Noc hałasem się zapisała. Krzyki
jakieś, jakieś głośne rozmowy w oddali. Wrzask złodzieja zabijanego przez psy przed którym nie zdążył . Wrzask a może śpiew,
pana doznającego orgazmu . Pani milczała lub doznania wyzwoliły mniej decybeli.
Sowa komentatorka udawała ,że kolejna złapana i zjedzona mysz w zestawie
hałasów nocnych, nic nie znaczy. Nawoływania, zawołania, tęsknoty, prośby i
milion innych dźwięków słyszałam tej nocy a uleciał mi szept twojego oddechu i
owoce wieczoru, spadłe z łóżka na podłogę i leżące, niepoukładane.
...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...