Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2019

Z zapisków kloszarda.

  Nie rozmawiaj z tłumem . Rozmawiaj z jedną osobą .Gdy przemawiasz na wiecu, nie przemawiaj do ludzi. Przemawiaj do jednego człowieka z tłumu wyłuskanego i jeśli nauczysz się do każdego z osobna mówić, zostaniesz trybunem doskonałym a jeśli sercem i duszom mówił będziesz do każdego z osobna, świętym cię sprawiedliwie ogłoszą. Trybun a święty to zazwyczaj nie to samo. Trybun bardzo łatwo może popaść w nieuczciwość. Święty z lekkością może zostać smętnym moralizatorem. Gdzie jest i jak namalowana granica. Owocami jest malowana . Owocami jest pisana. Owoce dają jej smak.  Gdy szczera , owoce smaczne, nawet jeśli twarde, gdy fałszywa, owoce niesmaczne chociaż skórka ładna.

Gwałcona.

  Pamięć, podrzuciła mi scenę gwałtu. Mnie zgwałcono. Zostałam zgwałcona przez kobietę. Dziwne, biorąc pod uwagę moje …”dokonania”. Udało mi się zmyć z siebie ten moment, tę chwilę i niemal zapomnieć. Dzisiaj już nie boli. Dzisiaj już nie próbuję doszorować skórę do czysta, taką jaką była wcześniej. – Uodporniłam się ?.  Nie, nie da się uodpornić na tak ogromny egoizm ale zawsze gdy się z nim stykam czuję obrzydzenie. Panie, panowie w doskonale skrojonych garniturach , obśliźli jak materiał z którego owe ubrania uszyto. Egoizm przelewający się przez wszystko i oblepiający każdego kto dotknie tych kreatur.- Ja. Rozdęte niczym … padłe zwierzęta.

Tytuł...nie, nie mam tytułu .

Nic z czego korzystam, nie jest z pracy moich rąk. Wszystko zostało mi dane. Ofiarowane. Dom. Pokoje. Łazienka. Kuchnia. Ogród. Las. Psy. Moje nie są nawet myszy w akwarium. Odwiedzają mnie  ale nie należą do mnie. Jem bułkę z masłem, której nie upiekłam. Masła  nie pomagałam zrobić. Nie czuje się pasożytem bo Kloszard umiał mi to dać. Wielka jest sztuką a może nawet jest to ponadczłowiecza umiejętność by dać i nie dołączyć poczucia winy, poczucia wstydu, że się nie budowało i całego mnóstwa nienazwanych uczuć, które zabierają spokój. Spokój odbierają. Jeszcze chwilę będę lilia która świat czyni piękniejszym ale za chwilę za te kilka lat gdy przekroczę lat czterdzieści, potem kolejne, już nie będę tak doskonałą, tak idealną by to wystarczyło za zapłatę za życie. Czymś będę musiała zacząć płacić za każdą kolejna sekundę mojego życia a może uda mi się przeciągać życie na kredyt w nieskończoność ?. Wczoraj. Pamiętam ten dzień wczorajszy od  początku do końca gdy to poszłam spać i zasnęła

Wiem , co niemożliwe.

  Aniu, jak bardzo bym chciała pójść z Tobą i Twoim psem na spacer, boso, po lesie. Samej to nie to . Samej to nie tak. Samej to smutno a samej gdy moja wina ,że tak jest , smutno jeszcze bardziej.

Banalna powtarzalność.

Dziesiąty… dwudziesty… setny… rozstanie i wcale mi nie żal bo przecież jestem, byłam, zabawką przez chwilę. To dla niej.  Ta powtarzalność obrazów rodzi we mnie postanowienie by z tym skończyć. – To chore… myślę zbyt często o sobie. Wyćwiczone ciało. Wyćwiczone serce. Wyćwiczona ja. Jestem wyjątkowa, więc z łatwością numer na liście może przeskoczyć o kolejne oczka, kolejne, kolejne. Jak banalna jest wyjątkowość. Jak nudna, jak przewidywalna.  Na czerwonym dywanie stają aktorki. Jedna w drugą piękniejsza i w sukni piękniejszej a gdzieś niedaleko w małym mieszkaniu siedzi sprzątaczka sobie nad czymś co lubi robić i całe to wyginanie, naginanie, puszenie się świata, nie robi na niej żadnego wrażenia bo – „-naprawili odkurzacz, się wypierze dywan, potem go zwiną zapakują i spokój będzie na jakiś czas.”  Patrzę jak człowiek bierze kulę, patrzy, kalkuluje, rzuca i zbija maszynowo poustawiane kręgle. Bezwolna, bezmyślna kula nie ma tu najmniejszego znaczenia ale przecież bez niej nic by się

