Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2019

... nie stoję miedzy byle kim i bardzo mnie to cieszy, że nie muszę.

Jestem dumna z siebie ,że nie wydałam, nie opublikowałam i nie stoi teraz na półce z jednej strony z jakimś obrzydliwym zboczeńcem, z drugiej z jakimś parszywym zwyrodnialcem . Nad kobietą z którą pięć minut to śmierć i pod kobietą z którą trzy minuty to umrzeć z nudów. Wystarczy ,że drzewiej , moje ciało mógł mieć byle kto . Teraz nie musi moje pisanie, stać między byle kim a byłam o włos od tego gwałtu .Wymknęłam się, uciekłam i jestem z tego dumna.

...nie musisz, świat poczeka a jak nie, to będzie musiał po ciebie wrócić.

…a ona była tak cudownie uśmiechnięta a ten uśmiech a ta radość wydawała się być czerpana z tak wspaniałych rzeczy jakie tworzyła i nagle  wiadomość ,że popełniła samobójstwo- byłam zdezorientowana. …doskonała niemal w każdym calu i wydawać by się mogło ,że Stwórca nic innego nie tworzył tylko ją jedyną bo nie znajdowałam w niej niczego co by nie było doskonałe i była moja inspiracją gdy nagle wieść, że popełniła samobójstwo-byłam zdruzgotana. …niedopracowana, pokreślona jak rysunek robiony na lekcji a gdy wydobyła z siebie głos , kwiaty kłaniały się jej z szacunkiem a ptaki uczyły się fraz by nimi adorować swoje wybranki  i gdy już niemal wszystka chciałam być taka sama, podano w prasie :”ona nie żyje” , popełniła samobójstwo . Czas się zatrzymał a ja pytałam po raz kolejny, -o co chodzi ?. …teraz przyszło mi na myśl, że wszyscy tak bardzo zachwyceni , tak bardzo zauroczeni i nie było nikogo kto by pamiętał, by przynieść kanapkę z masłem ,kubek mleka, może herbatę. Inni tak ba

Z pamiętnika prostytutki.

…a to jest wielka, niemówiona prawda, że bez płaszcza modlitwy nic nie jest. Bez płaszcza budowla zapada się w sobie i rozwiewa ją wiatr. Bez jednego sprawiedliwego w mieście, miasto się nie ostanie . Modlitwa przecież nie jest tylko wołaniem, nie jest tylko prośbą, nie jest przecież jedynie oczekiwaniem. Jest czasem jaki wyjmujemy ze świata poddanego zupełnie innym zasadom, innym normom, czasem nawet zupełnie innym wartościom dla siebie, dla innych.    Dlaczego o modlitwie a nie o kosmetykach, ciuchach , nowych gadżetach, nowych moich kobietach, nowych podnietach … nie pamiętam , nie wiem ale czuję ,że tak  jest tak, jak być powinno.   Kiedyś dobiegałam do wielkiego drzewa i zawsze gdy na nie patrzyłam, myślałam sobie ,że chciała bym wziąć wielką drabinę i wysoko wysoko zamontować światełko takie co nigdy nie gaśnie i obrazek, figurkę, tak bym ja i może jakiś inny wędrowiec miał punkt odniesienia. Potem drzewo ścięli, drzewa nie ma i figurki by nie było ale obrazek położyłam niż

- Modlitwa jest jak płaszcz.

- Modlitwa jest jak płaszcz. Nie musisz znać kroju. Wiedzieć z jakiego zrobiony materiału. Koloru znać nie musisz. Z jednym słowem które znasz, cały płaszcz zakładasz i chroni cię przed złem. Ciepło ci jest , i bezpiecznie gdy masz go na sobie ale pamiętasz, jak cudownie się czułaś, jaka byłaś szczęśliwa, gdy ten płaszcz, w deszcz straszny, chłód wielki, oddałaś komuś innemu, obcemu czasem , zupełnie ci nieznanemu. Nie musisz znać więcej niźli jedno słowo,nie musisz znać nawet jednego słowa, gdy nie znasz żadnej modlitwy , nie musisz spełniać rytuału . Nie musisz nikogo prosić  i nikomu z modlitwy się tłumaczyć. –Modlitwa jest jak płaszcz , tym cieplejszy im mniej znasz tego komu go oddajesz.

