Człowiek, idzie ogrodem, przechodzi przez furtkę. Nie spogląda wstecz gdy zamyka ją za sobą. Idzie jednym polem, mija drogę, potem idzie kolejnym polem aż w końcu znika za gęstwiną krzaków z których wybiegają trzy sarny. Na śniegu pozostał ślad ale długo się nie utrzyma.Ukryje go odwilż a może zasypie śnieg. Tak niewiele by człowiek zniknął a gdy jest , wydaje się ,że to niemożliwe.