Surrealizm sytuacji jakiego
dawno nie doświadczyłam. Balkon starej kamienicy. Stół. Kawa. Herbata. Wino. Do
wyboru i pod nami maszerujące kobiety.: ”Jesteś przeciw aborcji-Fack you.” „Aborcia w Twoich rękach” ”Pomagajmy sobie w
aborcji”… hasła niesione przez kobiety i zamknęłam oczy. Zrobiło się bardzo
ciemno , bardzo cicho i nagle w mojej głowie pojawił się wrzask kobiet idących
dołem:”- Żydzi do gazu, Żydzi do gazu, Żydzi do gazu” i nikt nie protestował i
nikt nie był przeciw a policja chroniła krzyczące.
...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...