Najpiękniejszy obraz świata.

… widziałam , bardzo starszego pana, który na pniu leżącym przy drodze, siedział czekając na kogoś kto go do miasta , do dentysty zawiezie a w zmęczonych dłoniach przekładał koraliki różańca. ..widziałam dziecko, co biegło a z dłoni koraliki różańca mu wesoło połyskiwały …widziałam starowinkę przy kapliczce na ławce siedzącą , mamroczącą sobie jednostajnie ,:”Zdrowaś i Ojcze Nasz… …Nie widziałam na świecie większych cudów i nic co by piękniejsze było od tego. …gdybym ja kiedyś dostąpiła miana bycia „zaściankiem , takim, kołtuństwem ciemnotą”, znaczyć będzie ,że jednak na zmarnowanie nie żyłam.

Sprofanowana koszula Karla.

…z każdym spotkaniem, pocałunek a potem, gdy już za późno, rozglądanie się czy nikt nie widział, nie zapamiętał, nie wyjawi obcym. Po kolejnym pocałunku, już nie będzie rozglądania się . Kolejny pocałunek to będzie zanurzenie się w tym cudownym spotkaniu bez reszty. Bez uświadamiania sobie konsekwencji, z nadzieją ,że ich nie będzie, z zapomnieniem ,że one mogą nam w czymś przeszkodzić. Pocałunek, wilgotny, zmysłowy a potem usta osuszane o oczekujące piersi, a nadziei, w tęsknocie, w pragnieniu. Jeszcze raz się spotkamy przypadkiem, przechodząc, jeszcze raz, jeszcze raz.  Jedwabna koszula kroju Karla, wbrew zaleceniom nie zapięta pod samą szyję a może zgodnie z wyrywającymi się na powierzchnie gestami zaproszenia . Kolor doskonale śnieżno biały a śnieg wieziony z daleka, bardzo daleka , gdzie nic go nie brudzi niczym zaprószony nie jest. Na piersiach coraz więcej wojennych oznaczeń krwistą czerwienią malowanych. Na ustach same usta w rozmazanych szminkach ciężko odnaleźć. Musimy dotrw

Depcząc leżących upadłych.

…przechadzam się po moralnym dnie. Po śmierdzącym rynsztoku gdzie jeszcze wciąż wyrzucają odpadki, resztki zbyteczności. Do wszystkiego, wydaje się że muszę zadzierać głowę a jednak wciąż czuję ,że jestem coraz bardziej w pałąk zgięta. Co jest prawdą a co wydawać mi się może ,że nią jest. Kto jest człowiekiem a kto tworzy wrażenie że nim jest. Kto ma kręgosłup a kto szmatą smętnie powiewającą na wietrze. Przechadzam się po dnie i doskonale wiem jak wyjść i kiedy zechcę mogę to zrobić ale coraz więcej spotykam nieporadnych, potykających się padających, uderzających głową o schodki ale one dla niech niewidoczne ? . Często nie mogę przejść by kogoś nie podeptać, by szpilką nie przebić mu krtani i wczoraj jeszcze było mi żal tych pokłutych ludzkich wraków ale z dnia na dzień, mniej mam ochoty by uważać, by krzywdy im nie zrobić większej niźli sami sobie robią .

...

…nie można skrzywdzić, starszej pani siedzącej na ławce przed domem i czekającej na przeszłość. Można się przysiąść i czekać razem…

Z zapisków Kloszarda.

-Pójdzie pan ze mną do raju ? – Do Pana Boga ? -Pójdę -Mam jabłko i kromkę chleba na drogę. Jak to jest daleko , to zjemy by mieć siły a jak bliżej, to damy Panu Bogu.  On pewnie czasem nawet zjeść zapomina.

Pragnę pani, nie mniej, niźli pani mnie pragnie.

