..wczoraj przed snem,
otulona ciepłym kocem pomyślałam a z myśli wielki zionął egoizm,
że tęskno mi do słów pięknych, do słów góry przenoszących, do wyznań mi tęskno i pragnień wyrażania i tęskno mi za kimś kto posłucha, przeczyta, nie wyśmieje, odwzajemni i ...odpowie tym samym.
Wszystko to bez najmniejszego umocowania w rzeczywistości, bez najmniejszego zakorzenienia w ziemi , która nas nosi ale wszystko to bo wielki mam głód słów:" kocham cię, pragnę, potrzebuję, jestem dla ciebie, przytul proszę".
Wielką przed snem obudzona tęsknota za tym wszystkim i świadomość, że wystarczy mi teatr bym była szczęśliwa.
Na teatr pozwolić sobie mogę a chcę być szczęśliwa.
Zagrasz ze mną tę sztukę?...niebezpieczną bardzo bo łatwo pomylić struny na których zagramy z linami, które życiem nas wiążą.
...tęsknię, za "gałązką jabłoni"
że tęskno mi do słów pięknych, do słów góry przenoszących, do wyznań mi tęskno i pragnień wyrażania i tęskno mi za kimś kto posłucha, przeczyta, nie wyśmieje, odwzajemni i ...odpowie tym samym.
Wszystko to bez najmniejszego umocowania w rzeczywistości, bez najmniejszego zakorzenienia w ziemi , która nas nosi ale wszystko to bo wielki mam głód słów:" kocham cię, pragnę, potrzebuję, jestem dla ciebie, przytul proszę".
Wielką przed snem obudzona tęsknota za tym wszystkim i świadomość, że wystarczy mi teatr bym była szczęśliwa.
Na teatr pozwolić sobie mogę a chcę być szczęśliwa.
Zagrasz ze mną tę sztukę?...niebezpieczną bardzo bo łatwo pomylić struny na których zagramy z linami, które życiem nas wiążą.
...tęsknię, za "gałązką jabłoni"
Widok z mojego okna. Na piętrze. Z dołu widać
inaczej. Za plecami aksamit ciepłego kominka maluje na moich plecach kreski.
Światło i cień, cień i światło. W ciemniejszym strumyku chłodniejsze krople
ciepła, jaśniejsze, niosą ciepła więcej i ja patrzę przed siebie na rój białych
pszczół przed moim , teraz, oknem. Coraz więcej ich i więcej i ta cisza
gładząca ramiona. Mam wyrzuty sumienia. Mam pretensję do siebie ,że nie
pracuję, nie pracuję od świtu do zmroku, nie zamęczam się ,żeby coś poskładać,
na coś zarobić, jakąś pracę pchnąć, jakąś zakończyć. Mam pretensję ale pozwalam
jej sobie być i chodzić wokół mnie i szturchać czasem ale już nie patrzę jej w
oczy, nie pozwalam sobie na poczucie winy na więzienie w jakim owa pretensja
potrafiła mnie zamknąć. Bez sądu, bez wyroku, jak nieznany bandyta przychodzący
nocą by ukraść święty spokój.
Gdybyś wiedziała ile radości mi dałaś pozwalając pisać do siebie ,Dziewczynko Moja, Kochanie Moje" Gdybyś wiedziała.
Dziewczynko Moja i czuję Twój zapach i na język biorąc odrobinę ,na ramionach siedzącego zmęczenia, zamykam oczy a Ty pokazujesz mi niczym Pani w szkole na wielkiej tablicy obrazy tak różne od siebie i tak mi czasem nieznane, że krztuszę się ich przełykaniem i kaszlę a ty pytasz, za każdym razem pytasz, - czy nie pomóc ?. Z głową swoją między Twoja a ramieniem i dłońmi na Twoim brzuch zaplecione i ten oddech jaki już znasz i jaki polubiłaś.
Na gałęzi sroka, trochę schowana bym nie widziała, ale jest i patrzy na mnie a ja na nią i to jest jak nasze patrzenie. Bez skrępowania bez obaw bez strachu i z wiedzą, że jest szyba i szyba zostanie. Do lata zamknięta, do wiosny na pewno a może na zawsze.
