…Te Deum… Ciebie Boże… tak jak umiemy, tak
jak dane nam jest potrafić… jak…
… krople spływające po policzkach, śpiewające do taktu niosąc
wszem , we wszystkie strony z kropli się roztrzaskującej bezgłośnie… to tylko
co ja mam do powiedzenia, do zaśpiewania do …zatęsknienia. Te Deum Ja wyciągam dłoń bo widzę że Ty do mnie swoją
trzymasz wyciągniętą …widzę bo dajesz mi patrzeć, słyszę bo dajesz mi słyszeć,
czuję bo dajesz mi czuć. Nie mam niczego czego mi nie dałeś bo to czym mogłam
sama rozporządzać już dawno roztrwoniłam.
(żebyś postronny acz widzu najważniejszy znał oprawę kredki , którą
piszę… gitara, wiolonczela, MOZART HEROES
Unplugged Session
…Mozart, Vivaldi i nie wiem co jeszcze …). .. W domu na świerkach , bez ścian bez sufitu ,ze
stołem na którym szklanka pełna wody i nutami z których każdą dosiąść mogę o
odlecieć i już nie wrócić i już ale kto wtedy powie ci to co ja tylko powiedzieć
ci umiem. Panno , kochanko moja w białej sukni z którą objęte , tańczyłyśmy
słońcem rozradowane, słońcem docenione, słońcem ogrzane. Panno moja kochanko spotkana
a może tylko namalowana tęsknieniem z dłońmi o paznokciach gładkich i
prawdziwych których bać się nigdy nie musiałam. Panno , kochanko moja skłaniam się
wobec ciebie do tańca cię prosząc. Usiądźmy na strunach …ja gitary, ty wiolonczeli
…usiądźmy przed drogą. Za oknem opłatki nieprzeistoczone padają na ziemie
bieląc ją i na przyjście przygotowują a ja uczę się kochać i bezradnie czytam,
słucham , przyswoić nie potrafię bo w naiwności mojej szukam znaku ,że to
będzie już .Frediego dźwięki znajome zagrali …wiva….viva….i jak nie lubię i jak
nie chcę sama z siebie słuchać tak teraz krople …na zawsze… to może cytat a
może wspomnienie a może…. a jak tu nie płakać kiedy my dwie wirujące w spotkaniu
namalowanym tęsknotą, pragnieniem, pożądaniem. Opłatki, przed przeistoczeniem
wciąż padają na ziemię…. i tako zawsze być będzie bo jak być inaczej może nim przyjdziesz… Spektakl a po środku niego biel i czerwień flagi
lekko kołysanej wiatrem. Jak nigdy czysta i jak nigdy wspaniała , pierwsza pośród
obrazów za oknem widzianych. Dalej nagość pamiętanego w pięknej oprawie ,
orzecha i świerki w których ten biały dom i ten biały pokój i gościnna szklanka
wody dla każdego podróżnego , stojąca cierpliwie i ze świętą wodą bo ta jedyna
zawsze pozostaje czystą. Te Deum …Ciebie Boże… i za tę wodę która nigdy się nie
zpsuła dotknięta Twoja ręką. Jabłek nazrywałam a potem, niesione w zawiniątku jak
w fartuchu pamiętanym, zawiązanym na szyi i plecach… stały się napojem z wodą
połączone ,na ogniu postawione… i rozliczam siebie , taka jaka siebie widzę, za
dnia i nocą a nad ranem szczególnie gdy zapisać tego nie zapisuję … pamiętam
obrazy i ludzi w obrazach z wieńcami na czołach, laurowymi i idą a ja siedzę z
boku na kamieniu i patrzę i zastanawiam się nad drogą która mnie tu przywiodła
i drogą którą stąd by odejść wypadało… idą i niosą zasług ,długie kamienne,
zapisane tablice. Tak lekko jak gdyby nic nie ważyły a ja co im naprzeciw niosę
? W zawiniątku którego nikt nie widzi poza moimi przyjaciółkami myszami, chwila
niewielka codzienna i ona w swetrze schowana, bluzce, fartuchu… zawinięta
owinięta …taka odrobinka malutka wiary naprzeciw posągów kroczących dumnie z
tablicami zasług. Na kamieniu , niedaleko z tym moim zawiniątkiem w które wierzę
. Tylko ty Boże i te pracowite , codzienne przyjaciółki a może nacechowany
złymi myślami szczur co go tam nikt nigdy zapraszać nie chciał. Nie chciał i
nie zapraszał, nie dlatego ,że miejsca przy stole za mało ale przez
zawłaszczenie nikt nie zaprasza bo gdy przyszedł, inni odchodzili. Mali nie
mieli dość odwagi by przy jednym stole… ale czy ja wiem jak to z nimi jest naprawdę
…