Przejdź do głównej zawartości

Ikona.


mieszkam w szałasie z gałązek własnoręcznie pozbieranych zrobionym. Każdą gałązkę znalazłam, położyłam w miejscu , które uznałam za właściwe i dopasowałam do niej kolejną i kolejną. Tak by  szałas chronił od wiatru, by chronił od deszczu, by chronił od zimna, chronił od niedelikatności, chronił od podłości, chronił od złośliwości, chronił od złego. Goszczę w nim tego jednego wyjątkowego i mile widzianego gościa. Goszczę nie zawsze. Często bywa nieobecny ale wraca a wraca na zaproszenie i wraca gdy ma gdzie usiąść. Nigdy nie przychodzi nieproszony. W moim szałasie nic nie jest jak u innych. W moim szałasie ja nie zachowuje się jak inni bo inna nie jestem. W moim szałasie nikt ze mnie nie drwi, nikt ze mnie nie kpi… bo prócz Niego nikt mnie w moim szałasie nie odwiedza . Tak żyję, tak wybrałam i takie płacę rachunki za postępowanie jednak co wspaniałe, w samości nikt ze mnie nie drwi, nikt nie kpi, nikt nie pogardza i nikt nie wyzywa z bezsilności lub z bez wartości. Namalowałam ikonę. Wiem ,że aby namalować ikonę trzeba się modlić. Nie wiem jak i do kogo więc modliłam się do tego , który wydawał mi się , najlepiej znać się na malowaniu i w pewnym momencie przyszli inni do pomocy, cały chór śpiewał i wymawiał słowa modlitwy by wszystko było jak trzeba i wszystko miało sens. Opowiedziałam przypadkowemu księdzu a tym całym malowaniu a on powiedział ,że to dyrdymały… dyrdymały powiedział… dyrdymały… może, może dla niego. Dla mnie to moje życie z którego czasem, tak jak on, ktoś drwi. Może życie, mój szałas i teraz moja ikona, która pójdzie do ludzi a oni może nawet nie pomyślą jak wielki chór świętych i ja grzeszna, ja malował i ,że nim ktoś ją poświęci, jest już poświęcona po stokroć.
   PS
  Wygodnie mi być na dnie i wcale nie tęsknię za schodami prowadzącymi wyżej. Stąd tacy zabawni są ludzie ubabrani po uszy w gównie w wciąż i wciąż próbujący udawać kwiatki na łące. 

Popularne posty z tego bloga

Medal dla lekarza.

  Lekarza, który widząc oczywiste objawy wymagąjące natychmiastowej pomocy, żąda wykonana testu covidowgo i przy gorącej kawie czeka na jego wynik , powinno się w trybie natychmiastowym pozbawić prawa wykonywania zawodu, praw obywatelskich . Powinno się rozstrzelać ale ktoś powinien sprzątać ulice. PS Człowiek z potężna raną ręki zjawia się na SORze . Robią mu konieczny test na covid. Umiera nim doczekał na wynik. Zmarł na covid i choroby współistniejące. Rodzina przysłała kwiaty , wdzięcznaz pomoc w ostatnich chwilach, lekarzowi.

ZbrodnIarze...

...umierają jak ludzie. Są zbrodniarzami . Patrzę z ciekawością...zbrodniarze umierający jak ludzie, jak ci których mordowali, których krzywdzili...tak bardzo podobni. Dlaczego ?

Wczoraj ...

  ...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...