….gdy otwierałam szufladę , coś piszczało pocierając o coś czego nie widziałam. W jedna stroną doooooooo….w druga ooooooood. Weszłaś. Dokłanie tak  Weszłaś jak gdybyś przyszła po szklankę wody a w dłoni miałaś coś zamknięte schowane przed światem i schowane przede mną. Wypuściłaś to z dłoni otwierając ja i unosząc do nieba  a wtedy zobaczyłam że obie jesteśmy nagie na tarasie domu w którym nie było zamkniętego ani jednego okna a firany szeptały do siebie , szeptały do siebie, szeptały do siebie- to one, to one, to one. Dotknęłam twoich warg swoimi  wargami  i tym samym moje piersi dotknęły twoich piersi a moje nogi zaplotły się na twoich nogach a nasze kwiaty zamknęły się na sobie mieszając smaki zapachy wrażenia, oczekiwania. Pragnienia a ja pragnęłam ciebie a ty bez pragnienia byś do mnie nie przyszła a picie drinka z twoich ust gdy krople palącego napoju spływają autostradą ą po tak gładkich ciałach ,że jak gdyby po lodzie i wielkiej stromiźnie ktoś uciekał…. ale to nie prawda ,że

Wakacyjna opowieść.

- Kto w  te wakacje wszedł na Everest ?-  niemal wszyscy podnieśli ręce -Kto w te wakacje widział Niagarę ?- ręce w górze -Kto był w piramidzie Cheopsa ?-  ręce w górze -Kto odwiedzi Tadż Mahal ?- prawie wszyscy z rękoma w górze -To może trudniej było dostać się do Chitchen Itza – niektórzy nawet dwie ręce podnieśli Oczywiście zawsze znajdzie się ktoś kto nie podnosi ręki i tak było tym razem –a ty, dlaczego nie byłeś w tych miejscach ? -ja byłem tam gdzie barany jeszcze wszystkiego nie zadeptały , u babci na wsi.

Kolorowe bombki.

…przeglądałam kolorowe strony z kolorowymi bombkami i mam nieodparte wrażenie, ,że w mojej  dawnej pracy a w ich życiu, różne są tylko nazwy. Ja miałam klientów, one partnerów. … czy można z tego zrobić powód do dumy… można zrobić ale nie da się bez uśmiechu zakładać białej sukni na kolejny” ślub”… wyjazd do kolejnego klienta… 

Z zapisków Kloszarda.

….na kamiennej drodze, od domów daleko, od ludzi daleko, dostrzegłem rozbity , czyjś sen. Rozbity, to z pewnością bo na tysiąc kawałków jak gdyby zrzucony z głowy i roztrzaskany o bruk. Miejsce spokojne, czas spokojny. Ja spokojny. Ukląkłem do układanki. Ukląkłem, to ważne bo przecież to był sen jakiegoś człowieka, który , jeśli dochowam staranności, poskładam w całość, złożę w całość, odtworzę i …   … Element po elemencie, kawałek po kawałku. Sowo do słowa. Zdanie do zdania. Składałem sens nieznanego mi człowieka poznając  ów i zapominając ,że to nie jest prawda o człowieku a jedynie obraz jego snu na który mógł nie mieć, z pewnością nie miał, biorąc pod uwagę konsekwencje, na niego wpływu , tak jak ja miewam wpływ na moje własne sny. … -jestem… to początek opisu tego snu znalezionego… - jestem i zarazem koniec dla mnie układanki bo wydaje mi się ,że już wiem dlaczego ktoś roztrzaskał ten sen na milion kawałków z nadzieją ,że nikt inny tego w całość nie  poskłada”.- jestem” … to dla

...

….raz po raz widzę moje współtowarzyszki prostytuowania się, które po przejściu na  „emeryturę”, dorabiają byciem moralnymi autorytetami .Jedynym prawdziwym autorytetem w naszym burdelu, była pani sprzątaczka. Wysprzątać ten po nas burdel ,że kolejnego dnia pokoje były jak przygotowane do chrztu niewiniątek, to majstersztyk.

