Ożywiona rozmowa , sprowokowała mnie do
zaglądnięcia przez małe okienko. Ogrodnik i jakiś starszy pan siedzieli przy
stole przy kostkach czegoś co ładnie pachniało ale nie przypominało niczego co
bym kiedyś jadła. Zapukałam. Zaprosili. Weszłam . –Mogę się dosiąść ?...ale proszę
pani tu brudno i …-i znakomicie pachnie- co panowie mają takiego dobrego? .Gość
milczał a ogrodnik , nie wiem dlaczego , dziwnie się kręcił ,robił miny.- To
słonina z beczki i samogon.- Mogę odrobinę ?-ależ proszę pani my tu… nic nie
szkodzi. –Ładne , oryginalne szkło. Co tam szkło, przepaliło mnie niczym .
Zagryzłam i pomogło dojść do siebie. – Świetne, mogę jeszcze ?- spojrzeli po
sobie i uśmiechnęli się, zaczęli też obaj mówić swobodnie. Ja słuchałam. Sporo
opowieści, sporo wiadomości i ten smak i chyba o kieliszek za wiele samogonu
ale udało mi się , sobą nie stworzyć widowiska. Posiadacz wyszedł by pomóc mi
na schodach- Następnym razem zaproście i mnie, powiedział z wyrzutem. Wolałam
nie odpowiedzieć bo dziwnie lekko i ciepło mi się szło.
...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...