Próbowałem postawić kamień na kamieniu. Z wyglądu wszystko
pasowało niemal idealnie i z oceny mojej ,że elementy muszą, postawione na
sobie , stać bezpiecznie jednak działo się coś niezrozumiałego bo kamień
ustawiony, dokładnie tak jak trzeba w dokładnie tym co trzeba miejscu,
przewracał się wciąż i wciąż i wciąż. Wydaje się to być absurdem ale to dość
banalne. Większy, dużo większy element,
którego nie postrzegamy jako ważny a będący bazą wszystkiego, może być niezgodny
z wymagana mymi pozycjami i wszystko przez , tę właśnie bazę, będzie się
wywracało. Po wszystkim wrzuciłem kamień
do wody bo opodal było jezioro i to ono, całkiem przypadkiem podpowiedziało mi
co i dlaczego jest nie tak w tym moim budowaniu. Woda musi być w poziomie i
była a moje kamienie poziomu, pionu, nie miały.
Widziałem niedawno, całkiem fajnego pana, który wieczorami obnażał się
przed dziećmi i bardzo nietajną panią spotkałem, opryskliwą, złośliwą z którą
przy flaszeczce przegadaliśmy dobre pół nocy. Opowiedziała mi jak to kiedyś
poszła do państwa a państwo akurat
popijali coś z kieliszków i zrobiło się straszne poruszenie i chowanie
kieliszków i butelek i od razu domyśliła się w czym rzecz. Państwo pili
najczystszej wody bimber z kryształowych kieliszków na jedwabnym obrusie,
zagryzając kawiorem.- Zez przyjacielem ten bimber żeśmy dla nich pędzili tyle
,że oni nie wiedzieli kto ja jestem a tylko ja wiedziałam kim oni są.- Dobry
bimber to wielka sztuka uwarzyć, wyczekać.- Czekanie największą sztuką jest w
świecie- najmniej docenianą sztuką a najbardziej wszystkiemu potrzebną bo i na
ciasto trzeba czekać by wyrosło nim do pieca i na chleb trzeba odczekać nim do
pieca i na deskę trzeba poczekać nim wyschnie by z niej zrobić łuk czy listwę
do stolnicy.-Wyczekać trzeba aż dziecko dorośnie z wiarą i nadzieją ,że będzie
niczym wyczekana gruszka na drzewie a tu przecież gałąź szczepiona i tyle razy
że już nikt nie wie i nikt nie da gwarancji co i jakie będzie w smaku a może
zupełnie do jedzenia się nadawało nie będzie.- Ten bimber co my państwu
warzyliśmy, to wyjątkowo dobry był i wyjątkowo do picia się nadawał. – Może przez
tą waszą rozmowę i to wasze czekanie. – Może
- Wiesz Kloszard, ty to jakiś taki inny jesteś, zboczony chyba trochę…-
ano zboczony…- zboczyłem z drogi prostej do celu…- nie lepiej było nie zbaczać
? – Są ludzie nie zwyczajeni do zbaczania z drogi prostej do celu a ja jestem
widać człowiekiem co to ma predyspozycje i potrzebę zbaczania z drogi prostej
do celu i ja potrafię, tak myślę, wrócić na dobrą drogę, dlatego zbaczam. – Z boku
drogi ciekawiej bo i butelka zostawiona i zapomniana w pośpiechu gazeta.
Długopis, ołówek, książka… a na prostej drodze do celu, co dzień sprzątają, co
dzień myją, ciągle dbają więc niczego znaleźć nie idzie, niczego znaleźć nie
można, niczego nie ma. Droga jest
jedynie i cel.- Tak, droga jest i cel.-Pójdę już…- A idź Kloszard, idź już jeśli
to już a ja poczekam trochę, trochę jeszcze poczekam. – Śmierci mojej wyglądam,
może przyjdzie. –A może się gdzieś zaczekała i nie przyjdzie….- A i tak być
może.
...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...