Ogrodnik ustawił maszynę do robienia śniegu
więc wigilijna godzina przywitała nas białym widokiem z okna. Wybiegliśmy na
zewnątrz, ulepiliśmy bałwana, porzucaliśmy się śnieżkami ale coś w tym wszystkim
było nie tak. Coś było niczym kamyczek w nowiutkim buciku obstalowanym u szewca
na specjalnie zamówienie z najmiększej skórki jaka można sobie wyobrazić. Tym
czymś była nasza wyjątkowość bo tylko my mieliśmy śnieg i tylko my bałwana i
tylko my śnieżki a chociaż tak jak marzyliśmy było to jednak by tak było wszyscy
ludzie jednaką możliwość mieć muszą, do radości, do szczęścia do ulepienia
bałwana i rzucania się śnieżkami.
Dzisiaj była Wigilia i miałam nadzieję ,że
przyjdziesz , że Cie poznam, że stanie się cud. Zostawię sobie tę nadzieję na
jutro, na zawsze może. Zostawię bo rozumiem ,że teraz jesteś wszystkimi ,
którzy czekają na moje kocham a gdy Ty przyjdziesz, będzie to czas jak Wigilia
z maszyną do robienia śniegu… Mnóstwo ludzi będzie zawiedzionych i ja pewnie
pośród nich. –Kocham Cię cudowna kobieto , kocham i dziękuję ,że mogę ta
miłością nadawać sens swojemu istnieniu.
PS
"Nienasycona posiadaniem"-tęsknię za głodem gdy wiedziałam co syci na prawdę.