Przejdź do głównej zawartości

Spotkanie.

 

     MARCUS MILLER Tutu Revisited Leverkusener

 

   Wieczorem wyszłam na miasto bo wtedy chłodniej bo wtedy ciszej chociaż nie jest czymś łatwym by znaleźć w Jerozolimie, spokojne miejsce, samotne miejsce .Obcokrajowcy mówią ,że trudno znaleźć miejsce bezpieczne ale mnie nauczyli strzelać, nauczyli zabijać, bronić się i nie mieć najmniejszych wątpliwości. Mnie i wszystkich moim kraju. W końcu mogłam być sama z moją ziemią pod stopami. Zdjęłam sandały by dotknąć , by poczuć kamieni, piasku Niepodobne obrazy do polskich ale podobna konieczność wytchnienia gdy za wiele „przyjaciół, rodziny, znajomych, kuzynów, kuzynek i kogo tam jeszcze”. Butelka wody smakującej tu wyjątkowo i inaczej. Nie wiem . Siedział już wcześniej czy pojawił się niczym obłok z nikąd i bez wiadomości , skąd, dlaczego . – Nie gniewa się Pani ,że się przysiadłem ?- Siedziałem na tamtej ławce , daleko, schowanej gdy Pani rozbłysnęła niczym krzew gorejący z wiadomością dla mnie.- Nie gniewam się. Człowiek był bardzo stary, bardzo wysuszony i bardzo zużyty przez życie. Miał na sobie Czarny garnitur i brązowe sandały. Musiał nie być zbyt wysoki bo ledwo sięgał stopami do ziemi.- Wczoraj bardzo bym się roześmiała z tego co Pan do mnie powiedział ale dzisiaj, jestem wiele kilometrów od miejsca w którym bym Pana wyśmiała.- Dam Pani jeszcze jeden powód by mnie Pani wyśmiała, może nawet zwymyślała.- A to ciekawe, powie mi Pan jaki to powód „- Prośba jaką mam do Pani- ?- Czy mogę dotknąć Pani rąk ?, czy mogę wziąć je w swoje dłonie ?- Nikt wcześniej w ten sposób mnie nie prosił o rękę-Nie, ja nie proszę Pani o rękę ja proszę zaufanie. O chwilę w której mimo ,że jesteśmy dwoma światami kompletnie z różnych miejsc we wszechświecie, możemy sobie coś dać. Wziął. Dałam mu swoje dłonie. Oglądał, przyglądał się, gładził cieszył się. Był z chwili na chwilę bardziej szczęśliwy a ja spokojna. Widziało wiele więcej na moich dłoniach niźli było napisane ale przecież nie dlatego ,że widział ale dlatego ,że nasze dłonie do siebie mówiły. Spokojnym, bezgłośnym wierszem a może tylko i aż szeptem.- Czy ja mogę poprosić, zrobić coś jeszcze nim zniknę ?- Nigdy nie znałem tak ślicznej kobiety, nigdy nie trzymałem w swoich dłoniach tak ślicznych dłoni. Jestem kamieniarzem i całe życie klęczałem i układałem kamienie bruku i z tymi kamieniami budziłem się i zasypiałem. Teraz już nie pracuję a świat mnie nie chce i ja się przyznam ,że nie chcę mieć z nim nic wspólnego.-Proszę nie gniewać się na mnie. Odwrócił się w moją stronę trzymając moje dłonie w swoich dłoniach na które kapały łzy- Kocham Panią… I ja Pana kocham , proszę Pana.- Powiedziałam chociaż było to jak zapach który nami owładnął. Zamknęłam oczy. Gdy otworzyłam, już go nie było , nie było śladu po nim ale był zapach . Piękny , cudowny zapach słów jakie sobie powiedzieliśmy. Ja i Starszy Pan.

Popularne posty z tego bloga

Wczoraj ...

  ...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...

ZbrodnIarze...

...umierają jak ludzie. Są zbrodniarzami . Patrzę z ciekawością...zbrodniarze umierający jak ludzie, jak ci których mordowali, których krzywdzili...tak bardzo podobni. Dlaczego ?

Obitnica...

 ...obietnicę złożyłam,nie wiem czy mądrze , wszak bez przemyślenia ale skoro słowo się rzekło, będę musiała słowa dotrzymać. Czas mam teoretycznie nieograniczony ale, wiecie ,rozumiecie, jest jak jest . Przyznam ,że obiecałam trochę z próżności bo patrząc wstecz, sprawdzałam czy dość , w moim mniemaniu po sobie zostawiłam . Uznałam ,że dość . Nie bym miała spocząć na laurach i od dziś nie budować i nie tworzyć niczego ale to co jest podoba mi się i cieszy. Cieszy bo przez spory czas mojego życia niczego nie wnosiłam do materialnej rzeczywistości świata w którym sobie żyję. Nie wnosiłam i nawet do głowy mi nie przychodziło by wnosić . Później zaczęłam coś po sobie zostawiać to tu to tam , nie zwracając uwagi ,że to coś mojego dla świata. Niedawno zaczęłam analizować. Obietnica dotyczy książki a właściwie dwóch książek. Mam opracować , i wydrukować dwie książki. Czy nie za dużo jak na moje barki ? Zobaczymy jak to będzie a tymczasem, wiosna niedługo i czas zakochania , który bardzo ...