Przejdź do głównej zawartości

Zdrada.

 

…do mnie przyszła myśl by pójść do niej i opowiedzieć o wszystkim.

-kim jest ona ?

-ona jest ,żyje niedaleko mnie. Bywa że jest bardzo blisko mnie, na wyciąniecie ręki.

-bywało ,że była w nadmiarze .

O myślach, pragnieniach , pożądaniach . Opowiedzieć ale nie by pokazać obraz , opowiedzieć  by stanąć w prawdzie  i prosić o wybaczenie, o zrozumienie.  „- Pójść do niej” . Taka myśl natrętna  i powracająca.

-Pójść. …ale dlaczego  ? ale z jakiego ponaglenia ? z czyjego ponaglenia i czyjej sugestii ?

Ona , ma swoje życie. Dni poukładane po swojemu , bez najmniejszego mojego udziału a jedynym jaki jest mój w niej udział to są myśli moje o niej, obrazy moje z nią i ze mną, sytuacje moje z nią i ze mną ale przecież nie przeżyte, nie jakieś prawdziwe ale wymyślone od początku do końca przeze mnie i żyjące od początku do końca tylko we mnie. – Czy aby na pewno od początku do końca wymyślone i nieistniejące ? Spotykam ją. Się spotykamy i przecież nie wiem czy tylko ja ją spotykam czasem, uśmiecham się, mówię dzień dobry. Mówię a ona mi odpowiada i to jest wszystko .Czy może to jednak jest spotkanie takie inne, takie wytęsknione, wypatrywane, oczekiwane. Nie jest spotkaniem na „na szczycie” gdy gala, gdy sukienki idealne i pierwszy raz założona bielizna. Nie jest.- Biorę łyk kawy. Ona woli herbatę, to wiem . Wiem z mojego pamiętania ,że woli herbatę bo tak powiedziała i umówiłyśmy się ,że ona przyjdzie a ja jej dam moją dla niej herbatę. Umówiłyśmy się ,że przyjdzie a ja uwierzyłam i przygotowałam i herbatę i siebie na to spotkanie i wszystko namalowałam, narysowałam, ubrałam i chciałam rozebrać. Wszystko miałam wymyślone . Całą zdradę od początku do końca. Zdradę bo byłam z inną. Budziłam się , piłyśmy kawę, szłyśmy w dzień osobno ale wracałyśmy do siebie wieczorami i wieczorami zasypiałyśmy razem i tak było bardzo długo , do czasu gdy nie pojawiła się ta ona, co żyje niedaleko mnie, bywa ,że jest blisko mnie, na wyciągnięcie ręki. Ta ona żyjąca niedaleko weszła a właściwie to nie weszła a ja ja wprowadziłam między istniejące i będące razem , nas dwie. Czasem jedno. Dla mnie to było piękne , dla mnie było wspaniałe, dla mnie było wyjątkowe ale tylko dla mnie . Dwie kobiety obok. Dwie relacje. Ja jedna. Tajemnica . Ja budująca tajemnicę i w tajemnicy żyjąca. Biorę łyk kawy, kolejny. Kawa jest ciepła bo powinna być ciepła by dawać oczekiwane doznania. Powinna być ciepła a nie jedynie być.

-Pójść do niej , wszystko wyjaśnić, wszystko opowiedzieć ale tym samym ujawnić siebie, swoje myśli i swój prywatny teatr ale i jednocześnie zburzyć swoje ja z kimś kto nie ma najmniejszego pojęcia o tej „relacji”…relacji ?.

Pojawiło się pytanie o uczciwość, przyzwoitość, zasady jakieś przecież, przepisy , kodeksy, prawa.

Pojawiła się wątpliwość, co zrobić ale i istotniejsza , czy zrobić. Teraz przecież nikt o niczym nie wie. Jestem jedyna w tym wszystkim aktorką , scenarzystką. Nie ma nikogo więcej , kto by to wszystko miał uświadomione. Ciągle jednak pojawia się ta sugestia, ta propozycja, jakieś nawet naleganie, by iść , by powiedzieć, by stało się ,że wszystko jest widoczne, jest szczere, jest nieudawane, prawdziwe i co tam jeszcze by było …uczciwe …uczciwe. Wielki kocioł myśli buzujących niczym gotująca się woda …na kąpanie w drewnianej wannie.

