Przejdź do głównej zawartości

...tytuł? a po co ? ...pani, proszę sama , pan, niech sobie napisze...

Starowinka, w chustce w kwiaty, powolutku, krok za krokiem, opierając się na wózku z hipermarketu, szła powoli , cichutko obok stojących na parkingu samochodów. Gdy przesuwała się obok białego auta, jakiś człowiek lekko podszedł, lekko pchnął jej wózek, tak ,że on dotknął białego samochodu. Momentalnie pojawił się widzący wszystko właściciel samochodu i naskoczyli na kompletnie zdezorientowaną staruszkę. Po chwili pojawiła się policja, zdjęcia, oświadczenia, rzucano staruszką z miejsca na miejsce i zrobiło mi się strasznie smutno i wróciły obrazy, ból, krzywda. Przecież to zupełnie jak ze mną gdy szarpał, gdy bił gdy… a ja tylko chciałam żyć. Zadzwoniłam do Posiadacza. Krótkie- :”proszę”. Sytuacja po kilku minutach całkowicie się zmieniła. Po pół godzinie, może trochę więcej, dwóch facetów, niemal ze łzami w oczach prosiło innych by nie robili im tego by przestali… kobieta, która przyjechała wziął staruszkę pod rękę i powolutku, krok za krokiem poszły . Z rękawa starszej pani wystawały malutkie wytarte koraliki, które powolutku, starannie przesuwała , tak wtedy gdy się bała tak i teraz idąc już bezpiecznie do domu.

Popularne posty z tego bloga

Medal dla lekarza.

  Lekarza, który widząc oczywiste objawy wymagąjące natychmiastowej pomocy, żąda wykonana testu covidowgo i przy gorącej kawie czeka na jego wynik , powinno się w trybie natychmiastowym pozbawić prawa wykonywania zawodu, praw obywatelskich . Powinno się rozstrzelać ale ktoś powinien sprzątać ulice. PS Człowiek z potężna raną ręki zjawia się na SORze . Robią mu konieczny test na covid. Umiera nim doczekał na wynik. Zmarł na covid i choroby współistniejące. Rodzina przysłała kwiaty , wdzięcznaz pomoc w ostatnich chwilach, lekarzowi.

ZbrodnIarze...

...umierają jak ludzie. Są zbrodniarzami . Patrzę z ciekawością...zbrodniarze umierający jak ludzie, jak ci których mordowali, których krzywdzili...tak bardzo podobni. Dlaczego ?

Wczoraj ...

  ...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...