Z zapisków Kloszarda.

   Życzenia. Pies jak oszalały ganiał za swoim ogonem. Chwilę to było zabawne, potem irytujące aż w końcu dorwał ogon i go odgryzł.  Z dedykacją dla tęczowych bojówek.

Kurtka.

   Nie wiem co się dzieje a dzieje się na pewno bo od tygodni mam wciąż jeden i ten sam sen . Pierwszy, drugi piąty, dziesiąty, to było zastanawiające ale  dziś przeraziłam się.  Stoję przed ogromna szybą wystawową za którą powieszono mundury. Jest mnóstwo różnych , kompletnych i niekompletnych. One bez znaczenia. Kurtka mnie woła. Nosiłam taką . Miałam taką . W kieszeniach magazynki a w mniejszej, różaniec. Strzelanie do żywych ludzi . Jeśli trafiłam, człowiek był martwy. Jeśli on by mnie trafił, ja bym była martwa. Kurtka wciąż wisi i czeka i wystarczy bym weszła i kupiła ale nie ma ceny. Dlatego nie wchodzę i nie kupuję bo nie ma ceny a wiem ,że nie ma nic  bez ceny. Wszystko ma wartość ale na kurtce nie ma jej wartości…więc ile ?

Z zapisków Kloszarda.

Byłem  w miejscu ,które mnie nie odpycha. Usiadłem. Było ciepło pomimo chłodu jaki ludzie mieli na palcach do siebie wyciąganych. Byłem w miejscu , które mnie nie odpycha bo do niego doszedłem, sam, bez pomocy, bez towarzystwa bez mojej o nim wiedzy . Nic co ludzkie nie jest mi obce a wszystko co ludzkie jest mi wrogiem., jeśli od Ciebie nie przychodzi. Ludzie czasem plują na mnie na ulicy. Taka moda taki trend ,taki i jedyny obraz dopuścili do siebie a obraz przejmując nad nimi kontrolę. Ludzie czasem krzyczą na ulicy. Taka moda , taki obraz ,ktoś dla celu wmalował w powietrze a po chwili, ludzie za swój go uznali a potem nim powodowani przed siebie pognali i gałązkami palmowymi siekli po rękach wszystkich , którzy je do nich wyciągali. Ludzie gnający ulicami w szale jakimś, opętaniu, wariactwie szaleństwie. Nie jak konie a jak pokraki jakieś, jakieś potwory w których nie ma sensu żadnego poruszania się . Każde z członków w swoją stronę i nie da się określić. Ja nie potrafię. Jak to

A zapisków Kloszarda

…a gdy przyjdzie czas ,że już tylko ja sam na skrzynce siedział będę. Wokół biegnący ludzie, ciągnący biegnące psy, niosące skaczące pchły ,wytrwale dźwigające zagrożenie. Na skrzynce, na kamieniu, na skraju, na brzegu, na kolanach u kogoś . Za ciężki jestem by na kolanach u kogoś a właściwie to rzecz w tym ,że za… zbyt empatyczny a przez to nie narażę nikogo na doświadczenie, które sprawi mu , może mu sprawić przykrość a tak w sumie to trochę jest dziwne siedzieć facetowi na kolanach a jest kompletnie niestosownym dla faceta siedzieć na kolanach u kobiety. Klęczeć pomiędzy kolanami kobiety , płacząc, lub będąc szczęśliwym. Radosnym, lub smutnym to się jeszcze godzi ale żeby facet na kolanach u kobiety to już i wczoraj i jutro będzie, niegodziwością wielką. Siedzący na kolanach u pana , panem będąc, mężczyzną , się znaczy , można ale w zaciszu, w tajemnicy, w wyjątkowej chwili od innych odgrodzonej .Siedzieć, mężczyzną będąc na kolanach u mężczyzny to intymne i zakryte być musi bo jeś

Z zapisków Kloszarda.

