…powinnam sobie
przypomnieć. Narysować jego obraz bo chociaż pamiętam, nie ma zdjęć, portretów.
Doskonale pamiętam go odchodzącego jesienią w długiej skórzanej kurtce.
Powycieranej, sfatygowanej. Dziurawej miejscami. Odchodził z czarnym workiem na
plecach, w połowie pustym . Nie był zapewne zbyt ciężki. Spodnie . Nic
oryginalnego . Zgarbiony. Podniósł rękę przed zakrętem w jaki wszedł i nigdy
więcej go już nie widziałam. Zazdroszczę mu czasem. Odejść i przestać istnieć.
Odejść i idąc umrzeć. Odejść , może przysiąść na skraju lasu z butelką mleka i
jakąś bułką. Zjeść , położyć się i odejść. Zastanawiałam się czy dokończył
wszystko, czy dopisał zdania do końca. Zastanawiałam się by dojść do wniosku
,że on nie miał początku a jeśli nie miał początku nie miał i końca. Mógł w
każdej dowolnej chwili przerwać. Napisał nie raz :”jestem pogodzony”. Ostatni
facet, którego chciałam dotknąć i ostatni , który nie wziął ode mnie ani razu
tego za co zapłacił a właściwie, płacił za coś czego nie było w ofercie ale co
odnalazł, odszukał, odgrzebał, wyczekał i zabrał. Zabrał mnie ze sobą a ja
poszłam za nim bo nikt nigdy wcześniej nie był taki?...ależ nie . Wielu było .
Wielu potrafiło być jeszcze doskonalszymi ,milszymi, uwodzicielskimi ale nikt
nie był szczery. – wiesz, powiedział kiedyś- wiesz ,że nie robie tego dla
ciebie, wiesz ,że nie pomagam tobie by tobie było lepiej ale pomagam komuś kogo
ani ja ani ty jeszcze nie znamy ale kto przyjdzie do ciebie, kogo spotkasz i
jemu pomożesz. Nie było mi łatwo zrozumieć co do mnie mówił- wyciągał mnie z
bagna, pomagał oderwać się od życia, które właściwie niczego ode mnie nie
wymagało i zabrał tam gdzie nie musiałam nic. Wstać nie musiałam, zasypiać nie
musiałam, jeść nie musiałam pić nie musiałam. Musiałam gosposi odpowiedzieć- a
panienka to niby niemowa jaka czy imienia nie ma ?. Wezmę sobie szklankę wódki,
napiję się Nie przepadam za wódką ale od zawsze, ktoś pijący wódkę . Bez słowa
biorący kieliszek, wypijający i odchodzący budził we mnie zaciekawienie ale i
podziw. Nie żali się , nie płacze, nie narzeka, nie ubolewa. Wypija szklankę
wódki jak gdyby robił sobie nożem nacięcie na ręce odchodzi. Przecież nie
odchodzi by przegrać, Odchodzi by walczyć. Wymyśliłam sobie ,że będę biegała.
Boso bo tak sprawia mi radość największą . Będę biegała codziennie, coraz
więcej i więcej aż wpadnę w nałóg, aż dotrę do miejsca w którym tak bardzo będę
uzależniona od tego ,że dzień bez będzie problemem. –Szlag by bo… nie mam dla
kogo . Dla siebie to bieganie . Po co mi to . Nie potrzebuję. Jeszcze jedną
szklankę. Kilka dni temu biegłam po kilku wypitych szklankach. Dobrze mi się
biegło więc może i dzisiaj. Spotykam ludzi. Nie
żyję w zakonie zamkniętym więc spotykam ludzi a dokładniej , spotykam
postaci i ciała . Złożonych w całość od dawna nie dostrzegam. Taka moda może a
może takie czasy ,że ludzie są podzieleni i ja jestem podzielona swoim
widzeniu. Nie widzę całości. Przychodził facet, zaspakajał się dzięki mnie i
wychodził. Kto był u mnie a kto ode mnie wychodził. Cały człowiek nie. Część
jakaś bo potem wracał do żony ,do dzieci, do kościoła ,do doradzania ludziom,
do kierowania ludźmi, do ubranego świata wracał .Po kilku szklankach dobrze mi
się biegło ale to wczoraj było. Dziś mam nadzieję ,że tak będzie ale pewności mieć
nie mogę i nie mam. Do głowy przychodzi mi obawa ,że jutro będę się źle czuła
więc zaczynam kalkulować. Jeszcze szklaneczkę czy nie i diabli wzięli całą
przyjemność z picia tak samo jak w niwecz poszły plany biegania chociaż po
pijaku. Spotykam ludzi poukładanych, pewnych swego , pewnych wyobrażenia
jakiemu się oddają. Jak w nudnym serialu a odcinek dodatkowy to szaleństwo
czyli rok wcześniej wykupione wczasy .Dziś wyjadę dziś będę szczęśliwa, dziś
będę odpoczywała i dziś się zregeneruję. Do głowy przyszło mi wspomnienie
Kloszarda. Najbardziej niepoukładanego człowieka jaki poukładał moje życie tak,
że nie martwię się . Literami poskładanymi bez sensu. Pracą wykonaną albo nie.
Znajomościami, których nie ma lub przychodzą z kartką ,że jutro odejdą. Martwię
się trochę ,że nie wpadłam w nałóg biegania ale przecież nie dlatego bym biegła
ale bym …ale czy wszystko jest na sprzedaż ?....
" dla rozjuszonej dziczy na ulicach nie ma znaczenia pod jakim dziś akurat hasłem - aborcja, sądy, klimat czy blm (bo to problem całego Zachodu). Mają dla nas, normalsów jedyny przekaz: "nienawidzimy was wy k..y ch... wam w d... wyp..., i w ogóle ch...!" - pisze Ziemkiewicz. "Szczególnie charakterystyczne jest doprowadzenie przez lewicę do kompletnego zbydlęcenia młodych kobiet. Wśród manifestujących dominuje typ agresywnej, wulgarnej ku****i - takiej jak np. ta, co opluła Jaoka" - dodaje. " PS No tak, tyle ,że podtrzymując taki pogląd nie robię nic by było lepiej, piękniej. Zaspakajam swoje :" dokopać im bo zasługują" ale niczego nie naprawiam. Szkoda.