Myśli , obrazowanie było tak natrętne, tak dosadne, tak nieustępliwe ,że pewnego dnia postanowiłam od samego świtu , że pójdę, że powiem ,że stanę ,że dokona się moja wobec niej spowiedź i odkrycie wszystkich kart i prośba o wybaczenie… i poszłam do niej i zaparzyła herbatę i rozmawiałyśmy chwilę, potem przestałyśmy rozmawiać, za dotykałyśmy się coraz mocniej , coraz intensywniej, coraz namiętniej i tak mijały minuty, godziny i przyszło zmęczenie, znużenie i czas by odejść. Nie było już pragnienia by być, by zostać, by trwać. Było tylko by odejść i wrócić do tego co zniszczone tą wizytą . Z nadzieją ,że jednak niezniszczone albo zniszczone na tyle by można było to odbudować i można będzie to odbudować gdy wszystko pozostanie tajemnicą, Gdy tajemnicę zostawię w sobie i za nią dzień po dniu będę sama płaciła.

Tyle dni, tyle tygodni, miesięcy, lat i coś wyjątkowego w naszych głowach ale gdy stało się , gdy się dokonało, gdy było jak miało być, okazało się bycjedynie epizodem, niewielką rolą, zagraną jedynie ale pustą bez zadnej wartości we sobie. Pusta rolą.

Ona nadal żyje niedaleko, spotykamy się spojrzeniami , które chcemy przed sobą ukryć. Musimy ukryć bo to wydawało się być nie istniało. Mogło zburzyć wszystko i niemal zburzyło ale jednak ktoś podtrzymał to co było prawdziwsze, warte podtrzymania, warte …

Kawa jeszcze ciepła, nawet gorąca i wydaje się to niemożliwe ale jest możliwe bo była w specjalnym kubku, specjalnie ukryta i przechowywana by dawać przyjemność ale niczego nie zniszczyć budując obraz, nastrojem, zapachem ,smakiem…nie wiem jak wygląda ta kawa bo jest schowana. Wiem jak smakuje i wiem ,że jej pragnę i z tym zapachem smakiem mogę zbudować ogromne przedstawienie …Tylko przedstawienie ale czasem dynamit, którzy burzy wszystko i zostawia zgliszcza, użyty nie tam gdzie trzeba i nie tak jak się powinno chociaż wydawało się ,że tak trzeba…

Popularne posty z tego bloga

Wczoraj ...

  ...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...

ZbrodnIarze...

...umierają jak ludzie. Są zbrodniarzami . Patrzę z ciekawością...zbrodniarze umierający jak ludzie, jak ci których mordowali, których krzywdzili...tak bardzo podobni. Dlaczego ?

Obitnica...

 ...obietnicę złożyłam,nie wiem czy mądrze , wszak bez przemyślenia ale skoro słowo się rzekło, będę musiała słowa dotrzymać. Czas mam teoretycznie nieograniczony ale, wiecie ,rozumiecie, jest jak jest . Przyznam ,że obiecałam trochę z próżności bo patrząc wstecz, sprawdzałam czy dość , w moim mniemaniu po sobie zostawiłam . Uznałam ,że dość . Nie bym miała spocząć na laurach i od dziś nie budować i nie tworzyć niczego ale to co jest podoba mi się i cieszy. Cieszy bo przez spory czas mojego życia niczego nie wnosiłam do materialnej rzeczywistości świata w którym sobie żyję. Nie wnosiłam i nawet do głowy mi nie przychodziło by wnosić . Później zaczęłam coś po sobie zostawiać to tu to tam , nie zwracając uwagi ,że to coś mojego dla świata. Niedawno zaczęłam analizować. Obietnica dotyczy książki a właściwie dwóch książek. Mam opracować , i wydrukować dwie książki. Czy nie za dużo jak na moje barki ? Zobaczymy jak to będzie a tymczasem, wiosna niedługo i czas zakochania , który bardzo ...