Przejdź do głównej zawartości

Puste pudełko.

 

   Trzeci już raz ze stołu zrzucam małe plastikowe pudełko. Stoi z boku i wydawało mi się ,że w miejscu bezpiecznym a jednak spada z mojej winy już trzeci raz. Postawiłam je z innej strony i patrze na miejsce po pudełku. Jest duże, wygodne, bezpieczne, zdawać by się mogło a jednak nie . Zostanie spory plac na stole bezużyteczny bo stwarzający zagrożenie. Zagrożenie dla porządku, nieporządku na stole. Wczoraj dostałam telefon ,że wszystkie dni w miejscu naprawczym nie dały w konsekwencji porządanego rezultatu i będę musiała wrócić. Pozałatwiać niezałatwione sprawy. Pozałatwiać sprawy , które przychodzą nieproszone. Nieproszone ? Zadałam sobie to pytanie. Czy to ja zapraszam moje przypadłości do siebie ? Nie mam na nie wpływu więc odpuściłam poszukiwania odpowiedzi. Skorzystam z wolności na tyle intensywnie by nie żałować a nie przeforsować się za bardzo. Wrócę . Wrócę w to samo miejsce gdzie będzie kobieta z cudownymi nogami na wózku jeżdżąca ? Poczuję się bezpieczna gdy ona tam będzie ale przecież życzyłam jej zdrowia i bezpieczeństwa a tym samym , jeśli będzie, moje życzenia się nie spełnią. Okażą się bezwartościowe czy też może inaczej powinnam taką sytuację zinterpretować. Przekonam się niebawem a dziś jest mi przykro ,że jestem tak wielką egoistką, że przeszło mi przez myśl ,że ona tam będzie, dla mnie, dla mojej przyjemności ,że moje myśli o niej nie są uczciwe wobec niej . Są wyrazem mojego podłego wobec niej , mojego egoizmu. Chcę ja spotkać ale spotkanie będzie ...synonimem niezałatwionych spraw. Nie mogę siebie winić za nieznajomość wszystkich zaistniałych okoliczności tworzących rzeczywistość.Dziś jestem tutaj a tutaj nic mnie nie ogranicza i nic nie zabrania niczego więc mogę przeżyć, najzupełniej zwyczajnie kolejny dzień. Może uda się przeżyć go pracowicie a dzięki temu zrobić coś co na chwilę bądź dłużej po mnie zostanie gdy już odejdę. Częściej niźli kiedyś pojawia się we mnie myśl, że odejdę i zastanowienie jednocześnie, dlaczego się nie boję ? Nie jestem w najmniejszym stopniu święta bym miała prawo się nie bać a jednak się nie boję. Wierzę ,że nic złego w tym tutaj pojmowaniu rzeczywistości mnie nie spotka. Wierzę a to tworzy moją rzeczywistość.

Popularne posty z tego bloga

Medal dla lekarza.

  Lekarza, który widząc oczywiste objawy wymagąjące natychmiastowej pomocy, żąda wykonana testu covidowgo i przy gorącej kawie czeka na jego wynik , powinno się w trybie natychmiastowym pozbawić prawa wykonywania zawodu, praw obywatelskich . Powinno się rozstrzelać ale ktoś powinien sprzątać ulice. PS Człowiek z potężna raną ręki zjawia się na SORze . Robią mu konieczny test na covid. Umiera nim doczekał na wynik. Zmarł na covid i choroby współistniejące. Rodzina przysłała kwiaty , wdzięcznaz pomoc w ostatnich chwilach, lekarzowi.

ZbrodnIarze...

...umierają jak ludzie. Są zbrodniarzami . Patrzę z ciekawością...zbrodniarze umierający jak ludzie, jak ci których mordowali, których krzywdzili...tak bardzo podobni. Dlaczego ?

Wczoraj ...

  ...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...