Przejdź do głównej zawartości

...nie pożądaj żony bliźniego swego.

 

   ...byłyśmy osobno ale przy dźwiękach Candy z jej saksofonu płynących , polemice jaką nam podarowała, z innymi instrumentami , zbliżyłyśmy się . Trudno opanować, emocje czy pojawiające się z nimi namiętności przy tak nasyconych dźwiękach. Wszystko trwało wiele godzin w wieczór, noc...a ja obiecałam sobie (wcześniej obiecałam ) ,że rozliczę się przed Panem Bogiem z mojego przestrzegania przykazań. No cóż , wyszło jak wyszło i nie jest mi przykro ,że pożądam żonę mojego bliźniego. Nie , nie pożądam żadnej rzeczy , która jego jest ale jego żonę ...przy okazji powinnam się kajać ,że owego męża nie pożądam ale tego nie ma wśród dziesięciu przykazań więc troszkę mi się z winy upiecze, mam nadzieję.

PS

Przy Kind of Blue Milesa Twoje dłonie smakują jak owoc z drzewa, które nigdy nie powstało bo zbyt cudowne by oddać się światu.

PS

Podobała mi się dzisiejsza noc i sen dzisiejszy mi się podobał a którego nie opowiem z obawy by mi go nikt nie odebrał. Podoba mi się ,że dany mi jest kolejny dzień. Zakładam ,że dany mi jest cały , do późnego wieczora i tak chcę do niego podejść, że będzie długi, słoneczny , ciekawy i bogaty w drobiazgi , które sprawią mi i innym wiele radości.

Popularne posty z tego bloga

Medal dla lekarza.

  Lekarza, który widząc oczywiste objawy wymagąjące natychmiastowej pomocy, żąda wykonana testu covidowgo i przy gorącej kawie czeka na jego wynik , powinno się w trybie natychmiastowym pozbawić prawa wykonywania zawodu, praw obywatelskich . Powinno się rozstrzelać ale ktoś powinien sprzątać ulice. PS Człowiek z potężna raną ręki zjawia się na SORze . Robią mu konieczny test na covid. Umiera nim doczekał na wynik. Zmarł na covid i choroby współistniejące. Rodzina przysłała kwiaty , wdzięcznaz pomoc w ostatnich chwilach, lekarzowi.

ZbrodnIarze...

...umierają jak ludzie. Są zbrodniarzami . Patrzę z ciekawością...zbrodniarze umierający jak ludzie, jak ci których mordowali, których krzywdzili...tak bardzo podobni. Dlaczego ?

Wczoraj ...

  ...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...