   Na stole postawiłem talerz a w talerzu postawiłem szklankę w której o ściankę opiera się łyżka na której nic nie da się postawić bo jest jakaś taka nieustawna. Dlaczego łyżka jest nieustawna czyli idąc lub turlając się , łyżka jest bezużyteczna albo co bardziej prawdopodobne, łyżka jest zepsuta. Skoro łyżka jest zepsuta to dlatego jest nieustawna i nieużyteczna w mojej konstrukcji talerzowo-szklankowo-łyżkowej. -Mam problem.- Masz problem potwierdził zatroskany Posiadacz. – ważkość zaistniałego problemu nakazuje podejść do niego poważnie a nie ma nic poważniejszego niźli dwie szklaneczki z płynem , bardzo wysokoprocentowym o kolorze ciemno-słomkowym. –jakim ? zapytałem bo jaki facet używa takiego określenia jak :”ciemno-złoto-słomkowy”… Natalia takiego określenia używała i uznałem ,że idealnie wpasuje się w trendy aktualnie coraz bardziej obowiązujące, czyli uczłowieczenia faceta a co za tym idzie, przydawanie mu cech kobiecych co w konsekwencji, zwiększając: ” spectrum „, czyni fa

Gdy zawołam...

  Chcesz ? …  chciała bym wiedzieć, być pewną. Nie mieć wątpliwości i nie mieć myśli jednej  nieidealnie prostej i po takim oświadczeniu pojawia się uśmiech. Chcę, … nie mieć myśli żadnej. Ni białej ni czarnej ni seledynowej , ni khaki , ni maślanej , ni czarnej , ni białej. Chcę patrzeć ci w oczy gdy razem odpływamy z wielką spokojną falą rozlewającą się w nas. Tobie. We mnie. Jednocześnie. Tak jednocześnie jak wtedy gdy kłuję cie szpilką a ty to odczuwasz i jest to potwierdzenie, że nie ,śnimy a żyjemy naprawdę. Możemy przecież tu zostać i być do jutra i dłużej nawet. Przyniosą nam śniadanie, obiad kolacje, kwiaty nawet do wazonu, jeśli zamówimy. Możemy przecież tu zostać . A ja mam dzisiaj dwa umówione spotkania. Spotkanie z oczekującą i oczekującym. Spotkanie z wyłudzającą i spotkanie w celu pożegnania. Ty masz tez jakieś spotkania ? Obowiązki, konieczności ? . Widziałam gdy uśmiechałaś się do niego, brałaś go za rękę i szliście. Dziecko, potem drugie. Rozmyłam się w powietrzu jak

Co się odwlecze to zgubi się w trawie.

  Powiedziałam Posiadaczowi ,że chce się zabić- Ok., odpowiedział ale zrób to tak by nie było dużo sprzątania. Gosposia i tak ma mnóstwo pracy. Podły.  Jak on tak mógł i żadnego pytania, żadnego przeciwdziałania i żadnego ratowania. Ukroiłam. Jak umiałam, trochę nierówno ,mnóstwo kromek chleba. Posmarowałam masłem. Nakroiłam wędliny , sera warzyw. Do tego paczka chipsów, ogórki, śledź w śmietanie. – Jesteś w ciąży ?, zapytała One. – Nie, mam zamiar się zabić. –Ok., powodzenia. Poszła do siebie. Zrobiło mi się bardzo przykro. Albo nikt mi nie wierzą albo kompletnie ich nie interesuję?. Przebiegał Ten… hej …młody, chodź tu do mnie. –Czemu nikogo nie wzrusza ,że mam zamiar się zabić ?- Obiecałaś mamie ,że pojedziecie razem coś załatwić i potem jeszcze coś. Za tydzień czy jakoś tak a ty zawsze dotrzymujesz słowa więc dzisiaj-kłamiesz.-  Faktycznie . Kolejna próba samobójcza za jakiś czas. Co się odwlecze, to zgubi się w trawie.

