…przechadzam się po
moralnym dnie. Po śmierdzącym rynsztoku gdzie jeszcze wciąż wyrzucają odpadki,
resztki zbyteczności. Do wszystkiego, wydaje się że muszę zadzierać głowę a
jednak wciąż czuję ,że jestem coraz bardziej w pałąk zgięta. Co jest prawdą a
co wydawać mi się może ,że nią jest. Kto jest człowiekiem a kto tworzy wrażenie
że nim jest. Kto ma kręgosłup a kto szmatą smętnie powiewającą na wietrze. Przechadzam
się po dnie i doskonale wiem jak wyjść i kiedy zechcę mogę to zrobić ale coraz
więcej spotykam nieporadnych, potykających się padających, uderzających głową o
schodki ale one dla niech niewidoczne ? . Często nie mogę przejść by kogoś nie
podeptać, by szpilką nie przebić mu krtani i wczoraj jeszcze było mi żal tych
pokłutych ludzkich wraków ale z dnia na dzień, mniej mam ochoty by uważać, by
krzywdy im nie zrobić większej niźli sami sobie robią .
...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...