panującą nad materią , na chwilę. dla nabycia doświadczeń dla pogłębienia wiedzy dla doświadczenia uczuć , które formą tak nieobliczalną jak gdyby lawą były w rozpalonym, wybuchającym wulkanie. Energią jestem i to by mi się zgadzało Panie Boże, i to by było całkiem zasadne. Pamiętając o Ani, wspominając inne , zasadność takiego istnienia okazuje się być miła , nieziemsko miła, tak miła ,że aż wybuchowa niczym lawa w wulkanie i oczywiście jak to ja, wybucham sobie od czasu do czasu, potem zastygam na ściankach w których można rzeźbić,robić wzory, napisy. Zastygam by z całą mocą po chwili wybuchnąć a to daje asumpt do kolejnych rzeźb, kolejnych słów wyrytych w zastygłej lawie i kolejny raz, kolejny, kolejny...aż spłonę sama w sobie i zostanę czystą energią , która zdolna do wszystkiego i wszystko mogąca, i do wszystkiego mająca dość sił.
...pierwszy raz, tego roku, wypiłam kawę na tarasie. Moim tarasie. Odwiedził mnie , znajomy, tak myślę, sokół. Przywitał się. Wszystkie stworzenia się sobie kłaniały i ja również. Słońce ogrzewało gołe stopy . Nie było śniegu. Nie było zimnych , bolesnych wiadomości ze świata. Wolność. Wygrzewanie się na słońcu , kojarzę z wolnością. Wolność to bycie bliżej świata. Jeszcze świata, stworzonego dla mnie przez Boga a którego nie zniszczyłam zostając na betonowej polanie , dla "wygody". Da się, można , z wysokościowca polecieć w dal, na kolejny wysokościowiec, ale o ile piękniej jest polecieć z jednego ogromnego drzewa na kolejne ogromne drzewo. Lot nawet z niewysokiego derenia rosnącego pod płotem , piękniejszy się wydaje być od lotu z jednego słupa ogrodzeniowego na kolejny. Delektuje się bo posiadam a gdybym nie posiadała ? Tarasu na którym mogę pic kawę z gołymi nogami ogrzewanymi słońcem ? Posiadanie nie czyni wolnym a czyni leniwą,rozkapryszoną. Ogrodnik posadził kwiaty. ...