet , jednym i piątym też .Od miesięcy zapowiadano marsz i ludzi coraz to większa garść ciekawa była i z ciekawością patrzyła, na przygotowania, relacjonowania, budowania, kreowania i inne tego typu w takich razach, ….ania. Przyszedł w końcu dzień i obcy inni zebrani w tłum zrobili szum zrobili coś co tyle przygotowywali i szli i tańczyli i śpiewali i bawili się i nasi inni powychodzili na ulicę by tamtych innych z

Prywatnie.

„ -Masz piękny dom, piękny ogród, piękne psy, piękne”- piękne słowa na pożegnanie. Kolejny raz i kolejny aż pojawiło się podejrzenie, że coś ze mną jest nie tak ale to nie znaczy ,że coś w tym zmienię, że to coś ulegnie poprawie, utemperowaniu zamalowaniu czy też, cholera wie czemu. Nie, tak , zostanie. Świadomość popełniania błędu budzi potrzebę jego naprawienia ale we mnie rodzi manifestację. Błąd nie dość ,że nie zostanie naprawiony to jeszcze postawie go na piedestale i będę  hołubiła niczym …nie wiem niczym co. Co to znaczy, zapytać by mądrej , najlepiej tej pamiętanej z nogami, dzięki którym powstało we mnie tyle problemów natury emocjonalnej ,że legion samobójców chciał mnie przygarnąć jako jedyną zdolną by straceńca powstrzymać. Na tych cudownych nogach zwieńczonych banalnie , chodakami lekarskimi , co przydawało im i przydaje do dziś w mojej pamięci, zbudowałam  wielką, ogromną postać , której nie powstydził by się żaden film opowiadający podobne historie. Relacja, pacjentka-

Budowa.

Kupiłam spodnie. "Dżinsy , które zbudowały Amerykę." Czekam już pół roku a moja budowa ani drgnie. Może ich nie powinno się prać... ? Może złożyć reklamację ? Zostałam oszukana ? Strajk ?

Proszę o romans. Nie, proszę nie pakować. Zjem z pani ręki.

Bym chciała, byś się we mnie zadurzyła i bym ja mogła zadurzyć sie w Tobie. Bym chciała przeżyć z Tobą romans, taki ładny, taki składny, taki piękny, taki do opowiadania, taki do namalowania, taki do zekranizowania taki… taki ładny. Od aktorek nie wymaga się wiele poza wiarygodnością. Obie jesteśmy młode, piękne, mądre z przyszłością … z przeszłością. … że masz męża ?, że nie jesteś ? ,że masz dzieci ? że się boisz ?.   Ja bym chciała romans, nie wykład na temat moralności.

Panna prawda.

…poszłam usiąść na kamieniu, przy kiepsko pachnącym śmietniku by złapać ostrość obrazu nieczytelnego momentami. Skrzynki już nie ma ale jest kamień. Dość duży by było można mieć nadzieję ,że jutro będzie . Ważne jest miejsce bo potrafi nam wmówić(my sobie wmówić w takim miejscu potrafimy) ,że w nim właśnie może zdarzyć się to czego oczekujemy. Usiadłam na naprzeciw w fotelu, który mu ktoś przyniósł, usiadł oszust, kłamca. Takie mam o nim zdanie po tym jak patrzyłam co mówi. Patrzyłam i on patrzył na mnie. Miejsce nietypowe na patrzenie. Miejsce nierealne przecież .Słuchałam , kim jest bo tak uwiarygadniał kłamstwa jakimi się posługiwał. Całkiem nieźle brzmiała opowieść i niosła ze sobą niemal obowiązek wiary w prawdomówność owego oszusta jak gdyby całe życie stworzył, wykreował by kłamstwo nim uwiarygodnić. Rodzina, dom, dzieci, pies, auto. Czysto, schludnie, bez przepychu. Zasady, normy, do niczego czepić się nie można i zapytał, wydawało się na koniec- a kim pani jest?... nie pamięt

Komu receptę, receptę komu !!! .

Komu receptę, receptę komu jest do wyboru dla serca , dla domu, jest na otyłość jest też na miłość. Mam na owsiki i inne bziki. Komu receptę, receptę komu, na piękną trawę w około domu. Na szczęście w pracy, na lot, gdzie rodacy , na piątek już w środę i piątek z Pankracym. Komu receptę, receptę komu, szybko brać proszę bo pójdę do domu. Nie będzie recepty , nie będzie jak żyć bo bez recepty, nie ma już nic.

To z myślą o Tobie.

