…poszedłem do Kalkuty. Miasta kast. Miasta lepszych
bezwarunkowo i gorszych , bezwarunkowo. Poszedłem i usiadłem na skrzynce bo za
nędzny grosz, skrzynka zawsze się znajdzie i szybko ktoś kto zechce , jeśli
pozwolisz, buty wyczyścić, otrzepać z kurzu ramiona. Byłem boso ale czy ma to
jakieś znaczenie gdy można zarobić na odrobinę pożywienia dla własnych dzieci. Z
ulicy uciekły zwierzęta, odleciały ptaki. Zszedł grajek z kapeluszem grający
Rachmaninowa z pamięci. Przejechał przedstawiciel. Przedstawiciele to kasta
wywodząca się od pasożytów. Uczepieni żywiciela rośli , rośli w kolonie
wysysając soki ze społeczeństwa do którego się dorwali. Wystarczy posłuchać
spokojnie jednego z wywiadów, jakich wiele udzielają a tam bez skrępowania
malują sieci powiązań pasożytniczych. Zdarza się ,że na tej sieci pojawi się
ktoś zmyślniejszy a wtedy mając wszelkie potrzebne środki, staje się wybitnym,
nawet będą jedynie miernym bo wszystkie pasożyty doskonale wiedzą, że trzeba
wzajem sobie pomagać i wspierać , nawet jeśli są przeciw sobie. Grajek grający Rachmaninowa
nie urodził się w żadnej kolonii pasożytów. Sam , na jednej, dwóch aż w końcu czterech
strunach grać się nauczył mając do dyspozycji oddech Boga i ciężką, bardzo ciężką
pracę. Wciąż musi schodzić z ulicy gdy jedzie auto. Może zawsze będzie tak
schodził a może spotka podobnych sobie i stworzą trio, kwartet, oktet, małą
orkiestrę, wielką .Gdy nie da się ich zepchnąć z ulicy, pasożyty spróbują
skolonizować orkiestrę i najczęściej im się to udaje a po latach opowiadają jak
to dzięki nim i ich ciężkiej pracy powstała. Podnoszę z kolan, czyszczącego mi
stopy i obejmujemy się serdecznie. Jest zdezorientowany ale i ja jestem
zdezorientowany nagłym impulsem , którego źródła nie pojmuję. Kasta pasożytów.
Tu jedna, tam druga, dalej trzecia i ulica na której kamieniach rosną kwiaty
ale kwiat, kocha żyzną ziemię, wodę, słońce więc tak łatwo bierze za
przyjaciela kogoś kto mu to daje i pozwala mu się wessać i pozwala mu na sobie
mieszkać a jeśli pozwolisz jednemu pasożytowi by zamieszkał na tobie, on
zaprosi, już bez twojego przyzwolenia swoich innych. Szymborska, Młynarski, Osiecka, Miłosz…jak
bardzo bym chciał wierzyć ,że to grajkowie z ulicy i jak bardzo mi smutno gdy
okazuje się że to ludzie z samochodów .Z samochodów i autobusów bo wokół nich
kasta i kolejna i kolejna pasożytów. Co dzieje się z grajkami, którzy strzepują
z siebie zarodniki pasożytów… najczęściej umierają młodo, umierają głodno,
umierają chłodno. Czasem trafiają do raju w którym jest pasożytów mniej i tam
udaje im się wśród swoich rozkwitać ale i tak prędzej czy później coś się
przyklei, i zacznie ssać żywiciela. Wydawało mi się ,że jestem wśród tych
którzy strzepywali zarodniki ale czy to prawda…
wydawało mi się bardzo długo.
Lekarza, który widząc oczywiste objawy wymagąjące natychmiastowej pomocy, żąda wykonana testu covidowgo i przy gorącej kawie czeka na jego wynik , powinno się w trybie natychmiastowym pozbawić prawa wykonywania zawodu, praw obywatelskich . Powinno się rozstrzelać ale ktoś powinien sprzątać ulice. PS Człowiek z potężna raną ręki zjawia się na SORze . Robią mu konieczny test na covid. Umiera nim doczekał na wynik. Zmarł na covid i choroby współistniejące. Rodzina przysłała kwiaty , wdzięcznaz pomoc w ostatnich chwilach, lekarzowi.