Jestem dumna z siebie
,że nie wydałam, nie opublikowałam i nie stoi teraz na półce z jednej strony z
jakimś obrzydliwym zboczeńcem, z drugiej z jakimś parszywym zwyrodnialcem . Nad
kobietą z którą pięć minut to śmierć i pod kobietą z którą trzy minuty to
umrzeć z nudów. Wystarczy ,że drzewiej , moje ciało mógł mieć byle kto . Teraz
nie musi moje pisanie, stać między byle kim a byłam o włos od tego gwałtu .Wymknęłam się, uciekłam i jestem z tego dumna.
...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...