Przejdź do głównej zawartości

Przewodnik duchowy.


…przewodnik duchowy. Najdoskonalszym jakiego miałam był mój alfons. Nigdy nie pozwalał mi na zboczenie z drogi i nigdy nie miał najmniejszych wątpliwości którędy moja droga ma prowadzić i jak ma wyglądać. Nie wahał się użyć siły by sprowadzić mnie na drogę ,która… jego zdaniem była dla mnie jedyną słuszną. Przewodnik duchowy. Nie znam , nie pamiętam czasu w moim życiu bym miała i chciała mieć przewodnika. Był jeden , doskonały przewodnik a może dwie przewodniczki. Moja babcia, która nigdy nie miała do mnie o nic pretensji i nigdy niczego ode mnie nie oczekiwała. Zawsze dziękowała za moja obecność i nią była uradowana i chociaż wszyscy na około mieli ale, do ubioru, do fryzury do zachowania do to ona nigdy nie miała żadnego ale. Miła śniadanie, nawet jeśli z pożyczonego chleba bo na swój w danym momencie nie miała pieniędzy czy możliwości by go zdobyć. Drugim doskonałym przewodnikiem była moja mama.  Nauczyła mnie robić znak krzyża i kilku modlitw . Trzech chyba ale to wystarczy . W zupełności do życia i spokojnej śmierci wystarczą trzy modlitwy. Wystarczy jedna a jeśli i tego nie znasz. wystarczy znak krzyża a jeśli i tego nie znasz wystarczy pragnienie. Do życia i spokojnej śmierci wystarczy pragnienie, tęsknota, nadzieja, marzenie. Bóg z każdego zła jest w stanie wyprowadzić dobro. Bóg potrafi, jeśli go poprosić, z każdego , nawet największego zła wyprowadzić dobro i zrobi to zawsze jeśli znajdzie się chociaż jeden sprawiedliwy, który o to dobro poprosi. Poprosi o dobro dla swojego wroga, prześladowcy , oprawcy o sobie nie pamiętając, siebie dając jak gdyby w ofierze. Przecież nie od razu tak się stanie, przecież nie natychmiast gdy rzecz się dokona będą jego efekty a może nawet proszący nigdy ich nie pozna ale nie w tym rzecz to nie ma znaczenia. Malutka drobinka miłości rzucona na śnieg z wielkiej góry, robi się większa i większa i większa i spada w dół nawet jeśli jej już nie widzimy, nie pamiętamy, wydaje nam się ,że jej nie znamy. Odepchnąć kogoś od Boga to zasiać w nim wątpliwość. Czy moja modlitwa jest dobra, czy wystarczająca czy dostatecznie intensywna. Zasiać wątpliwość … Czy jestem bogata… miarą bogactwa jest strata. Ile mogę stracić i zostać tą którą jestem. Jeśli wszystko. Jestem bardzo bogata, jeśli połowę, trochę mniej. To bardzo zabawne ,że miarą bogactwa nie jest stan posiadania ale stan ewentualnej straty, stan ewentualnej porażki która pozostawia nas takimi jakimi jesteśmy.

 PS

 A ja jak głupia znów się zadurzyłam z tęsknoty za miłością się zadurzyłam. Z tęsknoty za czymś wielkim , doskonałym smakuje substytut. Wyrób miłości podobny. Niech to szlag.
PS
Wielki etap niesamowitej ewolucji . przemknął mi niedostrzeżony. Widzę efekt. Cztery młode sowy ze swoimi rodzicami na jednym drzewie.


Popularne posty z tego bloga

Wczoraj ...

  ...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...

ZbrodnIarze...

...umierają jak ludzie. Są zbrodniarzami . Patrzę z ciekawością...zbrodniarze umierający jak ludzie, jak ci których mordowali, których krzywdzili...tak bardzo podobni. Dlaczego ?

Obitnica...

 ...obietnicę złożyłam,nie wiem czy mądrze , wszak bez przemyślenia ale skoro słowo się rzekło, będę musiała słowa dotrzymać. Czas mam teoretycznie nieograniczony ale, wiecie ,rozumiecie, jest jak jest . Przyznam ,że obiecałam trochę z próżności bo patrząc wstecz, sprawdzałam czy dość , w moim mniemaniu po sobie zostawiłam . Uznałam ,że dość . Nie bym miała spocząć na laurach i od dziś nie budować i nie tworzyć niczego ale to co jest podoba mi się i cieszy. Cieszy bo przez spory czas mojego życia niczego nie wnosiłam do materialnej rzeczywistości świata w którym sobie żyję. Nie wnosiłam i nawet do głowy mi nie przychodziło by wnosić . Później zaczęłam coś po sobie zostawiać to tu to tam , nie zwracając uwagi ,że to coś mojego dla świata. Niedawno zaczęłam analizować. Obietnica dotyczy książki a właściwie dwóch książek. Mam opracować , i wydrukować dwie książki. Czy nie za dużo jak na moje barki ? Zobaczymy jak to będzie a tymczasem, wiosna niedługo i czas zakochania , który bardzo ...