Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2019

U lekarza.

…z Anią poszłyśmy do szpitala. Ania i ja. Lekarz i pacjentka. Bez drwiny, bez kpiny, bez najmniejszego … słowa nie pamiętam, więc niech tak zostanie… Było łatwo, było swobodnie, było naturalnie , było grzecznie, było … zwyczajnie.  Po latach odtworzyłam tę wizytę raz jeszcze i zupełnie inaczej ją teraz postrzegam. Na krześle siedział młody chłopak z ukrywanym grymasem na twarzy. Siedział gdy wchodziłyśmy . Siedział gdy przechodziłyśmy. Siedział gdy wychodziłyśmy . Leżał w czarnym worku otoczony przez funkcjonariuszy gdy słońce chyliło się ku zachodowi. Ania była moja, ja byłam z nią, byłyśmy razem więc nie było i nie mogło być niczego w co bym uwierzyła a co było przeciw niej a przecież, dla niej on też był, podobnie jak ja pacjentem. Ja dostałam pomoc, dostałam zalecenia ,dostałam opiekę dostałam uśmiech dostałam, za co zapłaciłam wcześniej, co takie banalne. Dostałam coś bezinteresownie ?...tak , oczywiście, owego człowieka zamykanego w czarnym worku bez , widocznych emocji na twarz

Ja.

Byłam wczoraj w teatrze. Aktorką, która starała się na wszystkie możliwe sposoby zrobić wrażenie na pani w pierwszym rzędzie. Bezskutecznie. Dlaczego ?- bo ona mnie nie widziała przez moje rozdęte :”ja”

Kloszard.

…jestem bezsilna wobec obrazu , który nie mając niczego , co by pozwalało na interpretację , ową mi w głowie wywołuje. Kot, siedzący na bardzo wysokim słupie i wielki czarny ptak przysiadający obok niego .Dlaczego tak ? Dlaczego wciąż i wciąż ?

"niedopałek,...mydło"

Nie miałam kogo zapytać. Nie mam kogo zapytać  . Jestem sama z całym wszystkim światem. Sprawdziłam w jednym miejscu, drugim, trzecim dziesiątym dwudziestym i nie mam siły by żyć . Moi , na ocalałych  mówili :”mydło, niedopałek”. Całym sercem i całym ciałem nie wierzę ale rozum każe co innego. Powiedz ,ze to nie jest prawda, Boże…Tobie uwierzę.

Stek z człowieka.

   Na wystawę rowerów, para gejów przyszła, bo wspólne mają cele. Lubią jechać, drogę przebywając na rowerach. Na wystawie rowerów para gejów podeszła do miejsca gdzie części a i całe rowery, kupić można. Kupili siodełko, sakwę specjalną, uchwyt na bidon i cztery pedały z noskami dla wygody. Oni kupili i poszli a  inni, do mnie ,bo to napisałam , przyszli. Mieli transparenty , byli temperamentni. Zdziwiona trochę patrzyłam na ów dziwny protest. On narastał i malał, narastał i malał i gdy już ci się zdało ,że winna jestem i powinnam zając stanowisko, w tłumek weszło dziwne stare psisko. Wszystko jakoś się rozwiało zniknęło, być przestało. Było coś naprawdę, czy mi się tylko zdawało. Na schodach usiadłam . w miejsce po, patrzyłam i nie było niczego i nie został nawet papierek z pytaniem :”dlaczego”. Potem otwarła się brama, przyjechały dziewczyny i Posiadacz je przyjął bo je sobie kupił na swoje urodziny i nic w tym nie było złego, nic deprawującego a we mnie wciąż pulsowało, pytanie :

Kromka.

....zjadłam kromkę chleba z masłem i bez nikogo kto by patrzył, mówił, słuchał, oddychał. Była wspaniała.

...obraz niedokończony bo przyszły.

