Starowinka,
w chustce w kwiaty, powolutku, krok za krokiem, opierając się na wózku z
hipermarketu, szła powoli , cichutko obok stojących na parkingu samochodów. Gdy
przesuwała się obok białego auta, jakiś człowiek lekko podszedł, lekko pchnął
jej wózek, tak ,że on dotknął białego samochodu. Momentalnie pojawił się
widzący wszystko właściciel samochodu i naskoczyli na kompletnie
zdezorientowaną staruszkę. Po chwili pojawiła się policja, zdjęcia,
oświadczenia, rzucano staruszką z miejsca na miejsce i zrobiło mi się strasznie
smutno i wróciły obrazy, ból, krzywda. Przecież to zupełnie jak ze mną gdy
szarpał, gdy bił gdy… a ja tylko chciałam żyć. Zadzwoniłam do Posiadacza.
Krótkie- :”proszę”. Sytuacja po kilku minutach całkowicie się zmieniła. Po pół
godzinie, może trochę więcej, dwóch facetów, niemal ze łzami w oczach prosiło
innych by nie robili im tego by przestali… kobieta, która przyjechała wziął staruszkę
pod rękę i powolutku, krok za krokiem poszły . Z rękawa starszej pani wystawały
malutkie wytarte koraliki, które powolutku, starannie przesuwała , tak wtedy
gdy się bała tak i teraz idąc już bezpiecznie do domu.
Lekarza, który widząc oczywiste objawy wymagąjące natychmiastowej pomocy, żąda wykonana testu covidowgo i przy gorącej kawie czeka na jego wynik , powinno się w trybie natychmiastowym pozbawić prawa wykonywania zawodu, praw obywatelskich . Powinno się rozstrzelać ale ktoś powinien sprzątać ulice. PS Człowiek z potężna raną ręki zjawia się na SORze . Robią mu konieczny test na covid. Umiera nim doczekał na wynik. Zmarł na covid i choroby współistniejące. Rodzina przysłała kwiaty , wdzięcznaz pomoc w ostatnich chwilach, lekarzowi.