Z zapisków Kloszarda.

….przyszło mi do głowy ,że zaproszę na moja skrzynkę, prezydenta, premiera może bo nagle odczułem jakąś dziwną chęć współudziału  ale dziękować Bogu, szybko mnie ta chęć odeszła i zostałem  sam u siebie a oni, nie muszą do mnie lecieć , czasu tracić , który inaczej  zaplanowany.  Gdybym zaprosił… Kloszardowi się nie odmawia…

Jestem szmatą.

…gdy oni strajkowali, ja dojeżdżałam do plaży nad oceanem -gdy ich pałowali na ścieżkach zdrowia, mnie taksówka odwoziła z dziadówką pełną wódki i żarcia -gdy ich rodzice stali w kolejkach , by kupić chleb, pasztetowej kawałek, moi, pisali donosy za które lodówka sama się zapełniała -gdy oni zakładali sobie pętle na szyję, nie dając rady, ja pisałam kolejny artykuł o głupocie rodaków, którzy sobie nie radzą w prostych sprawach - gdy jej zardzewiał rower bo nie miała czasu na niego wsiąść, wciąż pracując, pracując, pracując, ja zmieniałam kolejny samochód, kolejną łódź, -gdy oni wciąż szukali, gdzie leży ciało zaginionego ojca, brata, dziadka, my siedzieliśmy w głębokich fotelach i robiliśmy zakłady :”znajdą czy nie znajdą” -gdy moje towarzyszki, raz po raz wracały zgwałcone po wieczorach z wybitnymi ludźmi-ja drwiłam z nich ,że ubrane są zbyt wyzywająco -gdy oni z nadzieją patrzyli w ekran, gdzie ja opowiadałam ,że trzeba zacisnąć pasa, ciężko pracować by dojść do czego

Zwyczajny dzień. Banalna historia.

….dwie rodziny obok siebie wybudowały takie same domy, na takich samych działkach. Dziwnym zbiegiem okoliczności, tak samo je umeblowały i takie same zrobiły ogrody. Suma dochodów rodzin jest identyczna. Czas pracy , identyczny. Liczba dzieci identyczna. Jedna rodzina jest szczęśliwa, druga na  skraju rozstroju nerwowego z powodu :”tragicznej sytuacji”… Patrzysz i nie rozumiesz. Nie rozumiesz chociaż patrzysz i widzisz…. o co chodzi ….o co chodzi. Nieszczęśliwa rodzina wygrała wielkie pieniądze po czym nagle, znaleziono wszystkich martwych. Popełnili samobójstwo….  

List.

   Zostawiłam do pani list na wycieraczce. Niepodpisany. Zawsze będzie pani mogła powiedzieć ,że to nie do niej a ja, że adresatka była całkiem inna.

Boże.

  Boże, mała prośba. Zajmij się czymś odwróć oczy, nie patrz i nie słuchaj a ja za chwilę komuś przypierdole, wyzywam , zgnoję i zakopię by wykopać nim umrze. Czy do kurwy nędzy ludzie nie rozumieją ,że mordowanie nie jest i nie będzie nigdy wyjściem, że zło tworzy kolejne zło i wieże zła …?.  Boże , możesz mi, kurwa wytłumaczyć, jak kobieta może usprawiedliwiać mordowanie własnego dziecka…?  ….No tak….jej wytłumacz,  mi po co. 

Niewinne symptomy tęczowej zarazy.