….na przyszłości , nie ma kurzu, nie ma stęchlizny, nie ma pleśni żadnej i chociaż nie ma też zielonego mchu to ten drobiazg przyszłości nie umniejsza. Przez to , przyszłość wspomniana, nie może być pięknym suknem bilardowego stołu na którym można wieżę ze szklanych opakowań po musztardzie ustawić wieżę ale może być samą wieżą. Stół bez mchu , nie jest tym samym stołem ale jest innym i przecież można przy nim zjeść coś i się napić i zagrać w karty z losem o własne, a bywa że i cudze życie. Bury przyjdzie kot w przyszłości i z listami naiwności , na pierwszym miejscu zapisany, obok niebezpieczeństwa, z przeznaczeniem okrutnym igrając będzie i powracał będzie i raz za razem i  dzień za dniem i sen jego spokojny ,ciepłym futerkiem otulony, opadał na niego i leżał z nim razem chociaż ludzie obok chodzili, chociaż zwierzęta obok będą przebiegały. Jutro, mniej coraz ,zwierząt będę pamiętała i więcej coraz będzie pięknym zaskoczeniem i coraz bardziej banalne coraz bardziej nędzne zdawać by s

Wspominam jutro.

…wspominałam nasze jutro , kochana, nasze kroki obok siebie ze splecionymi dłońmi i oczami widzącymi wczoraj a wiodącymi do jutra. Wspominałam naszą przyszłość, kochana. Zapalmy papierosa, tego z wczoraj, jutro…

Smacznie i mocno.

 Ożywiona rozmowa , sprowokowała mnie do zaglądnięcia przez małe okienko. Ogrodnik i jakiś starszy pan siedzieli przy stole przy kostkach czegoś co ładnie pachniało ale nie przypominało niczego co bym kiedyś jadła. Zapukałam. Zaprosili. Weszłam . –Mogę się dosiąść ?...ale proszę pani tu brudno i …-i znakomicie pachnie- co panowie mają takiego dobrego? .Gość milczał a ogrodnik , nie wiem dlaczego , dziwnie się kręcił ,robił miny.- To słonina z beczki i samogon.- Mogę odrobinę ?-ależ proszę pani my tu… nic nie szkodzi. –Ładne , oryginalne szkło. Co tam szkło, przepaliło mnie niczym . Zagryzłam i pomogło dojść do siebie. – Świetne, mogę jeszcze ?- spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się, zaczęli też obaj mówić swobodnie. Ja słuchałam. Sporo opowieści, sporo wiadomości i ten smak i chyba o kieliszek za wiele samogonu ale udało mi się , sobą nie stworzyć widowiska. Posiadacz wyszedł by pomóc mi na schodach- Następnym razem zaproście i mnie, powiedział z wyrzutem. Wolałam nie odpowiedzieć bo d

Ubawiliśmy się ,setnie...

Zapytałam go o wybaczanie i że tak jakoś w nieskończoność wybaczać, bez sensu trochę i że gdybym ja tak była sędzią i bym tak wszystkim wybaczała to towarzystwo na ulicach by było , niekoniecznie chętne do pomocy jedynie. Popatrzył na mnie i zaczął się śmiać a śmiał się tak ,że niejedna rzeka z brzegów wystąpiła i niejedna zeszła lawina. Zarażona, bez zrozumienia, śmiałam się razem z nim . Bez zrozumienia bym pewnie została gdyby nie rzucił znikając. -Wybacz ale nie sprawiedliwą karę staraj się wymierzyć bo inaczej …będzie anarchia .-Widzisz, ja już dawno ci wybaczyłem, ze czasem czerpałaś przyjemność z nierządu ale nie myśl ,że na piękne oczy ci odpuszczę karę. Żyj , wiesz dość by nie psuć mi humoru a i sobie by inni w twoim towarzystwie dobrze się czuć mogli. …uśmialiśmy się ze Starszym Panem ,że mnie aż brzuch do teraz boli.

...wyprzedaż.

...komu hipokryzję komu . Tanio, darmo nawet bo towar dostępny bez ograniczeń. Sprowadzono nadmiar i zalega w magazynach.

...śniłam córkę.

…śniłam córkę dzisiejszej nocy. Naprzeciw siebie siedziałyśmy .  Między nami jakiś problem. Poważny, wydawać by się mogło. Poważny… Nad ranem …o świcie. W raz z powstającym dniem, wschodzącym słońcem ,objęte zasypiałyśmy a problem… problem przywdział szaty prawdziwe.