Rozstania, tak bywało,
napełniały mnie smutkiem, pustką, nieobecnością, tęsknotą. Rozstania były czymś
przeraźliwie pustym
(wyjąca otchłań bez dna ni ścian ni nieba ni piekła) do tego stopnia, że aż chciałam przestać żyć . Nie wiem
kiedy i co na to wpłynęło ,że rozstania
nie maja znaczenia negatywnego . Są nadzieją i wielka szansą na spotkanie
jeszcze jedno. Jeszcze jedną kolację. Jeszcze jeden spacer. Jeszcze jeden
wieczór pełen milczenia. Wieczór pełen łez niezrozumienia i radości
dopowiedzenia w zdaniach dwuznacznych.
PS
Włączam i słucham. Pan dziennikarz, może jeszcze trochę ale kierunek-bycie celebrytą, odpowiada na pytania o żonę o papierosy o znajomości, o preferencje...słucham , słucham i wyłączam zdegustowana. Niedawno słuchałam piosenek zespołu :"Pod Budą " a tam o tok szole -kto ile może i z kim i takie tam...pan dziennikarz w kolejnym programie co pokaże i o czym opowie ?. Niesmaczne. Bardzo niesmaczne. Fachowiec ma zrobić robotę a nie opowiadać z kim dzieli łoże i ile może.