…z każdym spotkaniem,
pocałunek a potem, gdy już za późno, rozglądanie się czy nikt nie widział, nie
zapamiętał, nie wyjawi obcym. Po kolejnym pocałunku, już nie będzie rozglądania
się . Kolejny pocałunek to będzie zanurzenie się w tym cudownym spotkaniu bez
reszty. Bez uświadamiania sobie konsekwencji, z nadzieją ,że ich nie będzie, z
zapomnieniem ,że one mogą nam w czymś przeszkodzić. Pocałunek, wilgotny,
zmysłowy a potem usta osuszane o oczekujące piersi, a nadziei, w tęsknocie, w
pragnieniu. Jeszcze raz się spotkamy przypadkiem, przechodząc, jeszcze raz,
jeszcze raz. Jedwabna koszula kroju
Karla, wbrew zaleceniom nie zapięta pod samą szyję a może zgodnie z
wyrywającymi się na powierzchnie gestami zaproszenia . Kolor doskonale śnieżno
biały a śnieg wieziony z daleka, bardzo daleka , gdzie nic go nie brudzi niczym
zaprószony nie jest. Na piersiach coraz więcej wojennych oznaczeń krwistą
czerwienią malowanych. Na ustach same usta w rozmazanych szminkach ciężko
odnaleźć. Musimy dotrwać do końca czasu. Musimy dotrwać do końca czasu. Musimy
dotrwać do końca czasu.- Kiedyś śniłaś mi się w tej koszuli i przechodząc jak
dziś mnie prowokowałaś a może to ja ciebie prowokowałam a może obie
jednomyślnie siebie wystawiałyśmy na pokuszenie , któremu oprzeć się żadna z
nas nie miała ochoty. –Dopiję cie
dzisiaj do samego dna a potem zapomnę . Nie ma sensu pamiętać czegoś co
już więcej się nie zdarzy.
Lekarza, który widząc oczywiste objawy wymagąjące natychmiastowej pomocy, żąda wykonana testu covidowgo i przy gorącej kawie czeka na jego wynik , powinno się w trybie natychmiastowym pozbawić prawa wykonywania zawodu, praw obywatelskich . Powinno się rozstrzelać ale ktoś powinien sprzątać ulice. PS Człowiek z potężna raną ręki zjawia się na SORze . Robią mu konieczny test na covid. Umiera nim doczekał na wynik. Zmarł na covid i choroby współistniejące. Rodzina przysłała kwiaty , wdzięcznaz pomoc w ostatnich chwilach, lekarzowi.