Piękna jestem.

  Patrzyłam na siebie w lustrze, po kąpieli. Piękna jestem. Bardzo się sobie podobam. Żadnej wady ,żadnego błędu ,żadnej wątpliwości. Gdybym tak jeszcze , była zakochana, to mogła bym góry przenosić .

...

Śniłam dziś Kloszarda.  Delikatnie, bez nadmiernego wchodzenia . Zza węgła śniłam. Siedział odwrócony do mnie plecami na kamieniu na którym i ja czasem siadam. Zgarbiony. Z głową w nieznanych mi sprawach zanurzoną.-zrobię nam kawę. Tobie i ja sobie. Zawołałam do niego a on nawet się na to nie poruszył. Zmartwiłam się bo przecież … przyszedł jakiś pan i usiadł obok Kloszarda i rozmawiali żywo gestykulując i słychać było strzępki przekleństw , strzępki wściekłości z jednej ale i z drugiej strony polemiki .Obcy człowiek wstał i powoli, poprawiając ubranie , podszedł do mnie- jestem pan Cogito-jasne a ja żona cezara. Uśmiechnął się na to imię- Pani jest Natalia, prostytutka , która w oczach ludzi rehabilituje się za swoje grzechy ale w rzeczywistości, odpowiedzialność jest pani obca.- a pan jest, cholera wie kim czym. Postacią do mnie podobną albo mi odległą z pewnością równie jak ja zarozumiałą.-To możliwe, odrzekł.-Kloszard, pani przyjaciel, -nie mam przyjaciół, ostro zaprotestowałam- b

Cenzorzy.

…i snują się ulicami, bydlaki nieogolone i dziwki niedomyte ubrane w resztki perfum i szmaty na których dawno nie można odczytać kto i skąd.  Ze ściereczkami, gąbkami i myją i myją i szorują każdy kawałek , każdy ułamek ze słów które do nich nie należą. Kibola, pijaka, wściekłego chłopaka. Przerażonej kobiety zgwałconej przed chwilą co to na ścianie napisała nazwiska oprawców, wytarli i śladu po prawdzie nie zostało najmniejszego… parszywi cenzorzy ludzkich myśli…

Aplauz.

Do mojego domu i z niego do świata, prowadzą schody. Nie jakieś olbrzymie ale cztery szerokie schodki nim się stanie na ziemi. Dziś, otwierając drzwi, dostrzegłam  dwie jaskółki a niedaleko nich dwóch panów wróbli na gałązkach. Skłoniłam się grzecznie, przywitałam. Wyprostowałam by godnie się prezentować i powoli , schodek po schodku zeszłam na dół. Aplauz był, głośny i radosny. Dziękuję uprzejmie za docenienie  mnie. Postaram się być godną otrzymanych ocen.

A to sobie narobiłam.

Dziś będę miała wystąpienie publiczne. Boję się ,że poradzę sobie w sposób zbyt agresywny do miejsca. Do ludzi. Kupiłam sobie buty by czuć się zdezorientowaną trochę . Zdezorientowaną nowymi butami. Moja agresja wtedy będzie rozproszona i jej skutek, ewentualny, rozproszony. Będę mówiła do mam i pewnie w porywach, do tatusiów i po co mi to wystąpienie. Nie lepiej być jak zawsze schowaną w cieniu, jak by co można nawet obgryzać paznokcie a tak…

Jestem żydówką. Jestem bezpieczna.

