„ -Masz piękny dom,
piękny ogród, piękne psy, piękne”- piękne słowa na pożegnanie. Kolejny raz i
kolejny aż pojawiło się podejrzenie, że coś ze mną jest nie tak ale to nie
znaczy ,że coś w tym zmienię, że to coś ulegnie poprawie, utemperowaniu zamalowaniu
czy też, cholera wie czemu. Nie, tak , zostanie. Świadomość popełniania błędu budzi
potrzebę jego naprawienia ale we mnie rodzi manifestację. Błąd nie dość ,że nie
zostanie naprawiony to jeszcze postawie go na piedestale i będę hołubiła niczym …nie wiem niczym co. Co to
znaczy, zapytać by mądrej , najlepiej tej pamiętanej z nogami, dzięki którym
powstało we mnie tyle problemów natury emocjonalnej ,że legion samobójców
chciał mnie przygarnąć jako jedyną zdolną by straceńca powstrzymać. Na tych
cudownych nogach zwieńczonych banalnie , chodakami lekarskimi , co przydawało
im i przydaje do dziś w mojej pamięci, zbudowałam wielką, ogromną postać , której nie
powstydził by się żaden film opowiadający podobne historie. Relacja, pacjentka-
lekarka… wyleciało mi z głowy jak ma na imię, bo na pewno jeszcze ma ale jak
miała na imię, jak. Święty Antoni, święty Antoni, jak miała na imię moja
pierwsza dłuższa miłość, a może pierwsza była ta dzięki której popełniłam
samobójstwo ? Tej jednak nie bardzo pamiętam albo pamiętam mniej dlatego ,że
rozgrywała się w mojej głowie i kilku mailach. To imię też pamiętam. Teresa.
Spotkałam ją po latach i nie chciałam poznawać ucieszyłam się ,że znajomość skończyła
się próbą samobójczą a nie zbudowaniem trwałych relacji bo jakie mogły być
relacje gdy chcę się odwracać i odwraca się wzrok na widok ukochanej. Bez
wątpienia to było złudzenie miłości albo
co można też podejrzewać ekranizacja miłości wyśnionej. To nawet prawdopodobne.
Potem zaczyna się historia nowożytna a ona zaczyna się od…Ilony, przechodzi w
Agnieszkę a Agnieszka w …pani Agnieszko, nie to nie jest o pani. Pani nie ma na
liście.
...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...