Przyglądam się, obraz
po obrazie, jak umiem bo jak należy, nie umiem, człowiekowi który mnie dawno
temu uratował od kary za coś czego dzisiaj już nie pamiętam. Interrex. Dwie
rzeczy, z których do jednej nie jestem zdolna, zwróciły moją uwagę. Z tego co
pojęłam, dokarmiał ptaki zimową porą ale przy dokarmianiu, nauczył się ,biorąc
książkę do ręki, nazw ptaków ,które przylatują do niego . Ja dzisiaj widziałam
psa, jakiegoś przybłędę, który wszedł za ogrodzenie i boję się, że moje psy go zagryzą
jak inne zwierzęta jakie spotykają na swojej drodze, jednak mimo mojego
strachu, gość radzi sobie z gospodarzami a nawet potrafi ich do porządku
doprowadzić ostrym warczeniem. Dlaczego jego nie zabijają ? Ogrodnik z boku
stara się to maleństwo asekurować ale przecież jednym ruchem moje potwory mogą
go pozbawić energii. Wspomniał też o pladze zaskrońców. To może być plaga
zaskrońców ?. Druga z tego czego ja nie potrafię, to ucałować ręce własnego
ojca. Nie na niby, dla zabawy , dla żartu ale z szacunkiem . Tyle razy ,zdarzyło
mu się to robić ale co dla mnie wyjątkowe, nie wstydzić się tego. Ucałować ręce
własnego ojca. Czy usprawiedliwieniem jest fakt ,że on był królem a ja , w jego
terminologii, chyba, kobietą występną.
Lekarza, który widząc oczywiste objawy wymagąjące natychmiastowej pomocy, żąda wykonana testu covidowgo i przy gorącej kawie czeka na jego wynik , powinno się w trybie natychmiastowym pozbawić prawa wykonywania zawodu, praw obywatelskich . Powinno się rozstrzelać ale ktoś powinien sprzątać ulice. PS Człowiek z potężna raną ręki zjawia się na SORze . Robią mu konieczny test na covid. Umiera nim doczekał na wynik. Zmarł na covid i choroby współistniejące. Rodzina przysłała kwiaty , wdzięcznaz pomoc w ostatnich chwilach, lekarzowi.