Niewinne symptomy tęczowej zarazy. Otyli panowie, może na co dzień pilnujący jakiegoś parkingu, bez kondycji, spoceni, wymalowani i przebrani za transwestytów. Inni w niewypranych od kilku marszów równości strojach zmęczonych jak oni, patrzą na zegarek bo w domu żona , obiad i święty spokój. Wciąż ci sami kreatorzy przedstawienia, kilku statystów. –Kiedyś, rzekł podpity Zenek, kiedyś to by na wykopki można ich zaprosić ale czy to ,to by wiedziało co to zimniok  - przyjechali pani kiedyś tacy co też teatr robili a popili się i my z ni mi się popili i uciechy było co niemiara bo miny robili i dowcipy pokazywali ale te przebierańce ,to na mój gust nawet do popitki się nie nadadzą. – Zmarniałe jakieś takie, jak wypłowiałe. –Niedokarmione , znaczy.-wie pani, kiedyś to tu mieszkali we wsi takie dwa chłopy co to mówili ,że oni jak chłop z babą żyli. –My nic do nich nie mieli a i oni nic do nas. –Czasem nawet co do picia postawili i pogadali, bo oni tacy jacyś światowi byli. Szmatki kobitom s

...ja sama bez żołnierki...

   …troszkę wcześniej Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny, później z Jej pomocą tak piękne i jedno z ważniejszych zwycięstw dla świata i podobają mi się ciężko brzmiące buty na chodnikach i czołgi i samoloty i radość, że tak skromnymi siłami czerwoną zarazę odepchnęliśmy. Podobają mi się żołnierki , których kiedyś nie było i że można tą wspaniałą bitwę wspominać i być z niej dumną. Ja jestem dumna i z zazdrością patrzę jak żołnierki z żołnierzami odchodzą a ja biedna sama… bez żołnierki. 

Kromka. Kromka samotności.

Ukroiłam kromkę . Nierówno, trochę zabawnie nierówno ale nikogo nie było i nikt nie widział . Posmarowałam jedną i druga , topionym serkiem. Zjadłam sama bo nikogo nie było. Nikogo.

...

…spieprzajcie wszyscy ,którzy zmęczeni i utrudzeni jesteście, ja dziś jestem zmęczona i nie chcę was widzieć, słyszeć, czuć…. Spieprzajcie wszyscy…

...i jak to jest w tej mojej Polsce.

   …i jak to jest w tej mojej Polsce. Profesor, piewca czynów morderczych swoich poprzedników i przyjaciół z podobnymi "zasługami". ma czelność wypowiadać się na temat kogoś komu ciężką pracę wytknąć można , szukanie prawdy. Jak to jest, że rozmawiałam z kobietą walczącą w powstaniu a ona  pod niebiosa wychwalała stalinowskiego mordercę… i jak to jest w mojej Polsce … może doczekam, że człowiek to człowiek i jako takiemu prawa wszystkie są przynależne zostaną przypisane i że jesteśmy tylko nosicielkami życia a nie jesteśmy jego właścicielkami. Jak to jest, że ja jestem ważnym we wszechświecie błędem genetycznym a moja niedoszła kochanka ma się za normę. Niedoszła bo jak dotknąć kogoś kto zaprzecza samej sobie.Błąd nie może być normą a zwyrodnialec autorytetem. Morderca za wzór postawionym być nie może i kpiarz, łgarz i karierowicz , kim jest , gdy mówi, :"nie pozwalam". ...jak to jest w tej mojej Polsce , w moim Izraelu, jak to jest, że prawdy wciąż muszę szukać gd

W domu na świerkach.

…witaj, dawno nie siedzieliśmy w domu na świerkach..no może i tak, może nie miałam takiej potrzeby a może Ty byłeś bardziej zajęty… no tak… przepraszam… to głupie co powiedziałam , u Ciebie zawsze jest … constans ?... tak się to nazywa ? , jednakowo… Wiesz, kiedyś byłam zazdrosna, że nie jesteś tylko ze mną gdy jednocześnie jesteś ze wszystkimi , jednak to uczucie odeszło, może dlatego ,że zazdrość sama w sobie jest zła… a może dlatego ,że nauczyłam się dzielić Tobą i dziś już nie czuję żalu gdy pojawia się świadomość ,że jesteś z nią również… chociaż przyznam ,że to dość skomplikowane się wydawało, Ty cały tu ale i tam, co więcej, w trzech osobach, tu i tam … szukam dojścia do wiedzy jak to działa i jest mi smutno i nagle przychodzi moment gdy smutek znika bo … to działa, jest oczywistością. Nie jestem głupią, nie potrafiąc nazwać wszystkich cząstek, odkrytych, z jakich składa się ziarenko piasku. Wczoraj tych cząstek było kilka, dziś kilkadziesiąt a jutro, co wszak pewne, okaże się

Jest wolność . Możecie być wolni, jeśli zechcecie.

