Przejdź do głównej zawartości

Zwyrodnialcy zamykają szpitale przed światem. Zabraniają kontaktu.

 

    Poszłam po pomoc bo nie miałam, bo w moim życiu nie było nikogo , na kim mogłam polegać, kto by chciał mi pomoc, komu by na mnie zależało. Opowiedziałam szczerze o wszystkim co mnie trapi z czym sobie nie radzę, co jest dla mnie ponad moje siły, z nadzieją, z wiarą, z pewnością ,że ci ludzie, ci lekarze, że oni nie wezmą ze mnie niczego dla siebie a zrobią wszystko by mnie poskładać. Połamaną, pokrzywdzoną, powaloną na ziemię bez sił by się podnieść. Dla mojego dobra ,pozwoliłam się zamknąć na oddziale z setką innych kobiet pomieszanych w swoich problemach tak ,że stworzyły świat pierwotny . Świat z przed tysięcy lat. Organizacyjnie oparty na bezwzględnej sile, zaspokajaniu potrzeb podstawowy. Bez najmniejszego kontaktu , poza zakratowanymi oknami, kontaktu ze światem. Setka kobiet skazana na śmierć. Śmierć psychiczną , gorszą niźli wszystkie inne śmierci jakie możemy sobie wyobrazić. Śmierć w której jesteś świadoma wszystkie co się z tobą dzieje, co z tobą robią ale nie masz najmniejszych możliwości by o tym opowiedzieć, by przeciwko temu zaprotestować, by w końcu zawołać o pomoc bo dzieje się nie tak jak dziać się powinno w takim miejscu. Obowiązujące prawo silniejszej i prawo wszechpotężnego lekarza, pani doktor, pielęgniarzy, pielęgniarek. Oni byli z poza, oni mieli być wybawieniem a w jednej chwili stali się ogrodzeniem za które nie ma najmniejszej możliwości wyjścia .Codzienna nadzieja i marzenia wielu ,ze ktoś przyjdzie, ze zobaczą się z bliskimi z kimś na kim im zależy, umierała z każdym zmierzchem. Nikt nie przychodził, nikt nie pomagał nikt nie próbował ratować . Cotygodniowe wizyty lekarskie. Udawanie relacji –lekarz- pacjent- zestaw leków i następna proszę, następna, następna. Gwałcone przez współ pacjentki, gwałcone przez personel. Jedyne co się nie stawało to wyjście za żelazne kraty okien. Kobiety ze większą lub nawet szczątkową świadomością samych siebie, popadające w obłęd, popadające w obłęd największy jaki może się zdarzyć, śmierć nadziei na wybawienie. We mnie tez umarła nadzieja na wybawienie ale przyszedł po mnie ktoś komu nie mogła, nie była w stanie przeciwstawić się ta machina obłędu. Przyszedł i  mnie zabrał. Do dzisiaj pamiętam jak mnie prosiły bym powiedziała innym, bym poprosiła innych ,bym o nie zawalczyła i do dziś czuję moje wielkie przerażenie przed tym miejscem, przed tymi ludźmi, przed tym co tam się działo i mam w sobie ten przerażający strach, że znów tam trafię a on już mnie nie uratuje , nie wyciągnie i już na zawsze tam zostanę. Ja nie jestem w stanie im pomóc bo mój strach jest większy ode mnie i większy niźli siła ich próśb ale może wśród was jest ktoś kto im pomoże . Pójdzie i je uratuje.

    Ja nie jestem w stanie a one zamknięte, odarte ze wszystkiego, nie mogą wołać a jeśli nawet coś wykrzyczą przez niedomknięte okno to lekarz i troska i uśmiechem opowie, wytłumaczy i zabezpieczy swoje bezpieczeństwo.

   Mówicie ,że nie ma takich miejsc, że to niemożliwe. Niemożliwe ?...jeśli lekarzem jest morderca zabijający dziennie kilka osób i z uśmiechem na twarzy wraca wieczorem do domu, takim samym lekarzem jest pomagający jedynie sobie i też wracający wieczorem z uśmiechem do domu. Zadrapanie na twarzy… wariatka mnie dopadła… ale już nie dopowiada, że dlatego ,że ją gwałcił.

Popularne posty z tego bloga

Medal dla lekarza.

  Lekarza, który widząc oczywiste objawy wymagąjące natychmiastowej pomocy, żąda wykonana testu covidowgo i przy gorącej kawie czeka na jego wynik , powinno się w trybie natychmiastowym pozbawić prawa wykonywania zawodu, praw obywatelskich . Powinno się rozstrzelać ale ktoś powinien sprzątać ulice. PS Człowiek z potężna raną ręki zjawia się na SORze . Robią mu konieczny test na covid. Umiera nim doczekał na wynik. Zmarł na covid i choroby współistniejące. Rodzina przysłała kwiaty , wdzięcznaz pomoc w ostatnich chwilach, lekarzowi.

ZbrodnIarze...

...umierają jak ludzie. Są zbrodniarzami . Patrzę z ciekawością...zbrodniarze umierający jak ludzie, jak ci których mordowali, których krzywdzili...tak bardzo podobni. Dlaczego ?

Wczoraj ...

  ...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...