Kochanka zaciągnęła
mnie do kościoła by mi kogoś pokazać i pokazała a ja zakochałam się w jednej
chwili w tym spojrzeniu, tajemnicy , oczach czarnych , włosach pod kornetem. W
jednej chwili nabawiłam się też kłopotu bo moje myśli zamiast codziennymi sprawami
, w jednym kierunku biegną i obmyślają plan. W planie istotny jest Oblubieniec
owej cudownej , jednak kobiety. Poderwać dziewczynę Starszemu Panu… hm… trochę się
nie godzi a może zastosować coś o czym słyszałam ,że jest :”przeniesienie”.
Kochała się będę w zakonnicy a oddawała innej w niej swoje uczucia skupiając
przeniesione. Wilk syty i owca cała … zacznę chodzić do kościoła czy też owej
zakonnicy znajdę zajęcie poza… ?... Jakaż ona cudowna w swej tajemnicy.
...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...