…przechadzam się po
moralnym dnie. Po śmierdzącym rynsztoku gdzie jeszcze wciąż wyrzucają odpadki,
resztki zbyteczności. Do wszystkiego, wydaje się że muszę zadzierać głowę a
jednak wciąż czuję ,że jestem coraz bardziej w pałąk zgięta. Co jest prawdą a
co wydawać mi się może ,że nią jest. Kto jest człowiekiem a kto tworzy wrażenie
że nim jest. Kto ma kręgosłup a kto szmatą smętnie powiewającą na wietrze. Przechadzam
się po dnie i doskonale wiem jak wyjść i kiedy zechcę mogę to zrobić ale coraz
więcej spotykam nieporadnych, potykających się padających, uderzających głową o
schodki ale one dla niech niewidoczne ? . Często nie mogę przejść by kogoś nie
podeptać, by szpilką nie przebić mu krtani i wczoraj jeszcze było mi żal tych
pokłutych ludzkich wraków ale z dnia na dzień, mniej mam ochoty by uważać, by
krzywdy im nie zrobić większej niźli sami sobie robią .
Lekarza, który widząc oczywiste objawy wymagąjące natychmiastowej pomocy, żąda wykonana testu covidowgo i przy gorącej kawie czeka na jego wynik , powinno się w trybie natychmiastowym pozbawić prawa wykonywania zawodu, praw obywatelskich . Powinno się rozstrzelać ale ktoś powinien sprzątać ulice. PS Człowiek z potężna raną ręki zjawia się na SORze . Robią mu konieczny test na covid. Umiera nim doczekał na wynik. Zmarł na covid i choroby współistniejące. Rodzina przysłała kwiaty , wdzięcznaz pomoc w ostatnich chwilach, lekarzowi.