Czytam, słyszę i jestem bardzo zaskoczona ludźmi dzisiejszego świata. Mam na myśli , korzystających z fejsbuka, tłitera i nie wiem co jest jeszcze podobnego. Słysząc o cenzurze, manipulacjach, botach , przyszło mi do głowy ,że korzystający to jak naród Korei Północnej z tym ,że nie ma już granic, nikt nie zabrania nikomu wyjść za granicę, zniknęły pola minowe a oni nie uciekają... tak myślę ,że tak by było.  Nie słyszę by ktoś krzyczał :”ludzie chodźmy tam gdzie jest wolność”- Możecie iść ale wciąż tkwicie-dlaczego?

Nowy Jork pod lasem.

Budzisz się .  … Mówią ci ,że gdybyś obudziła się w Nowym Jorku, wszystko by było inaczej ale to nie jest prawda bo wszędzie na świecie, byś coś zrobiła, musisz wstać i pójść . Zrobić to  co zaplanowałaś albo zmienić plan w ostatniej chwili.  Wychodzisz z domu, piękna, cudowna, doskonała, pełna pomysłów a nie widzi cię nikt. Wychodzisz z domu, piękna, cudowna, doskonała, pełna pomysłów a ogląda cię cały świat. Różnicy w tym nie ma żadnej chyba ,że jesteś , świata marionetką i to daje ci szczęście… tyle ,że marionetki zazwyczaj kończą na dnie walizki w kącie strychu.

...

…na cmentarzu próbowałam znaleźć datę urodzin, datę śmierci ale niczego takiego nie ma. Jest imię, nazwisko i koniec. Dokonań żadnych. Wspomnień żadnych. Niezapłaconych rachunków. Niedokończonych zdań. … tyle by można napisać a nie ma napisane nic. Też bym tak chciała….

Z zapisków Kloszarda. Samarytanin do dupy.

… nie jestem artystą, przestań opowiadać bzdury. Natalia jest, oddaje się cała bez wyjątku, bez widocznego skrępowania a ja …cóż ze mnie za artysta…. szmaciarz zbierający szmaty ,żeby je potem przehandlować na coś innego i coś jeszcze innego.-artysta nie może mieć siebie. Nawet odrobiny siebie bo wszystko w nim musi być na sprzedaż a właściwe na oddać, bo ma się oddać cały , wypalić wyżarzyć do ostatniej kostki, do ostatniej myśli, do ostatniego tchnienia. Ja zawsze tylko udawałem artystę, twórcę, bo kalkulowałem by starczyło mi na kawałek chleba nawet wtedy gdy już nie miałem na pociąg. Można wrócić stopem. Nawet narkotyki udawałem, wódkę nawet udawałem a że dobrze udawałem to nikt się nie zorientował, tyle ,żę oni mieli kaca, mieli torsje, umierali a ja kaca nie miałem , bo i kaca udawałem. Czasami myślałem sobie ,że i samego siebie udawałem a może naprawdę udawałem samego siebie tworząc postaci kolejne przed kolejnymi wyjściami na scenę. Scena… scena…scena powinna mieć coś z naszeg

Partnerstwo.

Wystukuję numer. Łączy mnie więc przedstawiam się bo jest oczywistą rzeczą ,że jestem kimś wyjątkowym i tak chcę być traktowana. Ktoś kto nie ma imienia, jest kimś wyalienowanym marginesu z kasty podrzędnej. Możliwe ,że podlega infamii .Po drugiej stronie, jakieś hasło, czasem numer, nazwa. Przedmiot, mogę podejrzewać. Nie ma równowagi  a wystarczyło by się przedstawić byśmy mogli rozmawiać po  partnersku .   

Jestem oszustką.

