…gdy nie daję sobie rady ze sobą, muszę być jak
ktoś kto miał dość cierpliwości by
doczekać do chwili w której sił było więcej. Usiadłam na gałęzi wielkiego
drzewa. Psy usiadły obok i tym razem nie warczały na siebie w warczały na świat
, który czarnymi chmurami chciał mnie dotknąć. Psy broniły mnie przed światem ,
który chciał mnie skrzywdzić, połamać, zrzucić z drzewa, roztrzaskaną zostawić.
Psy, każdy na swojej gałęzi a jedyny niezagryziony kot pod drzewem trzymał
wartę bez strachu o własna skórę bo kto zechce zagryźć trupa.
...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...