Auto nie może się mi zepsuć w centrum miasta
przy serwisie w którym czekają na klienta, któremu coś wypadło. Auto .. nie,
nie zepsuło się . Nie odebrało mi możliwości. Zawiodło mnie gdzie sama się
zaprowadziłam, zawiodłam . Miejsce jakie już od dawna nie istnieją. Miejsce
jakich już nikt nie pamięta. Miejsce , jak :”baza leśnych ludzi”. Kilka rozpadających się konstrukcji przypominających
domki z trochę desek, trochę patyków z drzew pozbieranych. Na drzewie zwierzę
jakieś, pewnie niedawno pozbawione skórki a skórka naciągnięta na wygięte dwa
patyki i powieszona niedaleko ogniska. Przy przyszłym obiedzie człowiek,
pokreślony na skórze ,cięciami ostrych roślin ale chyba i ostrych noży. –Nikt jeszcze
nigdy tutaj tak jak pani nie trafił. Drwale , leśniczy i inni tacy to tak ale
,żeby kobieta z miasta.-Pan też jest z miasta.
–Ma pani przyprawę do mięsa z grilla ?- Oczywiście ,że mam przecież
nigdzie nie ruszam się bez przyprawy do dziczyzny. Zbieg okoliczności ?.
Oczywiście ,że nie był to zbieg okoliczności i nic nie było zwyczajnym
przypadkiem. Ktoś podsłuchany, opowiadał o lesie, o człowieku, o tym jak to
kiedyś bywało a jak to dzisiaj już nie jest i trudno ,żeby było skoro tak wiele
się zmieniło. Wykorzystałam Nawigację a potem intuicję a potem-mam tylko jedną
saszetkę ale powinno wystarczyć –dlaczego go to wcale nie zdziwiło i dlaczego
mnie nie zaskoczyła oczywistość tej sytuacji . Oczywistość w swej
nieoczywistości. Gdy już dotarłam do
takiego miejsca, czas połamać i wyrzucić tabliczkę z napisem :”dlaczego”. Nikt
nie będzie się silił na odpowiedź i nikt nie będzie kłopotał sobie głowy czymś
co jest bez znaczenia. W głuszy, bez pomocy, w miejscu z zasadami które były
pierwsze, nie ma miejsca na analizę. Zaczniesz analizować, ktoś inny skończy
cię konsumować. Prosta zasada. Za lasem jest droga i nią szedł człowiek w
podartych ciuchach, butach dziurawych, zarośnięty i brudny i na plecach niósł
skórki upolowanych zwierząt i w dłoni niósł narzędzie, którym mógł polować i
się bronić .W drugą stronę szła kobieta wyjęta pięć minut wcześniej z rąk masażystów,
wizażystów, stylistów, kreatorów i
promotorów. Dwa zwierzęta w jednym świecie. Czy myśliwy by przetrwał w świecie
brokatu i pudru. Nie ma najmniejszej wątpliwości. Czy kobieta by przetrwała w
lesie pełnym głodnych zwierząt. Nie ma najmniejszej wątpliwości. Kobieta,
jeszcze żyła i nie była niczyim posiłkiem tylko dlatego ,że akurat nie spotkała
nikogo kto by chciał ją zjeść. Myśliwy, miał do obrony, wiedzę, zasady, sztukę
polowania opanowaną. Cywilizacja to
wynalazek, który broni nieprzystosowanych. Postęp, to wynalazek, który broni
nie nadających się do niczego. Prawo to wynalazek , który łamie zasady. Ulicą
idzie sobie kilka osób drwiących z tłumu wokół nich. Drwiących, kpiących,
gardzących , obrażających. Tłum gęstnieje, pożera durniów i idzie dalej swoim
zwyczajnym rytmem. Nagle ktoś zaczyna sterować tłumem za pomocą sztucznych
zasad. Durnie rosną w siłę, zaczynają pożerać tłum, tłum ginie i giną durnie.
Nie ma nic.
Ognisko przygasłe opieka zwierzę na ruszcie
zrobionym z mocnego kija. Przyprawa uwalnia zapachy w lesie nieznane, inne ale
przydatne bo sprawiające przyjemność. Nie jest w lesie tylko niebezpiecznie i
nie jest w lesie wciąż koniecznym by jedynie uważać. W lesie można pobyć a
wtedy i zapach i smak i uczucia, i doznania. Wszystko widać i wszystko ma swoje
półeczki.
-Pani pewnie ma w tej
swojej torebeczce i nóż-prawda ?- Tak mam . Muszę mieć bo muszę mieć się czym
bronić gdy zajdzie potrzeba i zaatakować gdy taka będzie konieczność. By
przetrwać. Zupełnie jak pan.