postawiłam na swoim. Przeforsowałam mój pomysł i doprowadzono go do końca. Czekam teraz na finalizację i ...opinie ? Nie, opinie mnie nie interesują chociaż gdy pozytywne , pewnie sprawią przyjemność. To nic nadzwyczajnego gdy to co sprawia mi radość , przyjmuję a to co wkurza, staram się przegonić jak intruza. Dzięki pracy, zaangażowaniu , zapominam ,że nie jestem już tą sama maszyną do życia a bardziej wrakiem do nieustannego remontu. Patrzyłam kiedyś jak remontowano, wydawać by się mogło, auto nie do naprawy a jednak. Po latach trudów, powstało niczym feniks z popiołów. Dostałam , lub może sama sobie wzięłam kolejną pracę do wykonania i chociaż to coś wymagającego wiele wysiłku to warto zebrać się w sobie i jak kiedyś stworzyć coś z niczego. Z garstki czegoś , stworzyć coś co cieszy oko nie tylko moje ale wielu. Upiększa świat. Czy zapominam o moich namiętnościach z których jestem zbudowana i które pomagają mi się nie martwić gdy zmartwienie wydaje się być naturalną emocją ? Nie nie zapominam ale gdy mogę poświęcić czas na coś zwyczajnego, banalnego. Żyć ot tak, to robię to. Kobieta z wózka inwalidzkiego ze szpitala. Gdy tęsknię za nią , wznoszę się w powietrze i lecę. Gdy nie tęsknię za nią czuję ,że ją zdradzam. Modlę się by byli przy niej Ci , którzy mogą jej pomóc. By byli przy niej . Nie by ją naprawili, poskładali , przywrócili do pełni sprawności, możliwości itd. Dlaczego nie o to ? Modlę się o to co dla niej najlepsze a nie o to co mi się wydaje dla niej najlepsze. Czasem może to być to samo ale może być czymś kompletnie z innej bajki. Modlę się ...ale wciąż żyję po swojemu z nieopuszczającym mnie pytaniem:" Czy mam rację czy nie, czy będę rozliczona z mojego postrzegania i rozumienia świata i relacji czy też wg praw ustanowionych ".