Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2019

Chanuka.

…to bluźnierstwo, porównanie ale jestem wolna więc mogę porównać…bojąc się , bojąc mimo wszystko. Rozmnożenie oliwy a narodziny Mesjasza. Proszę , nie gniewajcie się na mnie bo nie wnikam głęboko, daleko z wiedzą, wiarą wielką a z kiepskiej próby wiedzą, i cynizmem. Tu Emanuel a tu wciąż oczekiwanie… ja nie chcę czekać i wiem ,że nie muszę co nie znaczy ,że nie szanuję, nie przestrzegam i nie dochowuję.

... pieprzyć to ...

nie …nie… NIE !!!!!. Chyba już mi tego starczy. Kobieta, urocza, cudowny uśmiech. Mądra, inteligentna, erudytka …dałam się oszukać a może chciałam zostać oszukaną a może to bez znaczenia bo układ z mojej winy miał fundamenty do niczego   więc wszystko trafił szlag i uśmiech i radość i … została mi bieżnia w dużym pokoju. Włączyłam ,zdjęłam buty, zdjęłam sukienkę… została bielizna i zdziwione psy za oknem na tarasie. –Co ty robisz… szczekały do mnie… co ty robisz…   Najpierw co dnia , potem co drugi dzień, co tydzień, co miesiąc… ostatnio rzadko ale pojawiało się pytanie dlaczego, dlaczego kurwa przychodził, płacił i siedział w kącie w tym swoim pieprzonym skurzanym płaszczu… butach, nigdy nie mytych. Dzisiaj chyba dotarło do mnie bo sama mam ochotę iść, zapłacić, usiąść kącie i siedzieć pod ścianą nie chcieć tego za co zapłaciłam. Nie wziąć tego co mi się ewidentnie należy bo za moje ciężko zarobione pieniądze to kupiłam. Dotarło do mnie ,że pieprzony Kloszard tego właśnie chciał naj

Jestem autorytetem. No w końcu ktoś się na mnie poznał.

    ….zrobiono badania. Próba dość wiarygodna. Sposób badania. Przemyślany. Pytanie zadane- kto dla ciebie jest w internecie autorytetem. Niemal spadłam z krzesła czytając ,że… nie żartuję… :”blogerzy ”.Ja , bez przeproszenia, jakaś tam , skończywszy ośmiolatkę, prostytutka. Bez wiedzy ,bez zdolności intelektualnych-autorytetem ?.   Ja zakompleksiona idiotka chcąca zaistnieć bo życie nie pozwala mi odbierać nagród za skreślenie odpowiednich numerów w totka. Ja porażona nienawiścią do ludzi, którzy sobie radzą, ja wściekła na każdą ładniejszą, zdolniejszą ,lepiej ubraną. Taka ja, autorytetem. Oj chyba ktoś powinien się palnąć w łeb-ktoś inny kopnąć go w krocze a jeszcze ktoś inny skręcić kark…. wszystko wszak ma swoje granice. Zapomniałam, ja reklamująca …nie wiem czy też jestem autorytetem czy już nie a może ja robiąca karierę na karkach intelektualnych geniuszów, przemierzających net w celu karmienia się ponadczasową wiedzą. Zdzierżyłam,wybuchając śmiechem, że jakaś nieletnia marion

Z zapisków Kloszarda. Przepowiednia.

