Dziesiąty… dwudziesty… setny…
rozstanie i wcale mi nie żal bo przecież jestem, byłam, zabawką przez chwilę.
To dla niej. Ta powtarzalność obrazów
rodzi we mnie postanowienie by z tym skończyć. – To chore… myślę zbyt często o
sobie. Wyćwiczone ciało. Wyćwiczone serce. Wyćwiczona ja. Jestem wyjątkowa,
więc z łatwością numer na liście może przeskoczyć o kolejne oczka, kolejne,
kolejne. Jak banalna jest wyjątkowość. Jak nudna, jak przewidywalna. Na czerwonym dywanie stają aktorki. Jedna w
drugą piękniejsza i w sukni piękniejszej a gdzieś niedaleko w małym mieszkaniu
siedzi sprzątaczka sobie nad czymś co lubi robić i całe to wyginanie,
naginanie, puszenie się świata, nie robi na niej żadnego wrażenia bo – „-naprawili
odkurzacz, się wypierze dywan, potem go zwiną zapakują i spokój będzie na jakiś
czas.” Patrzę jak człowiek bierze kulę,
patrzy, kalkuluje, rzuca i zbija maszynowo poustawiane kręgle. Bezwolna, bezmyślna
kula nie ma tu najmniejszego znaczenia ale przecież bez niej nic by się nie
stało. Facet by się dziwnie wyginał ale od tego nic by się nie stało więc
jednak kula ma znaczenie. Przyszedł z nagrodą. Statuetką taką. Bardzo świecącą bo
polerowany tombak ładnie wygląda. Przyszedł i usiadł.- dawno mnie nie było,
mamo… ano dawno. –znalazłeś już to co szukałeś ?... zrobię ci jajecznicę ,
pewnie głodny jesteś . Kakao ci też zrobię… najesz się nim pójdziesz.- kotka
nasza gdzieś zginęła. Długo była ale przestała wracać. Albo ma nowy dom albo… a
moje psy kolejny raz zabiły kota, kotkę może.
Przecież nie patrzyłam. Ogrodnik opowiedział. Nie ma pomysłu jak je tego
oduczyć a jemu już żal i mi trochę żal chociaż kota nie widziałam i nie
musiałam robić nic by wszystko wróciło do normy. -Trzeba by psychologa psiego…
słychać było z telewizora. Powtarzam po swojemu bo nazwa trudna jakaś była.
Chciał a bym powiedzieć komuś w końcu prawdę, pomilczeć w końcu. Muszę czekać.
Jeszcze trochę poczekać. Może bloga założę. W końcu pasuję do towarzystwa.
Byłam prostytutką , mogę do tego, wrócić. Tylko po co. Dziś nie będzie herbaty,
nie będzie kawy, nie będzie mnie. Ja dzisiaj idę na długi spacer. Obiecałam
sobie i słowa dotrzymam bo przecież każdy, nawet najgorszy, robi coś co jest
dobre, słuszne, nawet jeśli kontrowersyjne. Ja staram się dotrzymywać obietnic
chociaż to takie banalne, powtarzalne, nudne nawet. …
...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...