Wyszła sroka z ukrycia i patrzy na mnie otwarcie i ja chcę by patrzyła i widziała i cieszę się ,że mogę siebie jej pokazać. bez makijażu, bez pudru, bez kremu bez okularów.
Poleciała...niczego nie ukradła bo wszystko miała dane. Po cóż kraść jeśli mamy dane a dane mamy wszystko co jest nam koniecznym by do nocy dojść. Nigdy nie braknie nam sił na drogę jaką mamy przejść. Nigdy. Słabość, upadek, bezsilność to też jest wartość bez której rzeczy inne sensu nie mają.
Miałam kiedyś kochankę. Bardzo ją kochałam i wydawało mi się ,że nigdy nie uda mi się uwolnić od pamięci ale nagle kobieta, która miała tak samo na imię, postawiła ultimatum. Albo pozwolisz jej umrzeć albo ja umrę dla ciebie i jak za dotknięciem ust gdy zaskoczona czuję je na swojej twarzy, wszystko poukładało się tam gdzie być powinno i jak być powinno i stałam się wolna. Wydawało mi się ,że już nigdy się nie uwolnię ale wyzwolenie przyszło.
Dziewczynko Moja Kochana...przed sobą mam topole wielkie a na nich jemioła ,która szczęściem nakarmić głodnego potrafi.
Nie choruj ciało moje kochane by duch co w nim taki piękny, lekko miał do czynienia co czynić chcesz. Nie choruj a jeśli, ja też o wirus poproszę by Cię lepiej rozumiała, lepiej czuła prawdziwiej kochała.
Gdybyś wiedziała ile radości mi dałaś pozwalając pisać do siebie ,Dziewczynko Moja, Kochanie Moje" Gdybyś wiedziała.
Dziewczynko Moja i czuję Twój zapach i na język biorąc odrobinę ,na ramionach siedzącego zmęczenia, zamykam oczy a Ty pokazujesz mi niczym Pani w szkole na wielkiej tablicy obrazy tak różne od siebie i tak mi czasem nieznane, że krztuszę się ich przełykaniem i kaszlę a ty pytasz, za każdym razem pytasz, - czy nie pomóc ?. Z głową swoją między Twoja a ramieniem i dłońmi na Twoim brzuch zaplecione i ten oddech jaki już znasz i jaki polubiłaś.
Na gałęzi sroka, trochę schowana bym nie widziała, ale jest i patrzy na mnie a ja na nią i to jest jak nasze patrzenie. Bez skrępowania bez obaw bez strachu i z wiedzą, że jest szyba i szyba zostanie. Do lata zamknięta, do wiosny na pewno a może na zawsze.
Wyszła sroka z ukrycia i patrzy na mnie otwarcie i ja chcę by patrzyła i widziała i cieszę się ,że mogę siebie jej pokazać. bez makijażu, bez pudru, bez kremu bez okularów.
Poleciała...niczego nie ukradła bo wszystko miała dane. Po cóż kraść jeśli mamy dane a dane mamy wszystko co jest nam koniecznym by do nocy dojść. Nigdy nie braknie nam sił na drogę jaką mamy przejść. Nigdy. Słabość, upadek, bezsilność to też jest wartość bez której rzeczy inne sensu nie mają.
Miałam kiedyś kochankę. Bardzo ją kochałam i wydawało mi się ,że nigdy nie uda mi się uwolnić od pamięci ale nagle kobieta, która miała tak samo na imię, postawiła ultimatum. Albo pozwolisz jej umrzeć albo ja umrę dla ciebie i jak za dotknięciem ust gdy zaskoczona czuję je na swojej twarzy, wszystko poukładało się tam gdzie być powinno i jak być powinno i stałam się wolna. Wydawało mi się ,że już nigdy się nie uwolnię ale wyzwolenie przyszło.
Dziewczynko Moja Kochana...przed sobą mam topole wielkie a na nich jemioła ,która szczęściem nakarmić głodnego potrafi.
Nie choruj ciało moje kochane by duch co w nim taki piękny, lekko miał do czynienia co czynić chcesz. Nie choruj a jeśli, ja też o wirus poproszę by Cię lepiej rozumiała, lepiej czuła prawdziwiej kochała.