Za sześć dni .Za sześć
dni Cię zabiję. Uznam to za wypadek czy za zbrodnię ? Jak sobie to wyjaśnię ? Mogę coś zrobić ? Co mogę zrobić ? Dlaczego
Ciebie boli gdy jej robię krzywdę. Ona to nie ty . Tak jest gdy patrzę
bezmyślnie ale gdy szukam wyjaśnienia nim jest ,że Ona to Ty. Bez Twojego :”
jestem” Nikt i nic nie poczyna się.
Wczoraj i przed wczoraj pracowałam wiele i w
wielu miejscach byłam i zapomniałam ,że zaprosiłam ją do siebie. Dałam pokój,
dałam ręczniki. Przywitałam a potem zobaczyłam jak odchodzi, jak wyjeżdża. Ktoś
jej pomógł nieść walizkę, ktoś drzwi otworzył, ktoś zamiast mnie. Nie było mnie
przez czas gdy na moje zaproszenie była w moim domu i nie zerwałam się by biec
za nią ,by przeprosić, by pożegnać, by …ileż razy tak samo. Tęsknoty,
wypatrywania, prośby a potem takie właśnie traktowanie wypatrywanego.
Mogę wiele zrobić
inaczej niźli źle jednak jestem jak odrętwiała. Nie ja wprowadziłam się w ten
stan ale ktoś lub coś wprowadził mnie w ten stan bym nie zrobiła już nic ani nie zastanawiała się nawet , co
zrobić mogę. Jestem odrętwiała. Zahipnotyzowana w niewierze ,że mogę , ze mogę
wszystko, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Mogę zaprosić, być z kimś a
potem go pożegnać z pewnością ,że zechce wrócić.
Coś nie pozwala, coś
nie pomaga bym zrobiła pierwszy krok . Pierwszy krok , do tego potrzebna,
przyda się pomoc bo kolejne jest zrobić dużo łatwiej. Przychodzi mi dużo
łatwiej , zabijanie Ciebie, niźli myśl o ratowaniu. Dlaczego zgadzam się na niegodziwość,
niesprawiedliwość… dlaczego mi samej z niesprawiedliwością bardziej po drodze .
Jest ciekawsza, bardziej interesująca, zabawna ale przecież konsekwencją będzie
śmierć więc nic tu nie jest zabawne, nie jest śmieszne i nie jest kuglarska
sztuką to wszystko dzieje się na prawdę konsekwencje są w stu procentach
prawdziwe.