…może dotarłam do swoich… siedzieli na przewróconym drzewie, żywo gestykulując przy rozmowie o – wiesz kurwa, ja to ci powiem ,że ja to wcale nie lubię a wiesz jak ja umiem nie lubić, nie lubię , ci powiem jak kto z siebie to robi cholera wie kogo a wczoraj z nami pił denaturat- bo ja to ci powiem ,że wiesz jak sobie takiego zapamiętam, to nigdy nie zapomnę judasza jednego.- A ty paniusiu to co tak siedzisz tu z nami –życie ci dokopało czy inne jakieś paskudztwo – niesprawiedliwość mnie dopadła- bo nie trzeba , paniusiu przed niesprawiedliwością uciekać a przyczaić się a ona wtedy bokiem przejdzie i pójdzie sobie w świat i nic paniusi nie zrobi.- Paniusia napije się z nami- …nie dziękuję, nie mam już ochoty . Zapalę tylko znicz i posiedzę tu z wami jeśli pozwolicie.-a siedź paniusiu z siedź sobie z tym swoim duchem.
- Wiesz paniusiu, samotność to taka wielka trwoga jak śpiewał Rysiu. -Wiem , proszę Pana, wiem ale nie ja jestem samotna a samotna jest ta o której myślę. -dla niej ta świeca ?- widzi Pan czasem najwięcej co można komuś ofiarować, to zapalić świecę, zapamiętać. Dać mu czas, pokazać wybór. Wymodlić możliwość wyboru i wierzyć ,że nie wybierze samotności i samotnego przesiadywania nad przepaścią.-Wiesz paniusiu, jak zostawisz nam kilka złotych na flaszkę to my tutaj , popijając kolejną od ciebie, wspomnimy o tej o której myślisz, zapalimy znicz i będziemy trzymali kciuki by dostrzegła, że ma wybór.- Zostawię i przyniosę kilka świec bo kto inny byłby tak szczery jak pan , jak wy. Dziękuję.
- Później już ich nie było. Gdzieś poszli, może zapomnieli, może zmienili miejsce ale świeca paliła się zawsze i pali nadal więc jednak dotrzymali słowa. Wiem ,że nasze prośby zostały spełnione. Ich efekt, może dziś, może jutro niewidoczny ale po jutrze z pewnością zacznie przebijać przez opakowanie. Ciekawa jestem kto ukaże się światu ale nie dowiem się i szukała nie będę. Może kiedyś, nieświadoma spotkam i będzie mi trochę przykro . -Wiesz Boże, wybacz zarozumialstwo i zadufanie w sobie -czasem Cię rozumiem , gdy robisz wszystko by kogoś wyciągnąć z bagna i udaje Ci się a ów ktoś mając kolejny wybór, do bagna wraca, więc znów robisz wszystko i tak , bez końca. Podziwiam Cię, że nigdy Ci się to nie nudzi a i dziękuję bo przecież i mnie wciąż z bagna wyciągasz w swojej cierpliwości. - Wiesz, zostałam sama. Nikogo nie ma . Wszyscy wyjechali. Byłam głodna. Nie było nic gotowego i nie miałam pieniędzy by zamówić. Ugotowałam. Było niesmaczne ale zjadłam z nadzieją , ze dzisiaj mi się uda ale mi się wcale nie udało. Było tak samo niesmaczne jak wczoraj. -Dlaczego nie umiem tak prostych rzeczy a może to nie są proste rzeczy ale nikt nigdy mi nie powiedział , jaką wartością jest umieć przygotować jedzenie. Sobie innym. Może dlatego jestem wyjątkowa bo nie umiem rzeczy najprostszych. Ne umiem przyrządzić obiadu , który by mi smakował.
PS
-Aniele Boży stróżu mój...-jeszcze umiem czytać. Pewnie mi to zostało na wszelki wypadek bym umiała przeczytać swoje imię. Gdy już wszyscy zapomną bym mogła przypomnieć sobie kim jestem i skąd jestem i dlaczego jestem, bo to wszystko zapisane i to wszystko każdy kto ma imię, może o sobie odczytać . O tych , którzy imienia nie mają, którym nie dano, o których zapomniano , czyta i pisze sam Bóg z pietyzmem godnym najdoskonalszego lektora i skryby zarazem.-wiesz,gdy nie widzisz dla siebie już żadnej nadziei i jedyne co , wydajesz się, możesz dla siebie zrobić , to zamknąć wieko swojej trumny, pomyśl o kimś komu nikt nie dał imienia i poproś w jego imieniu by Bóg je mu nadał aa potem przeczytał.