Cisza nocy opowiada ,że mogę . Mogę więcej , niźli moje :”nie mogę”. Cisza opowiada ,że trzeba mieć cierpliwość ,że trzeba mieć wiarę, trzeba mieć pewność bo w niej, ciszy nocy, nic nie dzieje się niepotrzebnie, nic nie dzieje się na próżno i nic nie dzieje się dla samego :dzieje się”. Nie wiem dlaczego wśród ciszą się karmiących, pojawiam się nieprzymuszona. Nie zmuszam się do snu. Nie zmuszam do jeszcze kilku minut poza świadomością by mieć zapas na dzień, który oczekuje ode mnie bycia :”w formie”. Zawijam siew szlafrok i schodzę nieoświetlonymi , szerokimi schodami w dół. Moje nogi już pamiętają. Bardzo dobrze pamiętają gdy idą same. Gdy nagle włączam świadomość przy wchodzeniu czy schodzeniu, pojawiają się problemy. Bywa nawet że potknę się na , przecież doskonale mi znanej trasie. Są rzeczy , które nie wymagają roztrząsania, pilnowania ich, kontestowania. Rozkładania na części, na drobne na za i przeciw. Są rzeczy , które są i takimi muszą pozostać. Jak zawsze. Jak kiedyś . Jak d

Twój zapach.

W holu stoi takie wielkie urządzenie. W jedno z miejsc , jeśli włożyć odkurzacz, zaczyna działać i poruszać swoimi ogromnymi odnóżami ale najciekawszym jest, dla mnie przynajmniej, że ta ogromna maszyna, jeśli położyć jej kartkę pewnym miejscu, potrafi narysować coś, napisać może. Wydrukować. Chciałam, naprawdę szczerze pokazać to twojemu dziecku i dlatego poszłyśmy do mnie ,żeby ten odkurzacz znaleźć i jak sama słyszałaś, dzwoniłam, szukałam , prosiłam ale nie chcieli mi tego cholernego odkurzacza oddać bym mogła całe urządzenie uruchomić i pokazać, rozbawić tym twojego syna. Synka właściwie bo raptem może dwa, może trzy miał lata i biegał w czerwonych adidasach i ciemnogranatowych dżinsach i miał czapeczkę na głowie seledynową z naciekami pastelowymi. Ja … i przecież nie wiesz tak samo jak ja nie wiem , jak to się stało ,że byłyśmy na odległość oddechu od siebie i ty na mnie a ja tak bardzo chciałam by ten dystans się zmniejszył byśmy na jeden, jeden mały moment… przecież nie na zaw

Na trzy palce , zadurzona .

   Ulicą przeszłam przedmiotową. Na przedmiotowej ulicy jest przedmiotów wiele ale nie ma ławki na której można przysiąść i się zastanowić. Przedmiotowa ulica jest szybka, bardzo szybka. Nie znosi zastanowienia nie znosi zamyślenia nie znosi… Byłam  przedmiotem na przedmiotowej ulicy  Ona przeszła a ja odważyłam się pójść za nią. Czy sama znalazła bym w sobie dość odwagi ?. Czy dzisiaj tak samo bym postąpiła.  Na przedmiotowej ulicy wszystko jest przedmiotowe i ludzie są przedmiotowi i auta są przedmiotowe i relacje są przedmiotowe i związki są przedmiotowe. Na przedmiotowej ulicy jesteś przedmiotem pożądania. Na przedmiotowej ulicy byłam przedmiotem pożądania. Dziś jestem i gdybym tu nie była nie wiedziała bym jak to jest oddychać i być wolną .Dziś nie jestem przedmiotem pożądania chociaż pożądam i pożądana jestem. Zadurzyłam się w trzech palcach trzymających moje wspomnienia. Odwracam głowę ale zerkam .

W zgodzie z prawem.

Na początku, była obca cywilizacja, która powstała dzięki obcej cywilizacji, która miała swój początek dzięki obcej cywilizacji, która to z obcej cywilizacji się wzięła i tak dalej i tak dalej i tak dalej acz przecież owa cywilizacja, odległa bardzo powstała dzięki Słowu , które było, jest i będzie. Czy coś się zmieni jeśli „Słowo”, będzie czymś innym niźli słowo w naszym rozumieniu ? ależ nic się nie zmieni. Nadal będziemy istnieć jak istniejemy jednak jeśli zaprzeczymy ,że powstaliśmy, to że istniejemy nie będzie rzeczywistością a więc i eliminacja, eksterminacja, będzie w zgodzie z prawem.

Dobra wróżba.

…dłonią pocieram , swędzącą dłoń drugą. Będzie piękny dzień bo to dobra wróżba. Rozcieram krople deszczu , co mnie odnalazły pośród parasoli, będzie wspaniale .Pani , taksując mnie wzrokiem wydaje nim niepochlebną opinię, będę miała wspaniałe  spotkanie. Odpada kolejny guzik odkrywając za wiele przed ważnym służbowym spotkaniem. Zabieram go ściskając w dłoni, może spotkam kominiarza i szczęście będzie jeszcze większe niźli to że pełniejszą piersią odetchnąć mogę. Dzwoni w uchu, z pewnością to wiadomość bym nie martwiła się tym co w tej chwili a cieszyła bo będzie chwila jeszcze jedna z pewnością. Tak raz po raz, drobinki po drobinkach następujące z nieodłączną wiadomością ,że może być tylko lepiej bo nie ma dla mnie ani nikogo , drogi tylko w dół. Jeśli dziś nie udało mi się przeżyć dnia, tak jak bym sobie to wymarzyła, to przecież nie dlatego ,że cos jest nie tak a dlatego bym mogła lepiej docenić to co będzie jutro a piękne będzie z pewnością. Tak wróżba, ot a z nią droczyć się niep