… ona pokazywała mi jak rysuje dwoma ołówkami
jednocześnie…opowiadała mi o wszystkim jak gdyby ta nasza rozmowa zaczęła się
dawno temu i trwała bez żadnej przerwy a
widziałyśmy się pierwszy raz w życiu. Jej przyjaciółka, kochanka, znajoma,
wzięła mnie za rękę , przytuliła się i poszłysmy ogladać wielki targ. Objęłam
ją i też się przytuliłam.N a targu niesamowitości
ludzkiej pracy i wyobraźni . Niesamowite
zapachy, obłędne zapachy, oszałamiajace zapachy i ona pachniała tak jak nie
pachniało nic na świecie w tym momencie. Malarka, rysowniczka , akwarystka,
piosenkarka, skrzypaczka. Było ich więcej. Było ich bardzo wiele ale wszystkie
jak byśmy znały się od zawsze i te wspaniałe opowieści o tym co właśnie robią,
co tworzą, co mają nadzieję zrobić, co chcą zrobić bo to jest najważniejsze na
świecie. Namalować, narysować, rozmyć,zagrać. Policzyć. To jest najważniejsze
na świecie i i gdy tak siedziałyśmy, leżałyśmy, grzałyśmy się w zachodzacym
słońcu z kolejnymi kieliszkami wina, uświadomiłam sobie, dlaczego pomimo
różnic, pomimo wszystkim odmienności naszych , tak doskonale nam było ze sobą ,
tak cudownie się rozumiałyśmy i tak cudownie dopełniałyśmy nasze czasem
niedoskonałości. W tej jednaj chwili nie pracowałyśmy , nie byłyśmy zajęte, nie
odwracałyśmy się od dzwonków do drzwi czy telefonów ale w naszych światach,
każda z nas pracuje bez wytchnienia, nad sobą, nad materią nad dźwiękiem, nad
kreską. Trud jaki trudno sobie wyobrazić bo nie ma chwili w naszych dniach ,
które byśmy nie poświęcały naszej pracy. Pracy, pasji, nałogowi…różnie to można
zwać gdy patrzyłam na kazdą z kobiet- kwitła swoją pracowitością, swoimi
dopracowywami talentami, swoją niezłomną wiarą ,że to co robią jest
najważniejsze na świecie . Czy wszystko podporządkowane pracy ?- nie ale praca,
jej oddanie to niepisany paszport, niepisana przepustka,niepisane referencje.
Odchodząc, objęłyśmy się wszystkie a nasze zapachy utworzyły nowy, żadnej
nieznany. Kiedyś jeszcze się spotkamy. Wszystkie razem , Osobno może. Kto wie.
Wiem ,że nie będzie to prędko, nie jutro, nie za miesiąc nie za rok. Może
nigdy. Ten zapach, który ujawnił się gdy
byłyśmy wszystkie razem z soba splecione był jak kolor, kolory wiosenne na
dwóch parach szpilek jakie kupiła mi moja znajoma a były tak cudownie świeże i
tak cudownie wyjątkowe, że mimo iż szukam podobnych od lat, od lat nic nie zbliżyło się nawet do
tego cudownego oryginału. Gdy usiadłam w domu przy szklance whisky i gdy
rozmawiałam z gosposią , ona zapytała , - co z dziećmi, gdzie mężowie ?. Nie
było tematu ale żadna z nas nie była sama. Każda przyjechała z „kimś, czymś „
PS
Nie chcę zasypiać bo obudzę się w kolejnym dniu .