Przejdź do głównej zawartości

Srebrno satynowa walizka.


To była srebrno satynowa walizka z rączką. Miała  małe czarne kółeczka z czerwonymi zaciskami, nie wiedzieć dlaczego. Rączkę srebrno satynową jak to przy srebrno satynowych walizkach się zdarza i z rączką z drzewa mahoniowego lub co bardziej prawdopodobne z jego imitacją. Wystarczyło , w mojej świadomości miałam taką pewność, bym z tą walizką dotarła do samochodu, umieściła ja w odpowiednim miejscu i samochód pojedzie. Ja nim pojadę. To takie oczywiste jest ,że aby samochód mógł jechać, musi być w nim walizka. Nie wiem jak radzą sobie ludzie, którzy nie  mogą uruchomić samochodu, nie wiedzą dlaczego on nie chce jechać a nikt nie chce im powiedzieć że taki pojazd bez walizki nie jest pojazdem jadącym i być nie może. Szłam z satynowo srebrną walizką na czarnych kółkach  z czerwonymi zaciskami, szukając samochodu, który był przecież niedaleko . Musiał być niedaleko bo niepojętym być i było by mogło być inaczej. Szłam w czerwonych szpilkach , czerwonej coctailowej sukieneczce bez stanika i szukałam tego pieprzonego miejsca w którym stał mój samochód do którego pasowała ta pieprzona srebrno satynowa walizka. Ludzie ,że się ze mnie trochę śmiali to nic ale dzieci zaczęły za mną biec, coś krzyczeć, przedrzeźniać mnie. Pokazywać w scenkach jednoosobowych, monodramach takich jak udaje mi się znaleźć samochód i szczęśliwie do nie go wsiąść i szczęśliwie w nim będąc uwolnić się od tych parszywych podłych bachorów , które wciąż i wciąż mnie przedrzeźniały mnie jak idę z tą srebrno satynową walizką do samochodu. Szłam i szłam i szłam aż przyszło mi na myśl ,że zaraz obcas wpadnie mi w jakiś o twór, złamie się i będę musiała pozbyć  się drugiego obcasa by móc mieć dwa podobne buty i iść ale nie będę miała dość sił by ten drugi obcas odłamać i będę z nim walczyła a te wredne bachory ciągle będą odgrywały te swoje monodramatyczne scenki jak to już znalazłam samochód i jestem w nim bezpieczna razem ze srebrno satynową walizką. W końcu udało mi się dotrzeć do mojego , oczywiście, srebrno satynowego samochodu i gdy chciałam zapakować wpierw  do niego walizkę, okazało się ,że jednak by do niego wsiąść, muszę mieć kluczyk i to nie byle jaki kluczyk . Jakiś  inny taki bo w miejscu na kluczyk nie ma dziurki a jest czerwono czarne miejsce bez zacisków jak przy kółkach walizki. –więc jednak srebrno satynowa walizka ze srebrno satynowym samochodem nie tworzą kompletu , którym można jechać ? Trzeba jeszcze kluczyk ?- Szlag by to wszystko i na marne moja przebyta droga.

Popularne posty z tego bloga

Wczoraj ...

  ...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...

ZbrodnIarze...

...umierają jak ludzie. Są zbrodniarzami . Patrzę z ciekawością...zbrodniarze umierający jak ludzie, jak ci których mordowali, których krzywdzili...tak bardzo podobni. Dlaczego ?

Obitnica...

 ...obietnicę złożyłam,nie wiem czy mądrze , wszak bez przemyślenia ale skoro słowo się rzekło, będę musiała słowa dotrzymać. Czas mam teoretycznie nieograniczony ale, wiecie ,rozumiecie, jest jak jest . Przyznam ,że obiecałam trochę z próżności bo patrząc wstecz, sprawdzałam czy dość , w moim mniemaniu po sobie zostawiłam . Uznałam ,że dość . Nie bym miała spocząć na laurach i od dziś nie budować i nie tworzyć niczego ale to co jest podoba mi się i cieszy. Cieszy bo przez spory czas mojego życia niczego nie wnosiłam do materialnej rzeczywistości świata w którym sobie żyję. Nie wnosiłam i nawet do głowy mi nie przychodziło by wnosić . Później zaczęłam coś po sobie zostawiać to tu to tam , nie zwracając uwagi ,że to coś mojego dla świata. Niedawno zaczęłam analizować. Obietnica dotyczy książki a właściwie dwóch książek. Mam opracować , i wydrukować dwie książki. Czy nie za dużo jak na moje barki ? Zobaczymy jak to będzie a tymczasem, wiosna niedługo i czas zakochania , który bardzo ...