- Dziś Środa Popielcowa. - Jak będzie wyglądał Pani dzień ?
- Mam wzbudzić w sobie poczucie winy ? Poczucie małości? Poczucie bycia nikim ? Nie. Spróbuję odnaleźć w sobie pokorę ,że chociaż nie poszukam swojego miejsca to będę. Nie znajdę czasu by pozwolić posypać sobie głowę popiołem ale znajdę by wrzucić pieniążek potrzebującemu. Muszę zaufać sobie , że nie jestem zapomniana.
- Chciałam zakończyć swoje życie ingerując w w swoje ciało . Poryw, przypływ, kiepska interpretacja rzeczywistości a wnioskuję to z tego ,że nie myślałam dokąd chcę iść, do kogo, do czego a jedynie chciałam odejść a to przecież wbrew temu w co wierzę, wbrew Temu w którego wierzę. Powinnam chcieć iść do Niego bo to jedyny sens a ja chciałam przestać istnieć co sensu nie ma bo nie można przestać istnieć, nie można zrzucić z siebie odpowiedzialności za swoje życie . Nie można od niego uciec, zabijając się bo to nie zadziała. Wszędzie i zawsze będziemy a nasz bagaż pójdzie z nami.
-Czy jest coś co Panią cieszy ?
- ?
-Czym można sprawić Pani radość ?
-Przytuleniem . Pójściem na długi spacer.
-Więc chodźmy. Jak najszybciej .
- Opowiem Pani sen. Często śni mi się jeden i ten sam sen. Wchodzę do kościoła . Jestem nago. Pamiętam przed wejściem ,że powinnam się ubrać bo nie godzi się nago być w kościele ale wchodząc zapominam . Jest msza. Nagle uświadamiam sobie ,że jestem nago. Zapomniałam się ubrać. Jest mi bardzo głupio. Czuję się inna. Bardzo inna.