Jestem żydówką. Wyobrażam sobie , staram się sobie wyobrazić, co czuli, jak się bali , jak było trudno, tym  którzy ratowali przed pewną śmiercią moich bliskich. Jestem kobietą, wolną, bezpieczną, szczęśliwą radosną i smutną. Jestem bezpieczną. Człowiek, który mnie skrzywdził, nie żyje. Nie skrzywdzi mnie już nigdy więcej. Gdyby nie mój wybór, gdyby nie moja prostytucja ten człowiek by żył a jednak nie czuję się winna jego śmierci .Wyobrażam sobie, jak moi bracia, siostry wydawali na śmierć, tych którzy ratowali ich wcześniej od pewnej śmierci. Wyobrażam sobie ,że zrobili to ze strachu, straszliwego strachu ale jeśli nie czuli strachu, jeśli nie musieli się już bać dlaczego pozwolili zamordować , kazali zamordować, zamordowali, tych którzy im życie uratowali.    Czy mam na rękach śmierć człowieka, który mnie skrzywdził ?. Kto mi odpowie, jeśli mi samej odnaleźć odpowiedzi się nie uda. Pomieszałam wszystko. Pomieszałam. Bo nic nie jest w życiu poukładane jak moje książki na półce.

Ciekawym będzie umieranie.

Gdyby od każdego spotkanego człowieka, odczytać i zapamiętać przesłanie z jakim do nas przyszedł, jak wiele więcej bym wiedziała i jak bardzo bym mądrzejszą była niźli jestem teraz. Nie , nie żałuję ,że tak jest bo jest to jakąś wiadomością. Jest wiadomością, częścią wiadomości, niepamiętanie. Zapominanie, pamiętanie elementów, części ,drobiazgów …wciąż nie umiem zapomnieć przekłamanego pamiętania. Pamiętałam piersi jej ,zupełnie inne niźli były gdy się spotkałyśmy. Pomyliłam pamiętane osoby ?...możliwe że tak. Możliwe że tak. …a jeśli pomyliłam coś ważniejszego niźli kształt , smak piersi ?... W sposób naturalny wypieram złe wspomnienia z siebie ale dlaczego odchodzą i te dobre. Co , kto robi ich selekcję ?. 

Córka siostry mojej mamy.

Poznałam córkę siostry, mojej mamy. Zakochałyśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia. Zrozumiałyśmy się od pierwszego wejrzenia. Całowałyśmy jak nigdy z nikim być mi nie było dane. Miała tak nieziemsko piwniczne ,ciemnobrązowe usta o po chwili już wspaniale słodkie niczym dojrzałe  awokado , różowe.… co dalej ?. Jak dalej ?.Zbędne pytania.

Jesteśmy kobietami.

Wpadam w popłoch gdy kogoś do siebie zapraszam. Nie umiem  z oczekiwaniem sobie poradzić. Wszystko jest , wszystkie błyskotki, na swoim miejscu i odkurzone ale to zasługa gosposi. Pani gosposi a moja zasługa w przygotowaniu wizyty okazuje się być tak mała ,że strach, zajmuje wolną przestrzeń i rozpycha się z każdą chwilą bardziej. Pobiegłam zrobić kawę, herbatę może, wodę po temu zagotować a ona jak zaklęta, zagotować się nie chce. Coś jest nie tak coś przeciw mnie coś zdecydowanie rozlicza moją aktywność, budzi poczucie winy. Przyglądam się. Nie włączoną kuchenką nie zagotuję wody. Czas ucieka, jestem kłębkiem wątpliwości, kłębkiem przerażenia. Wszystko jest na swoim miejscu. Czas jest odpowiedni. Pogoda doskonała. Psy zamknięte w boksie. Brama …czy działa brama wjazdowa ?...Sprawdzam. Działa brama wjazdowa i otwiera swe wrota gdy włączyć przycisk. Nagle dzwonek. Auta nie ma, więc skąd dzwonek ale pytam i dostaje odpowiedź- siostra Nasturcja z zakonu…. Nim zemdlałam zdążyłam jeszcze

Czemu przypisać wartość...

Spotkałam pewną kobietę. Widujemy się rzadko. Ostatnio może dwa , trzy lata temu. Prawie usiadłyśmy by porozmawiać ale wyjechała. Nie zniknęła, nie uciekła, nie wymknęła się. Zrealizowała swoje plany w których mnie nie było. Zdążyłam powiedzieć :”tęskniłam”. Co o tym myśleć ?. Czy myśleć ?  Jechałam pociągiem. Wyjątkowe to dla mnie zdarzenie.  Pociągiem , drugą klasą.