...ludzi , którzy umierają. Po jutrze, za tydzień, za miesiąc, rok. Dziesięć, dwadzieścia. Widziałam i siebie w jednym z luster na długim korytarzu. Przy żadnej postaci nie było daty. Nie było też przy moim odbiciu w lustrach, które mijałam po drodze ale było odbicie każdego dnia, każdego słowa, uśmiechu. W lustrach które mijałam ja jak i oni wszyscy była każda chwila , która miała swoja cenę. Każda. Dobrze ,że umiem się modlić bo ktoś w każdym z luster podtrzymywał mnie bym nie upadła. Nie wiem , kto, nie znam ich twarzy ale czuję pomoc i cieszę się ,że dzięki nim mogę iść i idę chociaż nie wiem jak długo i dokąd, tu na dole.
...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...