Byłem w miejscu ,które mnie nie odpycha. Usiadłem.
Było ciepło pomimo chłodu jaki ludzie mieli na palcach do siebie wyciąganych.
Byłem w miejscu , które mnie nie odpycha bo do niego doszedłem, sam, bez
pomocy, bez towarzystwa bez mojej o nim wiedzy . Nic co ludzkie nie jest mi
obce a wszystko co ludzkie jest mi wrogiem., jeśli od Ciebie nie przychodzi.
Ludzie czasem plują na mnie na ulicy. Taka moda taki trend ,taki i jedyny obraz
dopuścili do siebie a obraz przejmując nad nimi kontrolę. Ludzie czasem krzyczą
na ulicy. Taka moda , taki obraz ,ktoś dla celu wmalował w powietrze a po
chwili, ludzie za swój go uznali a potem nim powodowani przed siebie pognali i
gałązkami palmowymi siekli po rękach wszystkich , którzy je do nich wyciągali.
Ludzie gnający ulicami w szale jakimś, opętaniu, wariactwie szaleństwie. Nie
jak konie a jak pokraki jakieś, jakieś potwory w których nie ma sensu żadnego
poruszania się . Każde z członków w swoją stronę i nie da się określić. Ja nie
potrafię. Jak to możliwe ,że mimo dostrzeżonego, poruszają się do przodu.
Zaprogramowani. Ja nie idę . Ja nie biegnę. Ja nie daję się, oby. Ja jestem w
miejscu , które mnie nie odpycha ze Starszym Panem w dwóch obrazach . Jestem a
oni biegną obok. Jestem. Razem z wychudzonym psem szedłem czas jakiś bo bez
towarzystwa bym nie uszedł. Pomógł mi za nadzieję ,że będę miał dla niego coś
czego on potrzebuje a ja za pewność ,że on jest czymś czego ja potrzebuję.
Szukałem długo w rzeczach przez innych wrzuconych do śmietnika, coś czym
ucieszyłem towarzysza mojej podróży i czym zainteresowany, nie wydawał się
szukać gdzie odszedłem. Nic co ludzkie nie jest mi obce a wszystko co ludzkie
jest mi wrogiem a oni plują na mnie bo taka moda i taki obraz bez żadnego
innego mają w głowach.
Lekarza, który widząc oczywiste objawy wymagąjące natychmiastowej pomocy, żąda wykonana testu covidowgo i przy gorącej kawie czeka na jego wynik , powinno się w trybie natychmiastowym pozbawić prawa wykonywania zawodu, praw obywatelskich . Powinno się rozstrzelać ale ktoś powinien sprzątać ulice. PS Człowiek z potężna raną ręki zjawia się na SORze . Robią mu konieczny test na covid. Umiera nim doczekał na wynik. Zmarł na covid i choroby współistniejące. Rodzina przysłała kwiaty , wdzięcznaz pomoc w ostatnich chwilach, lekarzowi.