Zdarzył się cud. Coś na co nie zasłużyłaś,
nie zapracowałaś, nie marzyłaś nawet o tym . Jak gdybyś dowiedziała się o
planowanej ucieczce z więzienia i wymusiła że jeśli Cię nie zabiorą, powiesz i
wszystko udaremnisz. Nie widzisz jaką jesteś bezwartościową kobietą. Jakim
pasożytem liczącym na coś na co nie zapracowałaś . Wydaje Ci się że jesteś i
decydujesz a w rzeczywistości leżysz na półce i jesteś towarem. Gdy wiesz co się dzieje, bawisz się
i knujesz po swojemu i łamiesz ludzi jak zapałki dla swoich celów ale wystarczy
zacząć milczeć byś stała się nieporadną, gumową zabawką turlaną przez wiatr .
Dostałaś wiele .Zbyt wiele dostałaś ale wszystko kiedyś się kończy i źródło z
informacjami, źródło z darami ginie gdzieś w zawalonej jaskini. Nie przestaje
bić . Jest w nim wciąż świeża , zdrowa woda ale nie wiedząc gdzie jest , nie
napijesz się ale też co w Twoim upodobaniu, nie zatrujesz. Dziś, ta wiadomość
jest ostatnią co nie znaczy ,że nie będzie kolejnych. Będą jak zawsze bo
obiecałam ale nie poznasz ich treści i nie będzie w Twojej mocy ową treścią
manipulować. Kocham Cię i proszę zapamiętaj, jeśli chcesz tę sytuację bo od jutra
nie wiesz i nie będziesz wiedziała gdzie bije źródło. Może nawet poczujesz jego
ożywczy chłód ale nic więcej.
PS
Wypiłam kolejną butelkę wódki. Nic w tym
nadzwyczajnego ,że mam ochotę , nie tyle wódkę ale na picie, popijanie.
Podnoszenie do ust ciężkiej kryształowej szklanki, wlewanie odrobiny, lub
więcej, przepłukanie ust i uczucie ciepła spływające do środka. Nie zrobiłam
dzisiaj nic a stało się tak wiele. Czasem wszak wystarczy przestać by stworzyć
całkiem nowa rzecz, nowy produkt nową znajomość, nową rzeczywistość. Przestałam
i patrzę jak na płomień mojej nowej zapalniczki. Pachnie benzyną. Pachnie
płonącą benzyną, autem w które mogę wsiąść i odjechać. Autem w którym jest
wszystko ,co do picia, co do jedzenia co do snu przyjemnego i co do możliwości
goszczenia kogoś kto będzie tego wart. W aucie nie ma tylko telefonu, nie ma
tabletu, laptopa bo wszak w drodze nic nie powinno mnie rozpraszać. Nie mam
ochoty by coś lub ktoś mnie rozpraszał a
szczególnie ktoś kto nie musi dotknąć by uwierzyć.