 Muzy potrzebuję  ale takiej , która odda mi się dopiero po postawieniu podpisu na obrazie. … nic z tego , jak siebie znam , zacznę rysować od podpisu a świat dalej będzie czekał.   Jaką ja jestem oszustką, przecież nawet nie myślę o zbliżeniach intymnych co mi tak to” bardzo w głowie leżą”. Planowanie w tym temacie powoduje utratę pożądania a nawet zdegustowanie.

Z zapisków Kloszarda.

Co jest miarą , gdy nalewający miary nie zna? Co jest wartością, gdy wartościujący nie zna pojęcia wartości ? Co jest pięknem gdy piękno określający nie zna pojęcia piękna ? Co jest słowem w potoku odgłosów wydawanych przez , nam niezrozumiałą istotę ? Co jest zdaniem w słowniku wyrazów ? Co jest początkiem, gdy w nas uderza ogromna fala ? Co jest końcem gdy nim jest początek… Kim jestem gdy już odszedłem ?

Z zapisków Kloszarda.

  Wstałem, to już coś. Po długiej bolesnej nocy  ,wstałem .  Jestem bohaterem, jestem wyjątkowym człowiekiem… li tylko wtedy gdy nie mam punktu odniesienia a jeśli go odszukam, garbię się, kurczę, mały się robię i skromnieję w swoich okrzykach.  Punkt odniesienia. Bez niego nie istniejemy.  Jesteśmy jakąś dziwną samo kształtującą się przez nas, mazią . Mazią która przybiera wszystkie możliwe i nam przyjemne formy. W kontakcie z inna mazią zaczyna się coś tworzyć. Obie mazie zaczynają mieć kształt, kolor, zapach , smak. Bywa też inaczej ale dziś to mi się pomyślało.  

Z zapisków Kloszarda

Zaprosiłem cie do tańca, odmówiłaś. Poprosiłem cie o spacer, czasu nie oddałaś. Pożyczyłem rower byśmy mogli pojechać hen daleko ,daleko, daleko. Rower zardzewiał, kości osłabły, kroków zapomniałem a ty teraz zdecydowałaś że będziesz. Ty nic się nie zmieniłaś, nie zestarzałaś nie pojawiła ci się najmniejsza zmarszczka ale ja już od dawna nie jestem taki sam jak wtedy. Tak, pamiętam, pamiętam wszystko doskonale i kontekst i nastrój i zapach i smak i głód i niecierpliwość pamiętam ale od tego czasu grymas powstał na moich ustach, plecy nie chcą się wyprostować. Trudno mi patrzeć w niebo i częściej patrzę w kroki przechodniów pozostawione na piasku. Ty niezmiennie piękna , wspaniała ,fascynująca, nieodgadniona, niedościgniona i już nieznana mi całkiem… masz auto, masz dom , masz konto dorodne jak kiść winogron jakie ukradłem wtedy dla ciebie z domu tak dobrze chronionego przez psy. Trochę z niego zjadłem, trochę w płaszczu zostało na później i rok w rok w rocznicę, jeden zasuszony , gorz

Tęczowa zaraza.

    Są zarazy na które szukać trzeba lekarstwa ale są takie na które lekarstwem jest miłość. Dlaczego zaraza tęczowa jest tak niebezpieczna ? Dlatego ,że nie zawiera miłości. Zawiera :”ja, moje, dla mnie, o mnie” a nie pyta co potrzeba temu kto nie idzie z nią. Nie pyta co ja mogę dać światu lecz oczekuje na daninę ze strony świata jak gdyby było coś co on jest jej dłużny. Wyjątkowo na tę zarazę nie ma lekarstwa w postaci pastylek. Są dwa lekarstwa , które najlepiej zażyć jednocześnie, rozum i miłość. Po zażyciu już nikt nie będzie oczekiwał- bo on chce, nie będzie kpił, bo lekko się bije kogoś kto nie odda a zatańczy i zaśpiewa. Zatańczy i zaśpiewa tak by wszyscy byli szczęśliwi a nie tak by jedni się śmiali a inni płakali.