Oni siedzą przy głównej
ulicy , w łachmanach . Podartych resztkach wczorajszego balu. W nowych ,
balowych sukniach za wiele. W nowych smokingach na specjalne zamówienie. Siedzą
przy ulicy ,którą idę i wiem ,że nie widzą i wiem ,że nie słyszą i wiem ,że nie
żyją . Gdybym usiadł pośród nich, nie było by między nami większych różnic . Ja
Kloszard. Oni, królowe , królowie życia. Więźniowie i wolny człowiek pośród
nich. Wiele razy musiałem zmęczyć swoje nogi by dostrzec ,że oni niewidomi. Wiele
par butów dodrzeć do końca by zobaczyć ,że oni nie słyszą już niczego. Czy to
miejsce przy głównej ulicy to ostatni etap ?. Zaprogramowani na blichtr,
zaprogramowani na splendor, zaprogramowani na brawa i oklaski, zawsze w
głównych lożach siadający by teraz zasiąść, przecież niekoniecznie w ostatnim
swoim miejscu. Pamiętam , że kiedyś spotkałem kobietę z pośród tych , którzy
teraz niewidomi. Wysiadała. Piękny zapach, piękny smak unosił się wokół niej.
Odurzyłem się. Zostałem odurzony więc przystanąłem naprzeciw niej w moim
brązowym prochowcu w którym tylko klips wiecznego pióra świecił blaskiem.
Podszedłem . Stanąłem naprzeciw. Nie było to dla niej coś naturalnego , chciała
…- bardzo pięknie pani pachnie, dlatego podszedłem. To pani naturalny zapach
czy kupiony?- Odetchnęła. – Kupiony… Odpowiedziała z ulgą, której wtedy nie rozumiałem.
Dziś widziałem ją pośród niewidomych przy głównej siedzących ulicy.
Przypomniałem sobie tamten zapach , przypomniałem smak jaki miały jej usta
wtedy, gdyby chciała spróbować, moich, może trochę przysuszonych spacerem. Długim spacerem. Co w
niej było a co teraz nieżywe jest. Mam wyrzuty sumienia ,że chciałem ją
pocałować , że miała w sobie coś czemu nie byłem w stanie się przeciwstawić i
chociaż One wciąż była , wtedy i teraz na pierwszym, nie podważalnym miejscu to
ta kobieta… tej kobiety w tamtej chwili chciałem i nic poza tym w tej jednej
chwili nie miało znaczenia. Nie czułem wyrzutów sumienia siadając niedaleko
Natalii w pokoju w którym …się sprzedawała” a ten niedoszły pocałunek, leży we
mnie już tyle lat i tyle lat każe uważnie stąpać po kamieniach codziennych
zdarzeń.
Lekarza, który widząc oczywiste objawy wymagąjące natychmiastowej pomocy, żąda wykonana testu covidowgo i przy gorącej kawie czeka na jego wynik , powinno się w trybie natychmiastowym pozbawić prawa wykonywania zawodu, praw obywatelskich . Powinno się rozstrzelać ale ktoś powinien sprzątać ulice. PS Człowiek z potężna raną ręki zjawia się na SORze . Robią mu konieczny test na covid. Umiera nim doczekał na wynik. Zmarł na covid i choroby współistniejące. Rodzina przysłała kwiaty , wdzięcznaz pomoc w ostatnich chwilach, lekarzowi.