…jesteś… bo wokół ciebie podobni… …byłeś aktorem, dziennikarzem… muzykiem biznesmenem ale gdy skrzywdziłeś dziecko zostałeś pedofilem i nie ma takiego mydła, którym możesz zmyć to znamię wypalone na czole. Ci którzy udają, że nie masz tego znamienia, są nie mniej winni… zasługują na wieczne zapomnienie a ty zostaniesz ,powinieneś zostać jako świadectwo …nauka… przykład. Nawet jeśli jeszcze dziś, mówią do ciebie :”senatorze ,pośle, doktorze, aktorze, redaktorze, muzyku… za plecami chór śpiewa a ty z nim partię solową- jestem pedofilem. …a ty , który niewinny przypomnij sobie , naucz się, dowiedz jak, leje się w pysk , kopie w krocze, łamie ręce, skręca kark bo nikt za ciebie twoich dzieci nie obroni gdy przyjdą i je będą chcieli zabrać w imię jakiegoś bełkotu o tęczowym świecie, czy za chwile innym sposobie, byś ty stworzył dla nich zabawkę… stworzył świat w którym będziesz niewolnikiem… przed chwilą byłeś dzieckiem w brunatnej koszuli, potem z czerwoną chustą biegałeś donosić na

Tu byłem. Jezus.

Nie umiem. Uczę się ale przychodzi mi z trudem, by jak to drzewiej bywało, jak umiała moja mama, moja babcia, ciocie, wszystko miało swoje miejsce i czas należny. Czas przygotowań, siewu, czas doglądania i w końcu zbioru. Czas dla Boga, czas dla ludzi. Pozamykałam wszystkie sprawy. Pomogłam, jak umiałam. Byłam tam gdzie wydawało mi się ,że być powinnam a i pewnie tam gdzie nie powinnam, mnie widziano aż przyszła noc. Ciemność rozświetlona kierunkiem od początku tym samym i czas przyszedł by pójść do domu. Zimno, wietrznie, trochę biało. Ubrałam się ciepło i poszłam. Ludzi coraz mniej. Chwilami żadnego na ulicy człowieka . zamyślone, inne senne auta przemykały z zawstydzonymi, którzy nie zdążyli na czas. Pewnie są tacy, którzy zapominają drogi do domu, chcą zapomnieć, nie dano im było drogę poznać . Ja ją znam i pamiętam chociaż wydawać by się mogło nie zawsze czekano na mnie z otwartymi ramionami. Z ciemności wyłonił się kształt, wielki ogromny dostojny i to już to miejsce i zrobiło

Aria na milion gardeł.

Bez końca, człowiek jakiś , o dziwnym zwyczaju, przysyłał mi zaproszenia do chlewni. Był tak uparty ,że dopiął swego i poszłam w odwiedziny. Stanęłam na rampie pod którą podjeżdżają samochody zabierające świnie na rzeź. Patrzyłam na ogromne stado świń , które dziś, jutro , po jutrze, na rzeź. Wszystkie jednakie, wszystkie dla siebie na ty . –jakie to piękne, śpiewał chór, nawet ładnie , nie powiem ale nie chcę śpiewać jak i one . Może złudną mam nadzieję ale wierzę ,że nie zabiorą mnie razem z nimi na rzeź. Nie wtłoczą bym nie odróżniała się niczym. Póki mogę, wsiądę razem z kierowcą i póki sił, chociaż małą wstążeczką ale chcę być inna bo jestem inna.

Słowa nasączone łzami szczęścia.

…dzień. Dzień   pierwszy . Mam kieliszek wina, chleba kromkę ,pomidor mały, masło , nóż. Byłam na dworze, było ciemno. Mój najstarszy pies leżał czarną kulą pod drzwiami.- Witaj, przyjacielu. Dziękuję za opiekę. Drugi opodal ale gdy tylko usłyszał rozmowę, przybiegł ale nie przeszkadzał.   To rozmowa między dorosłymi. Trzeci… wzięłam łyk wina by nie odpowiadać pochopnie, co z trzecim. Nie wiem. Wiem gdzie był, gdzie jest ale nie wiem co zrobił bo to było dla mnie niewidoczne. Gdy umrę, nie będę piła wina, nie będę rozmawiała z psami. Nie będę szukała w ciemności bo ciemności nie będzie we mnie ale i na zewnątrz. Nie będzie ,zewnętrza i nie będzie wewnętrza. Wszystko , jedno będzie. Jasne. Nie wiem jak to się stało. Skąd przyszło, dlaczego pozwala mi się zanurzyć. Nie wiem tak jak nie wiedziałam skąd przyszedł Kloszard. Siedział oparty o ścianę, na podłodze. Ja siedziałam na łóżku, niemal naga i próbowałam zrozumieć. Godzina za godziną, minuta za minutą, sekunda za sekundą. Uśmiechał

Mężczyzna, który radził sobie, sam, ze światem.

