-Dziękuję, że pozwalasz
mi zapachem twoich słów karmić moje zmysły i nie wystawisz ich na próbę a
spełnieniem wypisujesz nasze kolejne minuty.-dziękuję a to słowo przemykało po
twoich palcach , dłoni którą do swoich ust przyciągnęłam i chociaż sala wielka
widownia ogromna i ludzi mnóstwo zechciałaś ze mną ukryć się przed nimi
wszystkimi, naszą intymnością okryte ,niczym peleryną. Widziałam je jak biegnie
przez kolejny paluszek, miękką skórką od pradawnego tapicera okryty.
Jeden, drugi ,trzeci i choć nie miałam dość odwagi by w oczach się twoich
zapomnieć w końcu silniejszym to było ode mnie słabej istoty wobec tak
ogromnego tęsknienia mojego . Miałam w swoich wargach smak twoich słów i zapach
palców , które z długich, wolnych ,spełnionych , spokojnych włosów wyjęłaś.
Miałam i kątem oka dostrzegłam ludzi wokół nas a oni jak gdyby w gipsowe ,
nieruchome posągi zmienieni czekali zastygnięci w swoich światach i doskonale
udając ,że nie chcą nam z nas niczego ukraść.- Dziękuję ,że pozwoliłaś nam
ulecieć z dnia i nocy czarnej nam przypisanej i zaufałaś ,że oddam cie twojemu
światu nienaruszoną lecz , czego zrobić nie potrafiłam inaczej, napełniona
pragnieniami kolejnego spotkania. Obok twój mąż, dzieci twoje cudowne malutkie
i życie twoje poukładane i ja , która tylko przechodziłam by na chwilę zabrać
cię w inny świat. Zabrać dając pigułkę o nieznanym składzie. Nieznanym tobie,
nieznanym mi ale nam znanym doskonale.-dziękuję cudowności moja jednej chwili,
dziękuję.
Lekarza, który widząc oczywiste objawy wymagąjące natychmiastowej pomocy, żąda wykonana testu covidowgo i przy gorącej kawie czeka na jego wynik , powinno się w trybie natychmiastowym pozbawić prawa wykonywania zawodu, praw obywatelskich . Powinno się rozstrzelać ale ktoś powinien sprzątać ulice. PS Człowiek z potężna raną ręki zjawia się na SORze . Robią mu konieczny test na covid. Umiera nim doczekał na wynik. Zmarł na covid i choroby współistniejące. Rodzina przysłała kwiaty , wdzięcznaz pomoc w ostatnich chwilach, lekarzowi.