Oko za oko… wydaje się
być najlepszym rozwiązaniem i najuczciwszą sprawiedliwością ale nie daje
ukojenia. Najpierw, dążymy do tej „sprawiedliwości” a potem pogrążone w czarnej
, niezmierzonej otchłani …spadamy…. spadamy ….spadamy. Tak bez końca . Wydaje
nam się ,że brzydkie kaczątko przekształci się w pięknego łabędzia ale tak
nigdy się nie stanie. Tak nigdy nie
będzie. Nie bardzo rozumiem , nie wiem co widzi jutro, Starszy Pan ale nic nie
jest więcej warte niźli zaufanie, że stanie się wszystko to dobro co można z
tej, danej, konkretnej sytuacji wyjąć. To zadziwiające. Wydawało mi się ,że
robię coś złego nie dotrzymując sobie danego słowa ale okoliczności wszak się
zmieniły. Jesteś ważniejsza niźli moje plany. Musiałam Ci to powiedzieć, byś podjęła decyzję mając więcej danych , by była właściwa. Czy taką będzie...nie wiem ale nie jest moja rolą sądzić. Moją jest pomóc i jeśli to mi się udało nie mam się co martwić ,że coś innego zrobię jutro, jeśli Bóg dozwoli...
...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...