….wjechałam na jakąś dróżkę, pomyliwszy ją z tą właściwą ale ,że było ciekawie, jechałam dalej. Piękne młode drzewka z prawej. Stare, solidnie wysmagane przez czas z lewej… w aucie ciepło i wrona krzywiąca się z zimna, nie była dostatecznym autorytetem. Za lasem dym. Dym z ogniska. Ognisko nie za welkie. Człowiek przy ognisku w pozie , która zatrzymała mi auto. Podeszłam –Wszystko ok.?- Pozycja człowieka zmieniała się, pokazał twarz, zaskoczenie wyraźne- A paniusia to chce się ogrzać czy może napić ze mną o ile jeszcze coś w buteleczce zostało.- A paniusia się zaniepokoiła ,że może panu potrzebna ale cieszy się ,że niepotrzebna i świetnie sobie pan radzi. Pójdę już . – Poczekaj, paniusiu..skoro już jesteś i ładnie pachniesz, może posiedzisz ze mną trochę. Usiądź na gałęzi…będzie jej miło się przydać. Posiedziałam obok pana. Później razem już siedzieliśmy i bez sklejania toczyliśmy rozmowę. Trochę ja do ognia podrzuciłam, trochę on. Bardzo długo już czasu nie sprawił mi mężczyzna przyj

Bywa, gdy coś nie jest pisane piórem.

…było opowiadanie w którym nad każdym momentem starałam się zatrzymać, każdy docenić, każdy dostrzec ale opowiadanie sobie zniknęło i z niego zostanie krótka notatka. „W pewnym miejscu pewna pani ognisko rozpaliwszy, wrzucała do niego pojedynczo aż w końcu grupowo , kartki z nazwiskami i adresami”. Została jej sama okładka notatnika i bloczek nowych czystych kartek. W telefonie posiada numery już nowych ludzi z których ani jedna kobieta nie jest z bajki wrzuconej do ognia.

Wybitny pisarz.

   Genialny , wspaniały pisarz, może być jako człowiek kimś bezwartościowym a nawet gorzej ,  jednak nie musi takim być. Może zagrać jednego ze swoich wspaniałych bohaterów. Nie jest genialnym  aktorem ?- może być swoim wspaniałym bohaterem. Często to lepsze niźli prawda tyle ,że trzeba pamiętać ,że ten spektakl się nigdy nie kończy. Nie będzie ukłonów ni oklasków dla wytchnienia.

Święty Mikołaju...

…nie będę Ci wieloma prośbami zaśmiecała worka, bo przecież byłam, dość grzeczna, by mieć pewność ,że wszystkie moje, spełnisz życzenia. Poproszę Cię o chwilę, dla każdego by jak dziecko przed wystawową szybą , zobaczył radość i bezpieczeństwo i by szyba była drzwiami , które dla każdego się otworzą i buchnie ciepłem, zapachem potraw, kolędami. Temu kto wierzy, że to wszystko od Boga pochodzi i temu dla którego to teatr .

...jak wiersz...a mimo to niemądry.

…dzień… kolejny dzień, jak pięknie. …dzień , kolejny dzień jak smutno… ..Boże dziękuję, że kolejny dzień ,jest.  Bez względu , jaki bo może to właśnie dziś kropla przepełni kielich . Kropla zasług w kielichu który na wagę postawią a od jutra będę już tylko spijała śmietankę.