Mały chłopczyk w
ciemnych podkolanówkach ,ciemnej ulicy elementem przed ogromnym wystawowym
oknem za którym mnóstwo, jeden obok drugiego , obok siebie ustawionych
telewizorów. Obraz jakich wiele pamiętam ze
swojego pamiętnika bo czasu było dość
a potrzeby niewiele by go
zagospodarować ,inaczej niźli chodząc wzdłuż szyb wystawowych i patrzeć na rzeczy
z których niektóre kiedyś mogłam mieć. Później miałam. Padał deszcz. Dość dużo deszczowych
kropel spadało a ja miałam parasol taki ogromny dla dwojga i podeszłam by
ochronić chłopca , czarnobiałego w czarnych podkolanówkach z mokrymi lakierkami
z paskiem na nogach. Na ekranach kobieta, wyszła z kamiennej sauny, ubrana we
włosy, długie, czarne, mokre i kontrastujące ze śniegiem. Usiadła na pniaku
obok którego siekiera z drobinkami krwi bo ktoś niedawno na rosół kurę zabijał.
Biały śnieg, pokrwawione ostrze, szary pieniek, gorąca , parująca skóra nóg.
Usiadła, siedziała a my patrzyliśmy z moim kolega widzem przypadkowym.- Nie
dostałaś kataru od tego siedzenia na mrozie ?- zapytał , bardzo poważnie, bez żadnego
marginesu na łgarstwo w odpowiedzi.- Dostałam i stopy mi przemarzły i kolana
bolały długo bo jakoś zapomnieli tam o mnie i tak jak my tu przed szybą, tak ja
tam… -herbaty mogłaś się napić od tego którego nie widać…-ale ja tam wtedy też
go nie widziałam , Mały…
Lekarza, który widząc oczywiste objawy wymagąjące natychmiastowej pomocy, żąda wykonana testu covidowgo i przy gorącej kawie czeka na jego wynik , powinno się w trybie natychmiastowym pozbawić prawa wykonywania zawodu, praw obywatelskich . Powinno się rozstrzelać ale ktoś powinien sprzątać ulice. PS Człowiek z potężna raną ręki zjawia się na SORze . Robią mu konieczny test na covid. Umiera nim doczekał na wynik. Zmarł na covid i choroby współistniejące. Rodzina przysłała kwiaty , wdzięcznaz pomoc w ostatnich chwilach, lekarzowi.